Strony

niedziela, 30 października 2011

Kulinarny poker - dynia i coś jeszcze

W tym roku chyba tylko raz obejrzałam coś w telewizji. Oczywiście będąc w gościach, bo w domu nie mamy TV. Był to program "Kulinarny poker", który z miejsca mnie zafascynował! Dla tych dziwaków, którzy podobnie jak my z Sahibem żyją w niewyobrażalnym dla wielu "świecie bez TV" krótki opis zasad.

Gospodarze programu zapraszają kilku mistrzów kulinarnych z różnych krajów. Losują oni karty z bogatej talii. Karty niezwykłe, bo zawierające, zamiast asów i innych figur, różne mniej lub bardziej fikuśne produkty spożywcze, takie jak: papryka, brokuł, ananas, kapary, jakieś mięso itp. Następnie mają chwilę do namysłu, by zaproponować danie, które zamierzają z tychże składników przygotować na oczach widzów. Najciekawsze propozycje przechodzą do finału. I tu następuje najbardziej emocjonująca część - w zaledwie 20 minut siekając, mieszając jak szaleni, mistrzowie przygotowują wspaniałe dania, które my po drugiej stronie szkła możemy sobie niestety jedynie pooglądać, natomiast jury w studio - degustuje i wydaje werdykt.


Program - można powiedzieć - pewnie jeden z wielu podobnych, skąd więc mój entuzjazm? Ano dlatego, że moje gotowanie to w zasadzie codzienny poker kulinarny. Zawsze z pewnym niedowierzaniem słucham o ludziach, którzy potrafią zaplanować kuchenne poczynania na cały tydzień i zrobić odpowiednie zakupy. Stoję na przeciwnym biegunie. Należę do osób, które nawet z karteczką potrafią zapomnieć o kupnie mąki, przecieru pomidorowego albo cebuli. Po prostu chyba nie przywiązuję do zakupów tak dużej wagi. Poranna wizyta w lodówce, uzupełniona szybkim przeglądem sypkich produktów w szafce, zwykle zmusza mnie do kreatywnego wykorzystania pozornie nie pasujących do siebie składników ;)

Czasem jednak to pokerowe rozdanie okazuje się całkiem udane. Dziś jedna z ostatnich potraw: dynia z paroma dodatkami. Jeśli dla Was dynia to coś więcej niż tylko lampion ze świeczką, to mam nadzieję, że Was zainspiruje do własnych kombinacji. Potrawa zawiera orzechy włoskie, o których niedawno Borman tak pięknie napisał w komentarzu: "Lubię dania z orzechami włoskimi jako dodatkiem, wyrywają potrawę ze smakowej monotonii, wprawiają kubki smakowe w lekki niepokój." Nic dodać, nic ująć!


Składniki:
dynia,
cebulka,
papryka świeża lub marynowana,
świeża kolendra,
orzechy włoskie,
mielone ziele angielskie,
sól, oliwa.


Cebulkę poddusić na oliwie, dodać pokrojoną dynię. W następnej kolejności, gdy dynia lekko zmięknie, dodać ziele angielskie, które wspaniale komponuje się z dynią, oraz pokruszone orzechy. Jeśli dynia puściła zbyt dużo wody, można zdjąć pokrywkę, niech odparuje. Orzechy niech chwilę powchłaniają wodę, a ziele angielskie niech przejdzie całość swoim zmysłowym aromatem. Na sam koniec można dodać świeżą kolendrę (kolejna przyprawa wręcz stworzona do dyni!) oraz pokrojoną w cienkie paseczki świeżą czerwoną paprykę lub kawałek papryki konserwowej. Osobiście nie przepadam za konserwowymi warzywami, do swojego przepisu użyłam jednak domowej papryki, którą dostałam od Eli (była to papryka w oliwie, a nie w occie). Lekko dosolić do smaku.

Obiecuję już tej jesieni nie męczyć więcej dyniami :)

Smacznego!

4 komentarze:

  1. Moja dynia właśnie leży na balkonie i czeka aż się nad nią zmiłuję a tu taki super przepis.Dynia i orzechy -tego jeszcze nie jadłam ale już czuję że to świetna kompozycja -dzięki.Fajnie że przydała się papryka ,muszę pomyśleć o wyprodukowaniu następnej.

    OdpowiedzUsuń
  2. dynię kupie po tym durnym helołin, dalej pyszne, ale przecenione po 2-3 razy

    co, jak co, mi oszczędzać wypada :>

    będzie zupa gulaszowa, może jakiś bigos dyniowo-cukiniowy

    OdpowiedzUsuń
  3. no tak, co ja piszę o gulaszu na blogu wegetarianki... ehh...

    mięcho w gulaszu może zastąpię boczniakami, itp. i też się zje :D

    OdpowiedzUsuń
  4. He, he, spoko, przecież nie jestem żadnym wege wojownikiem :) A co racja to racja - jadę jutro po następną dynię i sprawdzę ceny. Co prawda u nas olbrzymia konkurencja (we wsi przy drodze), ale w odosobnionych zagrodach potrafią krzyknąć 3 zeta/kg.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.