Dziś zapraszam na nietypową filiżankę kawy.
Kawa zbożowa - dla wielu osób smak dzieciństwa. Ale co to właściwie jest? Z prawdziwą kawą ma niewiele wspólnego. Produkowana jest z ziarna palonych zbóż - pszenicy, jęczmienia lub żyta, a nawet z żołędzi. Nie zawiera kofeiny, za to jest źródłem cennych składników (błonnik, przeciwutleniacze i inne). Daje uczucie sytości, a jednocześnie przyspiesza przemianę materii. Nie jestem dietetykiem, więc nie będę na ten temat więcej marudzić, a zainteresowanych odsyłam do artykułów na ten temat. Dodam tylko, że wielu sportowców zaczyna swój dzień od filiżanki kawy zbożowej (na przykład Maja Włoszczowska). Może warto przypomnieć sobie jej smak?
W pewnym momencie w naszym domu pojawiły się aż 4 różne gatunki kawy zbożowej, zatem niezwłocznie przystąpiliśmy z Sahibem do testu konsumenckiego. Zapraszam Was również degustacji i dzielenia się wrażeniami, a całkiem zakręcone osoby do odpowiedzi na tytułowe pytanie "jaką jesteś kawą?" :)
Inka od wielu lat jest w Polsce synonimem kawy zbożowej, dlatego od niej zaczynam. Obecnie kawę o tej nazwie produkuje firma Biogran ze Skawiny (wiem, gdzie to jest! byłam tam kiedyś na rowerze). W odróżnieniu od pozostałych testowanych kaw jest to kawa rozpuszczalna, aromat ma zdecydowanie łagodniejszy. Zamiast zalecanych 2 łyżeczek na kubek można spokojnie sypać 3. Po zaparzeniu na powierzchni pływa delikatna pianka. To taka kawa dnia powszedniego - niezła na co dzień, wygodna w użytkowaniu, bo nie trzeba czyścić kubka z fusów, ani używać wymyślnych ekspresów. Pośród kaw zbożowych zajmuje mniej więcej takie miejsce, jak dobra kawa rozpuszczalna wśród kaw zwykłych, jednak nieco brakuje jej charakteru. Osoby przyzwyczajone do mocnej naturalnej kawy mogą być rozczarowane. Neutralny smak tej kawy i jej całkowita rozpuszczalność pozwala natomiast do woli eksperymentować z dodatkami typu: cukier trzcinowy, miód, mleko, kardamon, cynamon, a nawet kakao. Inkę można zaparzyć nawet w gorącym mleku. Najekonomiczniejsze opakowanie to tekturowe pudełko, którego zawartość można sobie w domu przesypać do puszki. Występuje również jej droższa wersja z magnezem. Kawę tę, ze względu na jej ultradrobną granulację, można stosować jako barwnik i aromat do wypieków, na przykład chlebka tureckiego.
Skład: jęczmień, żyto, cykoria, buraki cukrowe
Cena: 150 g - 3,60 zł (24 zł/kg)
Oceniamy: Sahib ** ja ****
Po otwarciu opakowania Kujawianki (Delecta) zwraca uwagę jasny kolor kawy, o żółtawym zabarwieniu (podobny do Inki, na zdjęciu słabo widoczne) oraz naprawdę grube ziarno. Próba rozgryzienia go na sucho ujawnia plewy i inne śmieci znane z razowej mąki. Czuć nawet słabiutki aromat młodego zboża wprost z kłosków. Aromat po zaparzeniu bez rewelacji, ale przyjemny. Na powierzchni pływają fusy, które w miarę mieszania opadają. Kujawiankę można też zaparzyć w ekspresie ciśnieniowym. Na plus zaliczyłabym stuprocentowo papierowe opakowanie, bez folii. I cena - nie do przebicia! Jeśli chcecie napoić szkolną stołówkę lub harcerski obóz, to warto zwrócić na nią uwagę ;)
Skład: żyto, jęczmień, cykoria, buraki cukrowe
Cena: 200 g - 2,59 zł (12,95 zł/kg)
Oceniamy: Sahib *** ja ***
Do kawy orkiszowej Bio (Babalscy) początkowo podeszliśmy z pewną nieśmiałością. Wkrótce stała się u nas hitem i okazała się warta swojej wysokiej ceny. Już po otwarciu torebki można poczuć mocny aromat dobrze wypalonego ziarna, który w pełni uwalnia się podczas parzenia. Na powierzchni pływają fusy, jak w Kujawiance. Granulacja jest nieco drobniejsza. Próba rozgryzienia ziarna na sucho od razu wykazuje mocną goryczkę i wysoki stopień wyprażenia. W świecie kaw zbożowych to odpowiednik mocnej kawy brazylijskiej. Można ją parzyć w ekspresie ciśnieniowym, tak jak Kujawiankę. I tu niespodzianka - pozostałe w ekspresie fusy nie są sypkie, tylko sklejają się w bryłkę (zwróćcie uwagę na skład!). Opakowanie w stylu eko, w rzeczywistości jest pokryte folią od środka.
