Ostatnio mam trochę mniej czasu na blogowanie. Dążąc do niezależności na polu zawodowym postanowiłam założyć własną działalność i wystąpić o dotację na ten cel. To pochłania dość sporo czasu - jeżdżenia po urzędach, wypełniania druczków itd. Dziś uzyskałam jeden z ciekawszych załączników do wniosku: "Opinię doradcy zawodowego".
Aby ją uzyskać, wypełnia się test, który jest następnie oceniany. Test określa predyspozycje psychiczne, opanowanie, motywację do pracy, kwalifikacje itd. Pytania, punktowane od 1 do 5 są przemieszane, a niektóre mają chytrze "odwróconą" punktację (żeby delikwent nie zakreślił z automatu 5 we wszystkich pytaniach).
Kilka pytań - i ocen, bo sumowałyśmy punkty wspólnie z panią doradczynią - było dla mnie dość zaskakujących ;)
I tak na przykład, odpowiedź "zawsze sama naprawiam cieknący kran" została oceniona na minimum punktów (wniosek: nie należy samemu naprawiać kranu, ale co ma zrobić ktoś, kto umie?). Z kolei pytanie o własnoręczną zmianę koła w samochodzie było ocenione dokładnie odwrotnie! To znaczy za "zawsze sama zmieniam koło w samochodzie" dostałabym maksimum punktów, niestety sama koła nie zmieniam, w przeciwieństwie do naprawy kranu, więc za to dostałam znów minimum. Zapytałam panią, dlaczego i czy nie wydaje jej się to dziwne. Odpowiedziała, że test opracował Pan Profesor i nie może podważyć jego kompetencji. Koniec końców i tak punktów uzbierałam bardzo dużo, więc nie dyskutowałam dalej na ten temat.
Jedno z pytań było wyjątkowo tendencyjne "czy jesteś zadowolony po wyjściu od fryzjera"? Powiedziałam, że niestety nigdy nie chodzę do fryzjera, więc trudno mi odpowiedzieć. Ciekawe, jak poradzili sobie z tym panowie występujący o otwarcie działalności budowlanej (większość wnioskodawców w naszym powiecie) :) W końcu uznałyśmy, że pokrewna będzie odpowiedź na pytanie o zadowolenie z zakupu ubrań.
Było również pytanie o samodzielne usuwanie kleszcza - to z kolei punktowane wysoko. No i na deser pytanie, które wymyślił jakiś poeta od aforyzmów: "cudze ręce są lekkie, ale pożyteczne". Nie mając czasu na filozoficzne rozważania, wybrałam środkową, neutralną odpowiedź. I do tej pory się zastanawiam, co "poeta" miał na myśli.
Ale najdziwniejsza była ocena pytania "czy jesteś szczęśliwy". Wybrałam, zgodnie ze swoimi odczuciami, odpowiedź "zawsze". I za to bycie szczęśliwym dostałam znowu minimalną ocenę! Nie mam pojęcia dlaczego, ale wniosek z tego taki, że lepiej być nieszczęśliwym, przynajmniej w świetle unijnych funduszy ;)
piątek, 6 maja 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hahahahahahahahaha dawno się tak nie uśmiałam :-)
OdpowiedzUsuńbosh i na to idą nasze podatki...
OdpowiedzUsuńbiurokracja to zmora nie do pokonania, życzę powodzenia
Tak, ta to idą podatki. Na poważnie zaczynam zastanawiać się nad niepodawaniem ręki ludziom zatrudnionym w budżetówce.
OdpowiedzUsuńPodatki idą na dużo jeszcze gorszych rzeczy. Lysaczi, dzięki.
OdpowiedzUsuńOt, polska szara rzeczywistość wraz ze swymi durnymi testami wszelkiego rodzaju.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia na drodze do finansowej i zawodowej niezależności ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Wasp
Dzięki! Jak Ci poszła matura?
OdpowiedzUsuńTakie testy bywają osobliwe, to fakt. CHociaż ja kiedyś jako bezrobotna też zostałam czemuś podobnemu poddana i wyniki były zaskakujące i nad wyraz przystające do rzeczywistości. Tyle że w tamtym teście chodziło o kwestie predyspozycji zawodowych. Pytania były z pozoru równie bezsensowne, jednak sam test i rozmowa z panią doradczynią bardzo wiele mi dały, naprawdę!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za rozwój działalności, cieszę się, że się odważyłaś. Powodzenia!
Bo jeśli zawsze jesteś szczęśliwa, to po co Ci kasa od cioci unii? Nie wiem czy już wiesz, ale we wniosku trzeba napisać na wstępie, że zawsze marzyłaś o tym, żeby mieć własną działalność, bo chciałaś zostać (tu wpisujesz zakres działalności) i pieniążki z dotacji Ci to umożliwią :) Tak przynajmniej się pisze u nas jeśli chcesz dostać trochę kasy za pośrednictwem PUP-u :) W związku z tym, absolutnie nie możesz być szczęśliwa już teraz!
OdpowiedzUsuńW każdym razie powodzenia :)
Aha, sama się zastanawiam czy by nie zostać doradcą zawodowym... kierunek pokrewny do tego, co już robię, tylko jakiś papier by się przydał na potwierdzenie umiejętności doradzania zawodowego, a studia podyplomowe w tym temacie są ponoć piekieeeeeelnie nudne. Ale gdybym później mogła z ludźmi takie testy robić, to może i warto, he he he he...
Bardzo ciekawe!
OdpowiedzUsuńMyślę, że "Pan Profesor" zebrał jakieś dane statystyczne. Po co utrudniać sprawę, może na dotacje bardziej zasługują ci z rozmiarem stopy 44. I ile kłopotów mniej!
Ciekawie jak by zrobić test żebraczy. Raz stanąć z kartką "jestem szczęśliwi i potrafię naprawić kran - proszę o datki" a raz "jestem nieszczęśliwy i potrafię zmienić koło w samochodzie - proszę o datki".
Może taki test robił "Pan Profesor" :)
Bardzo możliwe :) Kolejne etapy wtajemniczenia już za mną - wszystko na dobrej drodze!
OdpowiedzUsuńTak to jest z punktacjami - chyba szukali ludzi typu Smerf Maruda:-) O testach można przeczytać również tutaj: http://www.praca-polska.blog.gowork.pl/nie-wiesz-gdzie-pracowac-rozwiaz-test/ - polecam zwłaszcza film:-)
OdpowiedzUsuń