
Niezależnie od tego, czy spędzacie Sylwestra w wannie, na balu, przed telewizorem ;) czy przy ognisku w lesie (tak jak my), życzę Wam świetnej zabawy w dobrym towarzystwie!
A w Nowym Roku dużo zdrowia, śmiechu i nieprzypalonych ciast.
Dziś zapraszam na wycieczkę do fabryki puchowych śpiworów. Spędziliśmy dziś z Sahibem i jego kolegą Jastrzębiem (urodzonym, co ciekawe, tego samego dnia, co Sahib) dwie godziny w firmie Yeti, opracowując różne patenty na wyprawę chłopaków. Wyprawa planowana jest na marzec-kwiecień 2012, a więc już niedługo! Jej celem jest Ziemia Torella, położona w głębi Spitsbergenu. Stąd nazwa wyprawy - Torell Expedition. Tereny te były eksplorowane przez polskie wyprawy w okresie międzywojennym, pozostałością tych czasów są polskie nazwy geograficzne lodowców, szczytów i przełęczy. Trasa wiedzie z Longyearbyean do polskiej stacji polarnej Hornsund - a potem z powrotem.
Niedawno o zaletach domowego chleba pisała Ajka. Nie chciałam jej robić konkurencji, z drugiej strony już dawno myślałam o opublikowaniu swojego przepisu, który jest niesamowicie prosty. Jak wiecie, przerażają mnie skomplikowane przepisy.
Ten blog rzadko przybiera postać pamiętnika, rzadko też na cokolwiek narzekam, będąc z natury raczej optymistką. Jednak dzisiejszy dzień...
"- Czy pan nie boi się lwa? A takiego lamparta? A tych żmij i innych potwornych węży? - tym podobne pytania zadają mi ludzie czy to tu w Afryce, w Europie, czy w Azji Mniejszej.
Dziś post racjonalizacyjny. Taki minimalizm w praktyce czyli trochę tofalariowego mędrkowania. Jak sobie radzić w kuchni, gdy brakuje miejsca?
W tym roku chyba tylko raz obejrzałam coś w telewizji. Oczywiście będąc w gościach, bo w domu nie mamy TV. Był to program "Kulinarny poker", który z miejsca mnie zafascynował! Dla tych dziwaków, którzy podobnie jak my z Sahibem żyją w niewyobrażalnym dla wielu "świecie bez TV" krótki opis zasad.

Koncert rozpoczął Hoven Droven, co oznacza "harmider" - bynajmniej nie najgłośniejszy wykonawca tego dnia.
Koncert rozpoczął Psarantonis (Antonis Xylouris), którego Sahib określił całkiem trafnie "Sabałą z Krety".
Jako pierwsza wystąpiła Maria Kalaniemi - fińska mistrzyni gry na akordeonie, a zarazem śpiewaczka. 
Po chwilowej przerwie wracam do świata wirtualnego, również blogowego, choć nie wiem na jak długo, bo szykują się kolejne wojaże. Tym milej tu wrócić, że mój zaniedbany blog otrzymał drugie w swojej historii wyróżnienie. Tym razem od minimaLenki, autorki bloga o powrocie do minimalizmu. Dziękuję!


Ostatnio mam trochę mniej czasu na blogowanie. Dążąc do niezależności na polu zawodowym postanowiłam założyć własną działalność i wystąpić o dotację na ten cel. To pochłania dość sporo czasu - jeżdżenia po urzędach, wypełniania druczków itd. Dziś uzyskałam jeden z ciekawszych załączników do wniosku: "Opinię doradcy zawodowego".
Mam taki zwyczaj, że gdy ktoś zaprosi mnie do domu, to nie oglądam kaktusów, paprotek ani kryształów na meblościance. Niektórym gospodarzom na pewno smutno z tego powodu. Mój wzrok jak magnes przyciąga jednak regał z książkami (może to niegrzeczne, ale naprawdę nie potrafię się powstrzymać, nawet gdy siedzę do niego tyłem!). Księgozbiór zdradza o właścicielu niemało, o jego zainteresowaniach, poszukiwaniach duchowych i preferowanej rozrywce.
Włoskie Alpy kojarzą się przede wszystkim z jazdą na nartach. Na zjazdówkach nie jeżdżę, ale w tym górskim regionie bywamy latem. Pomimo kilku wyjazdów, wstyd się przyznać, wciąż po włosku umiemy tylko "dzień dobry" i "dziękuję", więc pozostaje nam dogadywanie się mieszanką angielskiego, hiszpańskiego i uniwersalnego języka gestów (kiedyś pojechał z nami kolega, który dorzucił klasyczną łacinę - szło mu naprawdę świetnie!).
Zbliża się czas wypełniania PITów, dlatego przesyłam prośbę o przekazanie swojego 1% na fundację zbierającą pieniądze na rehabilitację i sprzęt ortopedyczny dla mojej żony. Jak pewnie część z Was już wie, we wrześniu zeszłego roku Jola uległa wypadkowi, w wyniku którego straciła lewą rękę i większą część prawej dłoni.
Zaglądające do mnie blogerki i blogerów zapraszam do pobrania znaczka widniejącego obok. Myślę, że warto propagować odpis podatkowy na wszelkie możliwe sposoby - nas to nic nie kosztuje, a dla wielu organizacji i osób jest to "być albo nie być". Nieważne, czy płacisz duży czy mały podatek, liczy się każdy grosz.


