Strony

środa, 30 czerwca 2010

Selle czyli siodło

Nie od dziś wiadomo, że przepustką do długiego dystansu na rowerze są nie tylko mocne nogi, ale i mocny tyłek... albo dobre siodło! Fotka prosto z naszej domowej stajni (może niezbyt artystyczna, ale prawdziwa).

Dziś będzie więc recenzja sprzętowa. Od razu na wstępie uprzedzę, że nie jestem w żaden sposób związana z firmą Selle Italia. A może szkoda, bo dostawałabym siodełka do testów za darmo? Zwolennicy supermarketowych rowerów mogą mnie zlinczować, bo siodełko to kosztuje mniej więcej tyle, co cały najtańszy chiński rower. Ale etap jazdy na Longwayu (zresztą bardzo burzliwy i przygodowy) mam już za sobą w mojej krótkiej kolarskiej karierze ;)

Biorąc pod uwagę komfort, wagę i nieco lansu skusiłam się na model Selle Italia Diva Gel Flow. Siodełka Gel Flow tej renomowanej firmy to cała seria - zarówno męskich, jak i damskich. Damskie różnią się nieco długością (są krótsze) i kształtem wycięcia. Niedługo będę mogła dodać do recenzji uwagi Marcina i Maćka, którzy kupili bardzo podobne męskie siodełka - są w fazie testów.

Pierwsze wrażenie jest korzystne. Pomimo pozornej masywności siodełko jest lekkie (waga 240 g podana przez producenta jest faktyczną wagą produktu), między innymi dzięki lekkiemu vanoxowemu stelażowi. Pokrycie to czarna skóra, wykonanie solidne. Siodełko wcale niechętnie ugina się pod naciskiem ręki. Z tyłu, hm... Różowa wyszywanka w postaci kwiatowego motywu. Ale niech tam, w obliczu błota wszystkie kolory są równe niczym na Sądzie Ostatecznym.

Po oględzinach przyszła pora na montaż (standardowy) i próbną jazdę. Przyznam, że pierwsza jazda nieco mnie rozczarowała. Kształt i miękkość całkiem ok, do życzenia pozostawała nieco „śliskość” siodła. Przy spokojnej jeździe po równym nie odczuwałam problemu, ale wszystkie bardziej wymagające, techniczne odcinki sprawiały, że tyłek nieco „latał” po siodełku. Skóra pokrycia jest gładka i nie ma żadnych elementów antypoślizgowych.

Siodełko zabrałam za sobą na Grassora - jazda przez 24 godziny to miał być prawdziwy test. I tu przyznaję, że test wypadł znakomicie. Przede wszystkim nie poobcierałam się, a to zawsze był mój problem przy dłuższej jeździe. Żeby szanse były równe, jechałam w niezbyt wypasionych spodenkach z Decathlonu. 230 km nie spowodowało żadnego uszczerbku na ciele i duszy. Jechałam na nim również na Bike Orient, gdzie pokonałam około 130 km. Ten test także wypadł satysfakcjonująco, na trudniejszych odcinkach już nie odczuwałam ślizgania (a może nie zwróciłam na nie uwagi w startowym amoku). W sumie - dobre siodełko to takie, o którym się nie myśli.

Podsumowując: lekkie, dość komfortowe damskie siodło, do jazdy raczej w łatwym terenie, za to dobre na dług dystans. Ze swojej strony polecam!