Zwykle robię zakupy w małych sklepach spożywczych. Jedynie po kosmetyki, baterie itp. chodzę do supermarketu. Dziś odkryłam, w jaki sposób urozmaicić sobie to odmóżdżające zajęcie, tak by szare komórki wręcz dostały zakwasów od myślenia.
Poszłam, jak zwykle, z karteczką. Nie była długa, potrzebowałam tylko kilku rzeczy. Przedostatnią pozycją były „patyczki”, pod nimi natomiast odkryłam, będąc już w sklepie, jakieś dziwne słowo. Niby sama je napisałam, zaledwie pół godziny wcześniej, ale nijak nie mogłam zgadnąć, o co chodzi. Wśród wielu możliwości odcyfrowałam je między innymi jako: „do wany”, „dzwony”, „olewany” oraz „bonony”. Żadnych skojarzeń. Widzicie sami - nie było łatwo! Przy czym troszkę się stresowałam, bo jutro z samego rana wyjeżdżam, miałam więc wrażenie, że może to być coś absolutnie niezbędnego!
Zaczęłam chodzić między regałami bardzo powoli. A nuż zobaczę ten tajemniczy przedmiot na półce i doznam olśnienia. Niestety, musiałam się poddać. Mózg zaczął się przegrzewać pod czapką. I kiedy stałam już w kolejce do kasy, wyciągnęłam karteczkę ostatni raz z kieszeni.
Tak, mam to!
„patyczki
do uszu”
Ledwie dwa dni temu psioczyłam na współczesną młodzież próbując odcyfrować wraz z koleżanką nauczycielką gryzmoły na kartkówkach z polskiego. Tymczasem sama powinnam sobie zorganizować jakąś lekcję kaligrafii.
Z życzeniami przyjemnego weekendu, najlepiej jak najdalej od wielkich sklepów ;)
piątek, 16 grudnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:-) Tofalario, jesteś Jedyna :-)
OdpowiedzUsuńchciałabym jeszcze zobaczyć Twoją minę przy kasie ;-)
jakby to byl konkurs to normalnie mialbym szanse :P
OdpowiedzUsuńSuper zagadka :)
OdpowiedzUsuńW weekendy z zasady omijam markety łukiem jak najszerszym, tym bardziej przed Świętami, gdy wszyscy wydają się być w jamiś strasznym transie :)
Lenko, na pewno jakaś kamera musiała to uchwycić ;)
OdpowiedzUsuńMario, ta zabawa ma jeszcze kilka kreatywnych odmian. Na przykład schowanie czegoś przed samym sobą. Polecam jako sposób na długie zimowe wieczory.
Ajko, o tak, to co się dzieje wokół marketów w ten weekend - widziałam z okna samochodu wracając do domu - to jakiś kosmos.
ha! u mnie to juz nie zabawa a raczej postac kliniczna :DDDD
OdpowiedzUsuńO, zabawę w chowanego i "schowałam tak, żeby było łatwo znaleźć" też dobrze znam, ileż ona dostarcza radości ;-)
OdpowiedzUsuń