Lubię robić różne rzeczy własnoręcznie. Kto zagląda na tego bloga, wie o tym. Piekę chleb, dziergam szydełkiem, na drutach, szyję, robię też sporo innych rzeczy, niekoniecznie tu opisanych, jakieś meble, prace remontowe, fryzjerstwo. Nie dorabiam do tego żadnej specjalnej ideologii - po prostu uczenie się nowych rzeczy sprawia mi niesamowitą frajdę, a gdy mam pomysł, porządny materiał i dobre narzędzia, to praca jest czystą przyjemnością!
Dziś prezentuję pierwszą nową rzecz, której nauczyłam się już w tym roku - SKARPETKI NA DRUTACH!
Jeszcze nie tak dawno pisałam o tym, że to czarna magia, choć na pięciu drutach robiłam zawsze czapki. Jednak Sahib poprosił o skarpetki na swoją bliską już wyprawę, nie pozostało mi więc nic innego, jak się nauczyć. Znalazłam świetny kursik - naprawdę skutecznie wytłumaczone, więc może ktoś jeszcze sobie skorzysta. Naprawdę nie ma się czego bać. ;)
Skarpetki są z niesamowicie gryzącej koziej wełny, w chwili gdy to piszę, są już skończone i testowane na docelowych łapach w rozmiarze 44. Wyszły idealnie dopasowane! Naszła mnie refleksja, jak wielu rzeczy jeszcze chciałabym się nauczyć. Poniżej lista tych, które przychodzą mi do głowy w pierwszej kolejności. Skoro wszyscy na początku roku zamieszczają różne listy, niech i ja mam swoją, choć nie są to rzeczy przewidziane na 2012, raczej na dłuższy czas.
1. Heblowanie. Niekoniecznie heblem elektrycznym, może być ręczny. Kiedyś próbowałam, ale miałam słaby hebel i się zniechęciłam. Dobre narzędzie w stolarstwie jest podstawą.
2. Ładnie tynkować. Otynkowałam parę murków, ale wyszło tak sobie. Pewnie trening czyni mistrza. Jak będzie potrzeba i kawał ściany - będę trenować!
3. Przędzenie na kołowrotku albo chociaż wrzecionie. Na uprzędzenie czeka jedna specjalna wełna... Byłabym wtedy całkiem niezależną dziewiarką. No, jeszcze jakaś owca by się przydała ;)
4. Obsługa pilarki i szlifierki kątowej. Do tej pory w razie potrzeby zawsze mnie ktoś poratował, na przykład jak kleiłam terakotę i glazurę. Dla mnie to dwa przerażające urządzenia. Może pora się oswoić?
5. Uszyć buty. Na początek chyba będą to mokasyny wzorowane na indiańskich. Może z filcu, który łatwiej okiełznać niż skórę. Indiańskie pomysły są ponadczasowe i bardzo praktyczne. Choć Indian podziwiam przede wszystkim za ich wiedzę o przyrodzie i kulturę duchową, to nie zapominam o ich umiejętnościach rzemieślniczych.
6. Wikliniarstwo. Nauczyć się przygotowywać wiklinę, a potem z niej pleść. Fajna umiejętność, a materiał tani i dostępny.
7. Kruszonka do ciasta. Podobno łatwe, ale... Może będzie jak ze skarpetkami - zrobię pierwszy raz i zamieszczę entuzjastyczny wpis pt. „Nie święci kruszonkę lepią”. Kto wie? Zaglądajcie. ;)
I mnóstwo innych rzeczy, ale te są najbardziej frapujące i praktyczne na początek. Jak ktoś ma dobry hebel, to zapisuję się na kurs. Mogę się zrewanżować skarpetkami.
A bardzo niedługo znowu będzie o dziewiarstwie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo ambitne plany!!! Życzę realizacji w 100%Podziwiam Cię za tę skarpetkową piętę ,chyba już nigdy się tego nie nauczę.Mnie się marzy nauczyć w tym roku nowej techniki haftu np haft z Schwalm.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTest koziej wełny trwa.
OdpowiedzUsuńZałożone na cienką bawełnianą skarpetkę grzeją ale nie gryzą.
Na razie nie mam odwagi założyć ich na gołą stopę.
Elu, może kursik robienia pięty w zamian za kursik kruszonki? ;)
OdpowiedzUsuńSahibie, bądź twardy! :D
Ula,przepis na kruszonkę wysłałam na maila
OdpowiedzUsuńU nas w domu też trynd się zrobił na skarpetki własnoręczne, ale moja Mama podjęła temat, bo ja chwilowo mam druty zajęte większymi zleceniami. Jednakowoż przyznaję, że robienie skarpetek czy rękawiczek tzw. pięciopalczastych na pięciu drutach tylko w teorii jest trudne, w praktyce trzeba się odważyć.
OdpowiedzUsuńTwoja lista rzeczy do nauczenia bardzo mi zaimponowała, ale wierzę, że wszystkie te umiejętności prędzej czy później do perfekcji opanujesz!
Ela, problem nie w przepisie (tych mam tysiące) tylko w przyklejeniu do ciasta. Na przykład drożdżowego. Jak to się robi?
OdpowiedzUsuńAjko, ja wiernie wyglądam wpisu o dzierganiu u Ciebie ;) A lista - bardziej taka życzeniowa... ale kto wie? Myślę o skarpetkach w japońskim stylu, czyli do japonek - z osobnym palcem!
Jeżeli chodzi o cięcie i szlifowanie to zapraszam do mnie:) może jeszcze obsługa wkrętarki, piły spalinowej i kilku innych urządzeń?Wal jak w dym, tylko trochę daleko bo prawie 200 km:) pozdrówki z Białegostoku:)
OdpowiedzUsuńPobondziu, tylko czym się zrewanżuję, skoro Ty podobno nawet patchworki pikujesz, gdy patchworkarki wymiękają? ;)
OdpowiedzUsuńTofalario
OdpowiedzUsuńJesteś wielka.
Przy Tobie i Twoich postanowieniach/rzeczach które robisz wymięka niejeden strongman :)
Jesteś moją inspiracją!
p.s. idę w końcu kupić te druty!
Agnitz, dziękuję za miłe słowa. Niestety żadnej z tych rzeczy nie udało mi się jeszcze nauczyć (nawet kruszonki), więc mogę się pochwalić tylko tym, że powstało już 8 par skarpetek, z tego 5 w rozmiarze 44 :)
OdpowiedzUsuńKruszonka (moim zdaniem) im bardziej byle jaka, tym lepsza!
OdpowiedzUsuńA pisałam też o Twoich dokonaniach np rowerowych!