Skład: orkisz (pszenica)
Cena: 300 g - 10 zł (33,33 zł/kg)
Oceniamy: Sahib ***** ja *****
Na koniec ciekawostka czyli kawa w torebce. Anatol (Delecta) to ulubiona kawa Sahiba, spożywana przez niego w hurtowych ilościach. Ba, ale zapytany o ocenę dał tylko 4 gwiazdki! Jako dociekliwy tester, nie poprzestałam na widoku torebeczki, zajrzałam do środka. Ciemny, grubo zmielony proszek, o lekko czerwonawym zabarwieniu przypomina kawę orkiszową. Smak i aromat jest również mocny, a kolor po zaparzeniu ciemny. Przeszkadza mi jednak ta torebka, dająca w efekcie posmak papieru. Innym mankamentem jest brak możliwości dawkowania według uznania, natomiast zdecydowanym plusem jest wygoda użycia, możliwość wzbogacenia smaku mlekiem i dodatkami. Anatol występuje w kilku odmianach smakowych, przedmiotem testu był smak klasyczny. Z przyczyn nieustalonych Anatol kojarzy mi się z rosyjskim papierosem bez filtra ;)
Skład: cykoria, żyto
Cena: 84 g (20 saszetek) - 2 zł (23,80 zł/kg)
Oceniamy: Sahib **** ja **
PS. Podane w tekście ceny są orientacyjne. Test ma charakter prywatny. Nie jestem przedstawicielem żadnej z wymienionych firm i żadna z nich nie przekazała mi materiału badawczego (niestety!). Wybór kaw zbożowych na rynku jest bogatszy, opisaliśmy tylko to, co było w domu. Zdjęcia producentów (opakowania) oraz moje (rozsypane).
czwartek, 17 marca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pozwoliłam sobie umieścić linka do Twojegop blogu na forum http://minimaltalk.zmianakursu.pl/viewtopic.php?p=41#41 w kwestii pakowania sie na podróż... pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Jak znajdę chwilkę, to też się zarejestruję :) Artykuł dotyczy pakowania się na wyjazd typu wyprawowego, gdzie trzeba być samowystarczalnym (jedzenie, namiot itd). Pakowanie się na wyjazd w warunki cywilizowane to oczywiście zupełnie inna bajka.
OdpowiedzUsuńO, znowu coś dla mnie. Jestem zdeklarowaną miłośniczką kawy prawdziwej, z ekspresu ciśnieniowego, ale niegdyś perypetie zdrowotne skłoniły mnie do pogodzenia się ze zbożówką. I okazało się, że nie taka ona straszna, jak wcześniej uważałam. Miałam złe doświadczenia z tym Anatolem (zdecydowanie jestem na nie), ale rozpuszczalna Inka bardzo miło mnie zaskoczyła. Tak się przyzwyczaiłam, że teraz nadal ją pijam, już dla przyjemności, a nie z musu (bo znowu wolno mi pić kawę kawę, a nie tylko produkty zastępcze).
OdpowiedzUsuńMoim faworytem jest Inka, ale Kujawianka również mi smakuje. Muszę spróbować zaparzać ją w ciśnieniowym. Anatol bardzo mi nie pasuje, nie wiem czemu. A orkiszowej jeszcze nie próbowałam.
Jaką jestem kawą? Hmm, chyba czekoladową mokką :)
Do kawy zbożowej, jak do wielu innych rzeczy, można się przyzwyczaić. "Smak" zmienia się człowiekowi w dużej mierze pod wpływem tego, co je i pije. Nie taka straszna ta zbożówka, jak niektórzy sądzą :) Tak samo jak krupnik, szpinak i inne tego typu wynalazki. W dzieciństwie niepopularne, odkrywane powtórnie.