Według mnie trafiony kolor to połowa sukcesu, dlatego poświęciłam mu największą uwagę.
Desenie to kwestia indywidualnego gustu. Lubię paski każdej szerokości, melanż, kwiaty, coś w stylu indyjskim i zwykłe gładkie ubrania. Kratki i kropki nie mają u mnie szans. I na tym mogłabym zakończyć, gdyby nie to, że wzory również są dedykowane odpowiednim porom roku. Nie kształty, ale kontrast ma kluczowe znaczenie. O ile typ kontrastowy (np. Zima) może pozwolić sobie na ostry, czarno-biały wzór, o tyle osoby o miękkim typie powinny postawić na delikatniejsze, stonowane, rozmyte desenie. To dla mnie nowa reguła, choć intuicyjnie wyczuwalna. Nigdy nie mogłam się przekonać do melanżu białego z czarnym. Moje ulubione zestawienie to szaro-czarne paski. Wieje nudą? Cóż, nie twierdziłam, że szukam czegoś supermodnego, tylko drugiej skóry. I to jest właśnie to!
Kilka dni temu otrzymałam pierwsze w historii bloga wyróżnienie. Przyznała mi je Ajka-Minimalistka, autorka świetnego i zasłużenie popularnego bloga o minimalizmie. 










"Byli ciemnoskórzy, obdarci i kolorowi. Nie mieli nic, co według nas mogłoby stanowić jakąkolwiek wartość. Koce, naczynia, rozklekotane archaiczne pojazdy i zwierzęta równie chude jak oni sami. Tak, przybywali na skróty z otchłani minionego i całkiem dobrze czuli się w teraźniejszości. Pertraktowali z Piotrem w sprawie opłaty za fotografowanie. Nie chcieli pieniędzy, chcieli papierosów. Oddałem wszystkie, jakie miałem w aucie. Stali cierpliwie, uśmiechali się, dziewczyny robiły zalotne miny. Przybywali z minionego czasu, kiedy ludziom wystarczało znacznie mniej i próbowali żyć w teraźniejszości, a w istocie pozwalali, by teraźniejszość przepływała obok nich. Prawdopodobnie traktowali ją jak żywioł, który można wykorzystać jak, powiedzmy, ogień do gotowania albo wodę do mycia."
Do zamieszczenia tego wpisu zainspirowała mnie informacja, że w sklepie nieopodal nas razowy chleb orkiszowy kosztuje... uwaga, nie pospadajcie z krzeseł - 30 zł za kg!!! Niektórzy uważają, że nie opłaca się piec chleba w domu, że wychodzi to drogo. Oczywiście, jeśli ktoś kupuje dmuchane pieczywo tostowe w supermarkecie, to domowy chleb wyjdzie nieco drożej. Ale nie chodzi mi o chleb, w którym płacimy głównie za powietrze. Domowy chleb na zakwasie robi się bardzo łatwo i zawsze wychodzi. Jest ciężki i pożywny, a przede wszystkim smaczny. Prawdopodobnie również zdrowy :) A cena? Z ciekawości policzyłam, poniżej cała prawda o razowym chlebie. Koszty dotyczą chleba o masie 1 kg, bez dodatków.
Dziś będzie dłuuugi wpis. Nigdy nie pisałam poradników, więc liczę na wyrozumiałość :) Jakiś czas temu zaczęliśmy z Sahibem redukować nasz dobytek, między innymi dość liczny, wspólny księgozbiór. Punktem wyjścia było około 1100 woluminów. Nie będę tu pisać o kryteriach, którymi się kierowałam przy selekcji - to bardzo indywidualna sprawa. Będzie za to o sposobach pozbywania się książek, które - obarczone sporym ładunkiem emocjonalnym - są mimo wszystko inną kategorią niż ubrania czy garnki.
Tak się złożyło, że czytając ostatnio, co i rusz natrafiam na jakieś bardzo inspirujące fragmenty o posiadaniu, zarówno u autorów znanych od dawna, jak i nowych dla mnie. Mam nadzieję, że ten skromny wybór cytatów Wam się podoba. A sama powieść "Miasto Bestii" Isabel Allende? Pierwszy raz Autorka aż tak popuściła wodze fantazji (przynajmniej na tyle, na ile znam jej prozę), przenosząc czytelnika za sprawą 15-letniego amerykańskiego chłopca w świat na poły mityczny, na poły bajkowy. Legendarne plemię Ludzi z Mgły, szamani, El Dorado i krwiożercze Bestie, inicjacje, halucynacje, duchy, totemiczne zwierzęta - w pewnym momencie miałam wrażenie, że pani Isabel troszkę tym razem przesadziła, skupiając tak wiele elementów na zaledwie 270 stronach :) Jednak czyta się dobrze, nieco kryminalna historia z niespodziewanym zakończeniem.