Mam taki zwyczaj, że gdy ktoś zaprosi mnie do domu, to nie oglądam kaktusów, paprotek ani kryształów na meblościance. Niektórym gospodarzom na pewno smutno z tego powodu. Mój wzrok jak magnes przyciąga jednak regał z książkami (może to niegrzeczne, ale naprawdę nie potrafię się powstrzymać, nawet gdy siedzę do niego tyłem!). Księgozbiór zdradza o właścicielu niemało, o jego zainteresowaniach, poszukiwaniach duchowych i preferowanej rozrywce.
Dziś zapraszam na wycieczkę na jedną z moich półek z książkami.
Jest to półka wyjątkowa - absolutna top lista 10 naj, naj, najulubieńszych książek wszechczasów (i wczasów również). Lista jest poniekąd sentymentalna, co nie znaczy, że niezmienna. Większość z nich przeczytałam pierwszy raz będąc dzieckiem - i zaprzyjaźniliśmy się na dłużej.
Kryteria selekcji są proste:
1. Mam tę książkę w domu i nie oddam! Nawet jeśli zminimalizuję całą resztę.
2. Przeczytałam co najmniej 3 razy.
3. W dowolnej chwili mogę zacząć czytać na dowolnej stronie i będzie to dla mnie czysta przyjemność.
Książki są uszeregowane według daty powstania.
Gust mam raczej niewyszukany. Jednak według mnie gusty to temat jak najbardziej do dyskusji (ba, najciekawsze dyskusje są właśnie o gustach!), więc proszę się nie krępować, krytykować lub przyklasnąć, kontrować własnymi top listami - jednym słowem gorąco zapraszam do komentowania!
1. "Trzej muszkieterowie" Aleksander Dumas (franc.), 1844
"Trzech muszkieterów" przeczytałam pierwszy raz mając 9 lat i od tej pory była to jedna z ulubionych wakacyjnych lektur. Miłość, pojedynki, klejnoty, wojna, przyjaźń, zdrada, misja i tajemnice przeszłości - ucieszyłabym się, gdyby dzisiejsi autorzy, zamiast zanudzać czytelników pisaniem o swoich wydumanych problemach, potrafili sklecić historie choć w 1/10 tak wciągające. Od czasu do czasu mam ochotę właśnie na coś takiego - historię, od której nie można się oderwać.
2. "Dziwne losy Jane Eyre" Charlotte Brontë (ang.), 1847
Klasyka angielskiej literatury, kilka razy przekładana na język filmu. Warto wspomnieć, że książka, powstała w czasach wiktoriańskich, została napisana pod prąd obowiązujących nurtów, a to za sprawą tytułowej bohaterki. Postać Jane - samodzielnej, niezależnej, zaradnej nauczycielki, biednej, ale bardzo się ceniącej jest ponadczasowa. Jane łączy w sobie wrażliwość z wielką wewnętrzną siłą (ideał kobiety?). Brzmi to nieco patetycznie, ale nie brak jej też zwykłego, dobrodusznego humoru i ciętego języka. Motywy powieści i postać Jane zostały bardzo sympatycznie zaadaptowane w powieści "Porwanie Jane E." Jaspera Fforda o przygodach niejakiej Thursday Next - literackiego detektywa (2001), którą mimochodem również polecam.
3. "Przygoda w Arktyce" Peter Freuchen (duń.), 1935
Jedyna typowo podróżnicza książka na liście. Może mniej znana od innych tytułów, więc krótko ją przybliżę. Peter Freuchen po skończeniu studiów osiedlił się na północy Grenlandii, gdzie założył wraz z Knutem Rasmussenem faktorię. Obaj zamieszkali wśród Inuitów i żyli jak oni. Po kilku latach Freuchen ożenił się z miejscową dziewczyną - odtąd całe jego życie było związane z przybraną ojczyzną. Swoje przygody opisuje żywo, z humorem, ale też wielką pokorą - nie tylko wobec przyrody, ale i Eskimosów, od których uczył się życia w tych skrajnych warunkach - jakby od początku. Ze słów Freuchena można wyczytać jego wielki szacunek do ich obyczajów, wiedzy i umiejętności, a także moralności, która z naszego, europejskiego punktu widzenia może się wydawać pełna okrucieństwa. Matki zabijające dzieci podczas wielkiego głodu, opuszczone staruszki polujące na lisy, wymiany żon, mordowanie "społecznych zakał", czarownicy, przywiezione przez białych nałogi. Jednocześnie jednak Freuchen nie ocenia, a jeśli już - to przeważnie stając po stronie Inuitów z północy. Cała książka stanowi właściwie zbiór historyjek i anegdot z życia autora, ale też niewyczerpane źródło wiedzy etnograficznej. W pamięć zapada wiele przygód, które opisuje, niesamowici ludzie, przyjaźnie, wydarzenia, ekstremalne warunki życia i podróżowania. I ten żal i wyobcowanie, gdy wraca się do "cywilizacji"...
