sobota, 31 grudnia 2011
Między bezami a panettone
Niezależnie od tego, czy spędzacie Sylwestra w wannie, na balu, przed telewizorem ;) czy przy ognisku w lesie (tak jak my), życzę Wam świetnej zabawy w dobrym towarzystwie!
A w Nowym Roku dużo zdrowia, śmiechu i nieprzypalonych ciast.
(W tej chwili w piekarniku bezy, a panettone sobie rośnie i czeka na swoją kolejkę. Po ciemku może nikt nie zorientuje się, że tradycyjnie wszystko będzie przypalone.)
Skorzystałam z tych przepisów:
Panettone - wyszły 2 keksówki (trzeba piec krócej niż podane, udało mi się dobrze przyrumienić, ale nie przypalić!)
Bezy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nawzajem Słońce :-) a jak polukrujesz to nie będzie widać, że przypalone :-)
OdpowiedzUsuńMusiałabym oblukrować naokoło! ;)
OdpowiedzUsuńOba przepisy się udały! Nie ma sensu, żebym je tutaj zamieszczała, więc podklejam linki na końcu mojego wpisu.
OdpowiedzUsuńGratulacje i wszystkiego słodkiego w Nowym Roku! Bezy to mi jakoś nie lubią wychodzić, nie wiem czemu, niby takie proste. Tym bardziej podziwiam zdolną Cukierniczkę! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Bezy z tego przepisu o dziwo wyszły! Nawet zostały pochwalone na obu imprezach, na które je dostarczyliśmy. Z tym, że produkcją bezów zajmował się głównie Sahib. Okazało się, że przez całe dzieciństwo piekł bezy w domu (?!). A mimo to jaki chudy ;) Jedyny problem z bezami był taki, że mamy dość wilgotno w domu, a one działają jak pochłaniacz wilgoci. Te, które sobie zostawiliśmy, na drugi dzień trochę sklapciały...
OdpowiedzUsuńTakie sklapciałe też lubię, mniam :)
OdpowiedzUsuń