OdpowiedzUsuńJa jestem czarną kawą, bez mleka i bez cukru, może z odrobinką miodu ;)
to ja chyba jednak coś tracę, bo do tej pory właściwie w ogóle nie piłam kawy zbożowej... czy składy, które podałaś są pełne, czy gdzieniegdzie jakieś chemiczne dodatki jednak są? przepraszam za moje dyletanctwo w tej kwestii ;)
OdpowiedzUsuńJa natomiast jeszcze nigdy nie piłem zwykłej standardowej kawy - nie wiem jaki ma smak i jakos nie ciągnie mnie do poznania tego smaku. Za to uwielbiam kawę Inkę - na nowo odkryłem ją jakiś rok temu i teraz delektuję się nią :)
OdpowiedzUsuńZnowu fajny wpis! Ja bardzo lubię zbożówkę, pijam Inkę z mlekiem i to mój najpowszechniejszy napój. Pijam go częściej niż herbatę. Nie znam tej orkiszowej. Chyba muszę wpaść kiedyś do Was na degustację:)
OdpowiedzUsuńp.s. Powodzenia na RDS
Świetny wpis,zainspirowałaś mnie żeby przestać robić różne mieszanki kawowe.Moje postanowienie -kupić kawę orkiszową dodać wanilię /prawdziwą /kardamon i cynamon i będzie smacznie i bez kofeiny.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń@...
OdpowiedzUsuńTrudno mi powiedzieć - opieram się na składach podanych przez producenta. Nie umiem stwierdzić, czy np. Inka nie ma czegoś jeszcze (przeciw zbrylaniu na przykład). Trzeba by zapytać jakiegoś technologa żywności. Albo znów wybrać się do Skawiny na wycieczkę i podpatrzeć sekrety produkcyjne :) Natomiast te o grubym ziarnie raczej dodatków nie mają - to jest rzeczywiście pokruszone ziarno.
@Mały
Prawdziwa kawa też jest dobra (a jeszcze lepszy jest bezowy tort kawowy z ziarenkami na wierzchu, mmmm). Spróbować nowych rzeczy zawsze warto - w nałóg nie wpada się od razu :) A w małej ilości, pita od czasu do czasu, na pewno nie zaszkodzi. Choć zgadzam się, że Inka jest pyszna.
@Paweł
Pamiętam, pamiętam :) Sylwester z Inką! Dzięki za życzenia. I zapraszam na orkisz!
@Elżusia
Brzmi to ciekawie!
właśnie wysłałam męża do sklepu po kawę zbożową. wypiliśmy od razu po dwie filiżanki! jedną z mlekiem sojowym i odrobiną mleka kokosowego w proszku, a drugą z cynamonem i kardamonem :) pycha!!! jak to się stało, że wcześniej jej nie piłam?? ta kawa to moje nowe odkrycie :) dziękuję :)
OdpowiedzUsuńnie ma za co, cała przyjemność po mojej stronie :)
OdpowiedzUsuńOde mnie ***** dla inki, którą piję od kilkunastu lat z mlekiem i/lub miodem. Czasem mam ochotę na nieco mocniejszego anatola, ale odrzuca mnie jego "torebkowatość", o której piszesz, poza tym rozpuszczalna inka wydaje mi się być "pożywniejszą". Żałuję jeno, że nie ma na rynku czegoś na kształt abisynki- rozpuszczalnej kawy zbożowej w tabletkach, o której opowiadał mi Ojciec...
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia na rowerowym szlaku.
Witaj Katny,
OdpowiedzUsuńta abisynka brzmi ciekawie. Od inki jestem chyba uzależniona - dzień bez inki się nie liczy. Doszło nawet do tego, że w święta wzięłam inkę na wyjazd pod namiot!!! Pozdrawiam rowerowo.
Anatol czuć tekturą :P
OdpowiedzUsuńInka ma sporo cukru w składzie.
OdpowiedzUsuńJa pijam CARO - polecam przetestować. Ciekaw jestem opinii
R-O, Anatol ma te papierowy posmak. Mimo to nie zniechęca to Sahiba - ostatnio kupuje podwójne paczki!
OdpowiedzUsuńDMK, w składzie Inki stoi tak: jęczmień, żyto, cykoria, buraki cukrowe - prażone (zboża 72%). Cukru jako takiego nie widzę. Czy chodzi o te buraki cukrowe? W każdym razie chętnie przetestuję też Caro przy najbliższej okazji.