4. "Jesień w Pekinie" Boris Vian (franc.), 1947
Uwielbiam Viana za niesamowitą, surrealistyczną wyobraźnię i bezkompromisowość. "Jesień w Pekinie" to historia grupy osób, których los zetknął na... pustyni (o Pekinie nie ma ani słowa - ot, taki żart autora). Inżynierowie budujący kolej, pustelnik, obóz archeologów, dziwne zdarzenia, a wszystko to podlane sporą dawką absurdu i czarnego humoru. Vian wyśmiewa biurokrację i normy społeczne, będąc jednocześnie miłośnikiem piękna, a w szczególności pięknych kobiet. Polecam autora w całej rozciągłości, choć niektóre jego powieści wywołują u mnie przygnębienie.
5. "Władca Pierścieni" Tolkien (ang.), 1954-55
Kolejna klasyka na liście, za sprawą filmu sprzed paru lat pewnie nie trzeba specjalnie przedstawiać. Dodam tylko, że jestem zaprzysięgłą fanką wersji pisanej (choć ekranizacja była na swój sposób dobra!). Mój ulubiony tom to "Dwie wieże" - nie tak sielankowy jak "Wyprawa" i nie tak patetyczny jak "Powrót króla", ale mroczny i prawdziwie przygodowy. Podoba mi się wielowymiarowość Tolkienowskiej prozy, różnorodność interpretacji, ale przede wszystkim klimat, piękny, bogaty język (który można w pełni docenić sięgając po oryginał) i spora dawka humoru. Pewnej zimy przeczytaliśmy sobie z Sahibem całość na głos, zmieniając się co rozdział. Bardzo miło wspominam te wieczory.
6. "Bądź zawsze piękna" Lilo Aureden (niem.), 1958
Nietypowa książka na liście - jedyny poradnik. Jest to jednak poradnik, który czyta się jak najlepszą powieść. Pani Lilo zjeździła cały świat, w sprawach urody i mody podglądając i Francuzki, i Amerykanki, i Włoszki, ba, wspomina nawet o ruskiej bani. A działo się to w czasach, gdy maseczek nie kupowało się w sklepie, pończochy musiały mieć obowiązkowy szew, a dżinsy służyły tylko do pracy w ogrodzie. Nad słowami autorki unosi się delikatny duch minimalizmu - jak nie przesadzić z makijażem, jak być elegancką mając tylko jedną sukienkę itd. Inne czasy, choć filozofia wciąż ta sama. Mój Dziadek podarował książkę Babci z dedykacją, jest to więc zarazem rodzinna pamiątka. A Babcia, która ma już prawie 90 lat, wygląda na 60 - być może właśnie za sprawą książki i zawartych w niej porad :)
7. "Lewa ręka ciemności" Ursula Le Guin (ameryk.), 1969
Jedyna książka science-fiction, mojej ulubionej autorki. Le Guin kojarzona jest głównie z cyklem fantasy "Ziemiomorze", ale moim zdaniem "Lewa ręka ciemności" go przebija. Akcja dzieje się na planecie zwanej nie bez kozery Zimą, na którą przybywa mężczyzna - wysłannik Ekumeny. Celowo napisałam "mężczyzna", bowiem Zima zamieszkana jest przez społeczeństwo hermafrodytów. Nie dość, że cały czas marznie i uważany jest za zboczeńca (jako osoba ujawniająca wciąż cechy tylko jednej płci), w dodatku zostaje wplątany w różne polityczne rozgrywki. Książka Le Guin, przesycona jak większość jej twórczości delikatnym feminizmem, stawia pytania o granice kobiecości i męskości, a także "normalności", jednocześnie będąc historią o przyjaźni i lojalności.
8. "Sztuka życia i przetrwania" Hans Otto Meissner (niem.), 1982
Klasyczna książka poruszająca tematykę survivalową. Autor poświęca gros miejsca takim tematom jak zdobywanie wody, pożywienia, budowanie schronień, sprzęt (dziś już nieco przestarzały). Każdy rozdział zaczyna się od historii przeżytej przez autora lub jego znajomych, która ma ilustrować dane zagadnienie. Jest tu lotnik, który rozbija się zimą z dala od ludzkich siedzib, są poszukiwacze złota, którzy umierają z głodu, są kłusownicy i myśliwi, Lapończycy i Australijczycy. Wykład ma postać gawędy obieżyświata, który "z niejednego lasu jadł jagody" czy raczej "na niejednym ognisku piekł karibu". Pomimo mocno myśliwskiej tematyki nawet wegetarianin (-nka) może tę książkę przeczytać z przyjemnością. Najważniejsze przesłanie autora jest bowiem takie: survival to nie ekwipunek - to pomysłowość, głowa na karku i wola przetrwania, bez której przetrwać się nie da.
9. "Bóg rzeczy małych" Arundhati Roy (ind.), 1997
Książka, która bardzo mnie poruszyła. Tragiczna, bolesna historia, świat dzieci kontra świat dorosłych, zderzenie prawa i moralności, uczuć i powinności, miłości i społeczeństwa. A wszystko to w scenerii współczesnych Indii. Opowiedziana historia toczy się jakby po spirali, zataczając coraz ciaśniejsze kręgi, aż do kulminacyjnego momentu, który wręcz kipi od emocji. Spotkałam się z opinią, że język Roy jest zbyt wyszukany, a konstrukcja fabuły udziwniona, dla mnie to jednak majstersztyk literacki i po prostu mocna lektura.
10. "Prawiek i inne czasy" Olga Tokarczuk (pol.), 2005
Łatwo zauważyć, że to jedyna polska autorka, która załapała się na moją listę. "Prawiek" lubię za niesamowity klimat i wielowątkową historię, toczącą się powolutku, bez pośpiechu, poprzez kolejne lata. Według mnie to najlepsza do tej pory książka Tokarczuk i na pewno do niej wrócę jeszcze nie raz.
PS. Na koniec krótki komentarz do listy. Zabrakło tu paru autorów, których lubię, np. Murakamiego, Dicka, Lewisa, Diembergera itd. Nie ma ani jednaj książki o kulturach Indian, nie ma literatury iberoamerykańskiej. Po prostu nie spełniły ostrych kryteriów selekcji. Tylko 10 - to naprawdę trudny wybór! I jeszcze jedna refleksja - połowa tytułów to "kobyły" po kilkaset stron. Bo ja naprawdę lubię czytać :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ja też naprawdę lubię czytać :-) i podobnie jak Ty mam takie pozycje, które były wielokrotnie czytane i do których nadal wracam. Jedną znam nawet fragmentami na pamięć :-)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak byliście u mnie z Grześkiem i zaraz wyciągnęłaś jakieś książki z mojej biblioteczki:) Ciekawa lista, myślę że i mi by się spodobała choć przyznam że niczego z tego co podałaś nie czytałem. Meissnera książkę o survivalu mam skserowaną ale nie czytałem, Ursulę Le Guin czytałem i lubię ale akurat nie tę książkę. Te etnograficzne byłyby pewnie ciekawe. Coś czuję że skopiuję (przepraszam:)) Twój pomysł i też kiedyś wpiszę podobną listę. Pewnie wrzuciłbym tam "Ród Rodrigandów" Karola Maya, K-PAX Gene Brewera i "Nowe Średniowiecze" Jęczmyka. Może miejsce dla Cejrowskiego by się znalazło.
OdpowiedzUsuńWitajcie! Oczywiście zapraszam do zabawy - chętnie przeczytam Wasze listy!
OdpowiedzUsuńMinimaLenko, ciekawość mnie zjada, co znasz na pamięć?
Paweł, czasem nawet w kuchniach stoją ciekawe książki kucharskie :)
"Tristana 1946" Marii Kuncewiczowej - przeczytałam chyba z 30 razy. Pierwszy raz jak miałam 14 lat. I nieodmiennie uwielbiam.
OdpowiedzUsuńDzięki, nie znam tej książki, ale bardzo chętnie poznam :)
OdpowiedzUsuńmiłej lektury :-)
OdpowiedzUsuńi jestem ciekawa, czy Ci się spodoba... daj znać :-)
OdpowiedzUsuńJa takowej listy nie posiadam. Nie jestem chyba wytrawnym molem książkowym. Czasem czytam co mi po prostu w ręce wpadnie i albo się zachwycam, albo po prostu czytam do końca książki i odkładam z postanowieniem niezaglądania do niej.
OdpowiedzUsuńA książek jest tyle, że nie jestem chyba w stanie zbyt często wracać do tych samych, jakoś czas za krótki i za mały mi się wydaje.
Z Twojej listy uwielbiam 'Prawiek' Tokarczuk (najbardziej chyba za narrację, nie wiem ja ta kobieta to robi) i Tolkiena, którego przeczytałam pierwszy raz w podstawówce (czemu się sama dzisiaj dziwię, a może ja za młodu bardziej inteligentna byłam, hi hi).
Obecna moja lista to Pratchett i jego Świat Dysku (tak, tak, z mało górnej półki literatura, ale nie potrafię oprzeć). I jeszcze Chiny- nie wiem dlaczego, ale interesują mnie historie chińskich kobiet i lepiej, żeby nie były za mocno współczesne. Z tej półeczki ostatnio była 'Kwiat śniegu i sekretny wachlarz', na którą wpadłam zupełnie niechcący, błąkając się po księgarni (ponoć powstaje na jej podstawie film).
A moja domowa biblioteczka jest ograniczona ilościowo- czyżby to wskazywało na ograniczoność umysłu? hi hi. Staram się jednak nie kolekcjonować książek.
Aha i mam na półce dwa romansidła, bo poprosiłam brata, żeby mi coś z Anglii w oryginale przywiózł. Myślałam, że padnę jak mi te książki właśnie zaprezentował.
Aniu, dziękuję za bardzo obszerny komentarz! Mam nadzieję, że nie utożsamiasz tej listy z jakimś czytelniczym snobizmem? Bardzo mi do tego daleko. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że część książek jest oceniana jako "ambitna", to absolutnie nie przeszkadza mi to cieszyć się z lektury bardzo różnych tytułów. Kryminały, Pratchett, literatura przygodowa, młodzieżowa itd. są dla mnie jak najbardziej ok! Z chińskich wątków - zaczytywałam się dawniej w Amy Tan.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o czas i powroty do czytanych już książek - nie szkoda mi czasu na coś, co jest po prostu sprawdzone i daje mi przyjemność lektury. Czasem to po prostu wolę.
Mała podpowiedź dotycząca angielskich książek w oryginale - w niektórych second-handach są półki z takimi książkami, zdarzają się nie tylko romanse (choć przeważają) :) Bywają np. ładnie wydane książki kulinarne, bajki dla dzieci. No i oczywiście zawsze pozostają biblioteki - nawet nasza wiejska ma angielską półkę.
PS. W myśl zasad minimalizmu - czytać, a nie posiadać, więc skromna biblioteczka to przecież nic złego :)
tak jak ty poznajesz ludzi przez ich książki - ja tak samo robię z płytami. pierwsze co robię jak jestem u kogoś pierwszy raz to staranne zlustrowanie półki z muzyką.
OdpowiedzUsuńCo do książek - z twojej listy bardzo lubię "Prawiek". Jest jednak z tą książką problem - jeżeli najpierw przeczyta się " sto lat samotności" jej blask trochę gaśnie. Natomiast strasznym rozczarowaniem byli " Bieguni".
hiu
Bardzo trafnie porównałeś "Prawiek" do Marqueza. Dla mnie jednak ma on pewien smak swojskości i może dlatego jest na tej liście.
OdpowiedzUsuńMuzyka - masz rację, tak samo zdradza o nas to i owo ;) Choć analogicznej listy nie potrafię sporządzić.
tak jakby linkuję ciebie u mnie ;-) >>>>
OdpowiedzUsuńPolecam dwu przykładowych Autorów:
OdpowiedzUsuń- Joseph Conrad
- Leo Perutz
Ich dwie przykładowe książki u mnie, spośród innych, to:
- "Rajtar szwedzkiego króla", wzruszający nadczasowy m o r a l i t e t;
- "Szkice polityczne", nadczasowa m ą d r o ś ć narodowa, państwowa, polska, ludzka.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCześć Ulka :-)
OdpowiedzUsuńdorzucę swoje topy wg Twoich kryteriów:
Alicja w Krainie Czarów
Pielgrzym Coehlo
Przebudzenie De Mello
za bardzo nie mam jak wozić więcej ;-)
pozdrawiam Cię cieplutko
Witek