
Ubrani na czarno panowie rozpoczęli swój występ utworami a capella - pieśniami o inspiracjach religijnych, przypominającymi nieco gregoriańskie chorały. I choć cztery głosy nie są w stanie zaśpiewać jak liczniejszy chór, mimo to muzyka, dzięki różnym barwom głosów i modulacjom, pełna była przestrzeni. Wkrótce okazało się, że repertuar mają znacznie szerszy - to podchodzący pod styl tradycyjnych szant, to poezji śpiewanej (w niektórych utworach towarzyszył im skromny akompaniament gitary). Śpiew jest tak naprawdę najprostszym pod względem formy rodzajem muzyki, zwłaszcza ten wykonywany bez towarzystwa jakichkolwiek instrumentów. Można powiedzieć, że to bardzo minimalistyczna muzyka. Jednak odpowiednio zestawione i przeplatające się głosy potrafią samym śpiewem wyczarowywać niesamowite krainy, do których przenoszą słuchaczy. Według mnie występ ten, tak różny od pozostałych, zasługiwał na uwagę, zresztą gorące owacje tylko to potwierdziły.

Przy okazji mały żarcik. Czy wiecie, dlaczego gitarzyści mają przeważnie długie włosy? To proste. Żeby dobrze grać, trzeba naprawdę godzinami ćwiczyć - nie ma czasu na chodzenie do fryzjera :)
Zdjęcia ze strony Festiwalu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.