Strony

środa, 28 stycznia 2015

Nie te kalosze

Jeśli dopiero rozpoczynasz przygodę z minimalizmem, możesz być sfrustrowana/-y trafiając na książki lub blogi pisane z perspektywy, która wydaje się odległa jak z Warszawy do Honolulu. Nie każdy może pozwolić sobie na sprzedanie całego dobytku, odcięcie starych więzów i podróż dookoła świata z bagażem podręcznym. Mamy różne zobowiązania, partnerów, rodziny, czasem zwierzęta domowe, ogródek, o który trzeba dbać. Albo taki rodzaj zajęć zawodowych, które nie pozwalają na mobilność. Są sprawy, które można odciąć bezboleśnie i takie, których wolimy - może tylko na razie - nie ruszać.

Rada jest prosta. Nie frustruj się, nie porównuj. Rozejrzyj się za podobnymi do siebie, żyjącymi w zbliżonych warunkach. Znajdź to, co najbardziej do Ciebie trafia. Na szczęście minimalizm niejedno ma imię!

niedziela, 25 stycznia 2015

Wspólne porządkowanie biblioteczki - patent Sahiba

W tym roku wyjątkowo wcześnie, bo już w styczniu, zaczęliśmy wiosenne porządki. Może to zasługa prawdziwie wiosennej zimy, jaką mamy w tym roku. W każdym razie, choć z roku na rok mieszkanie się przeluźnia, choć nie ma już zalegających stert rzeczy, choć prawie nie kupujemy artykułów przemysłowych - to i tak znajdujemy ciągle różne nieprzydatne przedmioty, które można komuś oddać albo spieniężyć.

Tym razem zdradzę Wam prostą, szybką i skuteczną metodę przeglądu biblioteczki. Wymyślił ją ostatnio Sahib. Konieczne jest, by wszyscy właściciele biblioteczki lub domownicy (w tym wypadku jest nas dwoje) zebrali się razem. Warto też nadać całemu procesowi odpowiednie tempo, gdyż zbyt długie dywagacje powodują małą skuteczność i zniechęcają. Nie chodzi o to, by przeglądać każdy tom!

czwartek, 22 stycznia 2015

Pamiątki - studium przypadku

We wszystkich zbiorach tekstów o minimalizmie, czy będą to książki, artykuły czy blogi, poczesne miejsce zajmuje temat radzenia sobie z różnego rodzaju pamiątkami. Autorzy radzą – bywa, że dość ogólnikowo – jak analizować tego rodzaju przedmioty, jak obserwować związane z nimi emocje, kiedy odpuszczać, a kiedy pozbywać się ich bez mrugnięcia okiem.

Nie przepadam za teorią i ogólnikami, wolę praktykę. Dlatego postanowiłam opisać na żywym przykładzie, jak taki proces może wyglądać. Dodam, że jest to zagadnienie aktualne, tj. jego przedmiot ciągle leży przede mną na biurku. Przedmiot może niezbyt intymny lub istotny, jednak w tym wpisie celowo skupię się na różnych doznaniach, które generuje. (W praktyce, gdy ma się dobry „flow” w minimalizowaniu, tego rodzaju mniej ważne przedmioty znikają szybko i prawie niezauważone.)

Zróbmy małe ćwiczenie umysłowe.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Urodzeni minimaliści?

Są tacy ludzie - na pewno sami takich znacie - którzy skłonność do minimalizmu i poprzestawania na małym mają we krwi. Na podobnych bohaterów można trafić w literaturze pięknej albo w filmach. Obecnie są oni dla mnie nieustanną inspiracją, choć nie zawsze tak było. Dawniej takie osoby uważałam za dziwaków, dziś za bratnie dusze.

wtorek, 6 stycznia 2015

Między abnegacją a życiem na pokaz

Pod poprzednim wpisem zatytułowanym "Pokusy" pojawił się bardzo ciekawy i obszerny komentarz Lilybeth, do którego chciałabym się odnieść. Lilybeth pisze o obawach przed abnegacją, innymi słowy zapuszczeniem się w taką odnogę minimalizmu, która - w moim odczuciu - ma więcej wspólnego ze sknerstwem, fałszywie rozumianą oszczędnością, a także ze zwykłym niedbalstwem niż z dobrą jakością życia i prostotą, z którymi chciałabym utożsamiać minimalizm.

Gdzie przebiega granica między tym, co niezbędne, a tym, co przyjemne? Czy można jednoznacznie negatywnie oceniać wszystkie zachcianki, pokusy, szalone nabytki?