Pierwszy raz zetknęłam się z gazpacho (bardziej na miejscu byłoby napisać - z przepisem na gazpacho) pod koniec lat 80. za sprawą jakiejś książeczki kucharskiej z biblioteki Rodziców.* Autor podkreślał, że o smaku potrawy decyduje dobra oliwa z oliwek... o której w tych czasach nikt u nas nie słyszał, więc zrobienie tego ultraprostego hiszpańskiego chłodnika pozostawało tylko w sferze marzeń, snutych latem w porze upałów. A szkoda - mieliśmy wtedy własne działkowe pomidory!
Pierwszy raz prawdziwe gazpacho jadłam kilka lat później w Andaluzji, do której dotarłam autostopem. Straciło nieco tajemniczości, okazało się, że w wielu miejscach Hiszpanii mają własne pomysły na tę zupę i nie ma jednego, jedynie słusznego przepisu - i bardzo dobrze!
wtorek, 10 lipca 2012
poniedziałek, 2 lipca 2012
Kompot, przeciąg, a może terere?
Mam nadzieję, że mój sposób przedstawienia minimalizmu - jako serii drobnych patentów - jest dla Was ciekawy i przydatny. Choć osobiście uważam teksty bardziej filozoficzne za niezwykle wartościowe i czytam bardzo chętnie, to sama wolę skupić się na przełożeniu ich na codzienne sprawy.
Dziś będzie o tym, jak poradzić sobie z upałem bez technologii typu klimatyzacja.
Dziś będzie o tym, jak poradzić sobie z upałem bez technologii typu klimatyzacja.
poniedziałek, 25 czerwca 2012
Czerwcowe zbiory
wtorek, 19 czerwca 2012
Jagody na cztery ręce

Tanie jedzenie, zwłaszcza z supermarketów, ma już tak złą prasę, że chyba nikogo nie trzeba przekonywać, żeby te najtańsze produkty (zwłaszcza przetworzone) omijać szerokim łukiem. A co powiecie na jedzenie.... za darmo?
poniedziałek, 11 czerwca 2012
Zupa krem i grissini

piątek, 8 czerwca 2012
Jak zostać bogiem jaskółek?
Od jakiegoś już czasu planuję wpis o przyrodzie - o tym, że dla mnie jest ważna i ciekawa, że jest naturalnym środowiskiem życia człowieka (zamiast świata z betonu, plastiku i szkła), że jest wspaniałą inspiracją, nauczycielem, wytchnieniem, spokojem... O tym, że ludzie chcą mieszkać za miastem, ale nie mają wiedzy ani chęci obcowania z roślinami i zwierzętami, które tam zastali. O tym, że uwielbiam fotografować grzyby i ślimaki (ptaki niestety mi uciekają).
Wszystko to brzmi nieco patetycznie, więc zamiast tego będzie historia.
Wszystko to brzmi nieco patetycznie, więc zamiast tego będzie historia.
poniedziałek, 4 czerwca 2012
Wilk o minimalizmie
Witajcie po dłuższej przerwie! Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że bardzo intensywnie działałam na drugim blogu. Zanim znowu wpadnę w rytm blogowania, powracam do jednego ze swoich pomysłów - wynotowywania z różnych lektur inspirujących cytatów, głównie o minimalizmie, prostocie i wolności.
Ostatnio zaczytuję się w prozie Mariusza Wilka, który sam określa się raczej włóczęgą niż podróżnikiem. Jego słowa poruszają we mnie jakąś strunę - może dlatego, że w Rosji bywałam, także w miejscach, które opisał i zawsze będę do nich tęsknić. Poniższy fragment dotyczy przymusowego osiedlania kolskich Saamów (Loparów, Lapończyków) w miastach.
Ostatnio zaczytuję się w prozie Mariusza Wilka, który sam określa się raczej włóczęgą niż podróżnikiem. Jego słowa poruszają we mnie jakąś strunę - może dlatego, że w Rosji bywałam, także w miejscach, które opisał i zawsze będę do nich tęsknić. Poniższy fragment dotyczy przymusowego osiedlania kolskich Saamów (Loparów, Lapończyków) w miastach.
wtorek, 10 kwietnia 2012
Minimalizm - moja trzecia wiosna
sobota, 7 kwietnia 2012
W koronach drzew

Po jesionie i akacji ganiają wiewiórki - ruda i podpalana. Są naprawdę niesamowite i mogę na nie patrzeć godzinami (a raczej mogłabym, gdyby miejscówka nie znudziła im się po kilku minutach).
Wiosna pełną gębą, nawet rabarbar wystawił pierwsze, czerwone pędy!
A co ciekawego Wy widzieliście w terenie?
niedziela, 1 kwietnia 2012
Eksperyment żywieniowy - inspiracja

Co Wy na to?
„Obecnie te cztery rodzaje ziarna [kukurydza, soja, pszenica, ryż] pod różnymi postaciami dostarczają dwóch trzecich ogółu kalorii, jakie spożywają Amerykanie. Jeżeli wziąć pod uwagę fakt, że ludzkość, na przestrzeni swojej historii spożywała jakieś 80 tys. różnych jadalnych organizmów, z czego 3 tys. były w powszechnym użytku, oznacza to, że obecnie stosowany jadłospis jest radykalnym uproszczeniem w stosunku do tego z przeszłości. Czy nas, konsumentów, powinno to obchodzić? Powinno, dlatego że człowiek jest stworzeniem wszystkożernym, którego organizm potrzebuje około 150 różnych związków chemicznych i pierwiastków. Trudno uwierzyć, że ludzie dostarczają swojemu organizmowi wszystkiego, czego potrzebuje, stosując jadłospis składający się w większości z przetworzonej kukurydzy, soi, ryżu i pszenicy.”
Michael Pollan „W obronie jedzenia. Manifest wszystkożerców”, wyd. MiND Dariusz Syska, Pruszków 2008, cytat ze s. 144-145
Subskrybuj:
Posty (Atom)