Bardzo ciekawy post:)
OdpowiedzUsuńJest zupełna ignorantka jeśli chodzi o kawy naturalne, do niedawna w ogóle ich nie piłam, natomiast uwielbiam zapach zaparzanej kawy i wszytko, co kawowe: lody, ciasta itp.
Kawa zbożowa rzeczywiście koajrzy się z dzieciństwem, kedy to w szkole kazdy dostawał przydziałowy blaszany kubek kawy, często przypalonej zresztą lub mleko.
Rzeadko pijałam cos ciepłego, ale ktos przekonał mnie, że organy wewnętrzne potrzebują ciepłej strawy i napoju. Zatem zaczęłam pić kawy w saszetkach, obrzydliwie chemiczne, z cukrem i mlekiem. To był epizod, potem powróciłam właśnie do Inki i Anatola. Jako, że pijam tylko z mlekiem, smak niekoniecznie mnie interesował.
Potem odkryłam kawę Ricore, mieszankę kawy i cykorii. Bardzo mi odpowiadała, ale cena z 11zł skoczyła do 15, 18, potem 20, a teraz już grubo ponad 20zł za puszkę. Mój teśc, wielbiciel masowych ilości Anatola podpowiedział mi, że w Biedronce jest kawa śniadaniowa "O poranku", mieszanka kawy zbozewej i kawy instant. 300g kosztuje około 8zł. Pijam z mlekiem i uwielbiam, mam żelazny zaps:) Caro testowałam, ale "O poranku" bardziej mi smakuje:)
Witam wszystkich, Caro jest pyszna...pije ją obecnie w ciąży :) A czy ktoś z Was orientuje się czy Ricore też jest kawą zbożową?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mi nie smakuje kawa zbożowa, ale trafiłam ostatnio na nowość - kawę zbożową karmelową i była naprawdę pyszna:)
OdpowiedzUsuńMoże głupio się przyznać, ale z wymienionych kaw zbożowych piłam tylko Inkę i przyznam, że bardzo mi ona smakuje. Ratowałam się nią w momencie, gdy dopadły mnie spore problemy z żołądkiem jakieś pół roku temu. Musiałam wtedy całkowicie rzucić tradycyjną kawę, a musze powiedzieć, że był to swego rodzaju nawyk - bywało bowiem, że piłam 4-5 kaw dziennie - wiem... jest to już gruba przesada. Pewnie dlatego mój żołądek w pewnym momencie odmówił posłuszeństwa. Inkę piłam dla przyjemności i jako zamiennik typowej kawy, jednak brakuje mi w niej tego, że nie pobudza tak, jak normalna kawa. Szukałam więc czegoś innego i tak trafiłam na ciekawą kawę - nowość na rynku, która nazywa się kawa Gentile: http://www.i-apteka.pl/product-pol-47363-BRISTOT-Gentile-kawa-przyjazna-dla-zoladka-250g.html - zobaczyłam ją u znajomej, która też jakiś czas temu rzuciła kawę ze względów zdrowotnych i zainteresowałam się tym produktem. Wyczytałam najpierw, że stworzona została specjalnie dla osób, które z uwagi na różne żołądkowe problemy nie mogą pić tradycyjnej kawy - mowa tu o osobach z wrzodami, zgagą itp. Nie mogłam w to uwierzyć, że to faktycznie działa, więc postanowiłam to sprawdzić i... teraz nie wyobrażam sobie dnia bez filiżanki tej kawy :) Zawiera ona kofeinę, czyli to czego potrzebowałam i ten wyjątkowy, aromat włoskiej kawy... Polecam każdemu :)
OdpowiedzUsuńByłem zapalonym kawoszem, aż do przesady. Teraz piję Inkę i szczerze powiem że chyba do normalnej już nie wrócę :) smak całkiem niezły a samopoczucie o niebo lepsze :)
OdpowiedzUsuńwystarczy zrobic jeden trik z anatolem ,otworzyc papierowa torebke i wysypac to i zalac woda ,o niebo lepsze niz w papierze,,
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem kawy zbożowe są o niebo lepsze od zwykłych czarnych. Co prawda nie pobudzają one tak jak te prawdziwe, ale różnica w smaku jest ogromna. Kawę zbożową pije się przede wszystkim dla smaku i to jest najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńkawa do biura
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń