Strony

piątek, 3 czerwca 2011

Książeczka

Wczoraj wybrałam się do banku (nazwijmy go roboczo Przecudny Kwiat Oszczędności) załatwić pewną sprawę. Nie była zbyt skomplikowana, dzięki czemu spędziłam w banku zaledwie nieco ponad godzinę, a moje papiery obsługiwały tylko cztery osoby. W międzyczasie, stojąc przy okienku i spoglądając na błyskawiczny postęp mojej sprawy, obserwowałam sceny rozgrywające się przy kasie obok.

Otóż do banku przyszła starsza pani - zadbana, elegancko ubrana, w towarzystwie młodszej kobiety. Panie potrzebowały pilnie uzyskać pewną sumę w gotówce, w związku z czym starsza pani przyniosła książeczkę oszczędnościową, z której chciała tę sumę wypłacić. Pamiętacie takie książeczki? Zielony papier, tabelka, pieczątki, ten klimat.


Kasjerka: Niestety, proszę pani, nie możemy wypłacić z tej książeczki. Zostało za mało miejsca, by wpisać jakiekolwiek operacje.
Starsza pani: No dobrze, to co mamy zrobić? Pilnie potrzebujemy gotówkę. Proszę nam jakoś pomóc.
Kasjerka: Zaraz zobaczę, co możemy zrobić. Proszę usiąść i chwilę zaczekać.

I wyszła na zaplecze. Minęło czasu mało-wiele, jak to się mówi w baśniach.

Kasjerka: Możemy zrobić tak. Zlikwidujemy pani książeczkę, część wypłaci pani w gotówce, a resztę wpłaci pani na nową lokatę, która zaraz założymy. Będzie się ona automatycznie odnawiała.

Wytłumaczyła starszej pani, jakie są stopy procentowe, zasady wypłat, która lokata najbardziej się opłaca itd. Starsza pani pomarudziła, popytała, podumała i wybrała półroczną lokatę. Kasjerka znów odesłała ją na kanapę, a sama zaczęła przygotowywać papiery i gotówkę do wypłaty. W końcu wszystko było gotowe.

Kasjerka:
Zapraszam panią do podpisania nowej umowy na lokatę terminową. Wszystko przygotowane.
Starsza pani: No dobrze, a gdzie jest KSIĄŻECZKA?
Kasjerka: Nie prowadzimy już lokat w formie książeczek. Dowodem założenia lokaty jest ta umowa.

Umowa - czyli kartka A4.

Starsza pani: Co?! Taki karteluszek? Nie, no pani chyba żartuje. Przecież taką kartkę to ja zaraz zgubię!
Kasjerka: To nic, w każdej chwili może pani wypłacić pieniądze, jeśli przyjdzie pani z dowodem osobistym. Nie musi pani nawet przynosić tej umowy.
Starsza pani: Czyli ten papier jest nic nie warty? Nie, ja się na to nie zgadzam. Chcę mieć książeczkę i już!
Kasjerka: Niestety książeczek już nie wydajemy. Są tylko takie lokaty i umowy. Mamy wszystkie dane z pani dowodu i na ich podstawie założona jest nowa lokata.
Starsza pani: Nie, nie, proszę to wszystko wycofać. Ja się na to nie zgadzam! Chcę mieć książeczkę. Trudno, pójdziemy gdzie indziej, skoro państwo nie wystawiacie książeczek. Nie po to człowiek odkłada całe życie, żeby mu jakąś kartkę dawali! Taki świstek! To chyba żart!
Kasjerka: To może ja poproszę naczelnika naszego oddziału?...

Niestety nie mogłam czekać na zakończenie tej pasjonującej historii. A szkoda, bo byłam bardzo ciekawa, które z możliwych zakończeń się ziściło:

a. Starsza pani wypłaciła zawartość swojej starej książeczki w postaci kufra wypełnionego złotem.

b. Starsza pani nie zniosła presji nowoczesności, rozkręciła rączkę parasola, w której miała ukrytą broń i rozniosła przybytek mamony w drobny mak.

c. Naczelnik i kasjerka, posługując się nożyczkami i zszywaczem, doprowadzili umowę do jedynej akceptowalnej postaci:

5 komentarzy:

  1. Znając naszych urzędników obstawiam B!

    OdpowiedzUsuń
  2. bycie "panią z okienka" okazało się zabawne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. d) Po chwili zastanowienia, Krolisek zażądała książeczki

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym mieć taką książeczkę, pewnie. Starą i napęczniałą od odsetek. Niestety nie mam :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta godzinka oczekiwania to czas na relaks - sam człowiek często go sobie nie przyzna, a w Instytucji musi.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.