Strony

piątek, 8 czerwca 2012

Jak zostać bogiem jaskółek?

Od jakiegoś już czasu planuję wpis o przyrodzie - o tym, że dla mnie jest ważna i ciekawa, że jest naturalnym środowiskiem życia człowieka (zamiast świata z betonu, plastiku i szkła), że jest wspaniałą inspiracją, nauczycielem, wytchnieniem, spokojem... O tym, że ludzie chcą mieszkać za miastem, ale nie mają wiedzy ani chęci obcowania z roślinami i zwierzętami, które tam zastali. O tym, że uwielbiam fotografować grzyby i ślimaki (ptaki niestety mi uciekają).

Wszystko to brzmi nieco patetycznie, więc zamiast tego będzie historia.


Wczoraj pojechałam rowerem do znajomych, którzy mieszkają na skraju pewnej wsi. Kolega - przyrodnik z wykształcenia i zamiłowania, co nie jest bez znaczenia - akurat robił coś w garażu i zauważył, że para jaskółek intensywnie przeszukuje okolicę, co chwilę siadając na drewnianych, nieheblowanych jętkach pod daszkiem. Po chwili odkrył, że zdążyły już przylepić tam kawałki błota - a więc zamierzają zbudować gniazdo!

Wiele osób w takiej sytuacji starałoby się ptaki przegonić i zniszczyć zaczątki budowy. Wiadomo, nabrudzą... Coraz mniej w naszej okolicy drewnianych stodół, do których te pożyteczne ptaki mogłyby przykleić swoje bytowanie.

Tymczasem znajomy wdrapał się na drabinę i przybił jaskółkom dodatkową deseczkę w taki sposób, aby tworzyła półeczkę. Usiedliśmy i obserwowaliśmy z ciekawością, czy ta zmiana zostanie zaakceptowana. Pięć minut później obie jaskółki uznały miejsce za swoje. Siedziały i wierciły się, co jakiś czas latając po nowe porcje błota albo polując. Zupełnie nie zwracały na nas uwagi i czuły się jak u siebie. Mało tego - przyleciała kolejna chętna zająć tę jakże wygodną i pożądaną miejscówkę!

Jestem bardzo ciekawa, ile czasu zajmie budowa gniazd. I ile ich będzie. :)

Jaskółki zainspirowały mnie do narysowania obrazka pt. „Taniec jaskółek”, którym się z Wami podzieliłam. A dla Was przyroda jest inspiracją? Lubicie posiedzieć nad rzeką albo na skraju łąki i po prostu patrzeć na zieloność?

14 komentarzy:

  1. Właśnie mieliśmy okazję chłonąć zieloność i niesamowitą ciszę nad jeziorem Dzieżgoń.W domkach letniskowych od poniedziałku do piątku pusto /to nie sezon/na wodzie tylko ptactwo a na pomoście czasem siedział sobie bocian -sielanka.Aż wierzyć się nie chce że żyjemy na codzień w mieście .Jak my to wytrzymujemy???

    OdpowiedzUsuń
  2. Garaż ma swój mikroklimat :) . To nie tylko niebiański azyl każdego mężczyzny, to schronienie dla wszelakiej maści żyjątek.
    Dla jaskółek, właśnie, wyciągnąłem szybę z garażowego okna. Dla kotów i Pani Kuny jest specjalny otwór w stalowych drzwiach. Nietoperze dogadują się z jaskółkami, z kolei myszy z kotami średnio. Boćki, natomiast, upatrzyły sobie dach. Lądują tam dość często i długo stoją obserwując okolicę. Irytująca bywa czasami ta menażeria, kiedy zacznie paskudzić na całego. No ale co zrobić. Pozostaje zakasać rękawy i sprzątnąć bałagan... do następnego razu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem niedawno spędzałam dużo czasu na działce rodziców (na wsi, nie takiej 'miejskiej' działce) i zamiast jaskółek gapiłam się na na szpaki, które zalęgły się w budce dla ptaków, którą mój ojciec wiesz co roku na śliwce i która rok w rok jest pusta; oprócz tego roku rzecz jasna. U sąsiadów mniej więcej w tej samej odległości też zamieszkały szpaki i tak leżałam sobie na kocu na trawie i gapiłam się to tu, to tam, jak dorosłe szpaki przylatują, by nakarmić małe. I to było naprawę super!!! O wiele ciekawsze na dany moment, niż książki, gadanie ludzi, itp.

    OdpowiedzUsuń
  4. zwykle to ja lubiłam posiedzieć nad kawą i popatrzeć na miasto :-) ale czasem i Dolina Będkowska mi się marzyła :-)
    Jako dzieciak jeździłam na Mazury :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiadając na pytanie: lubię pobyczyć się w chaszczach, lubię chłonąć zieleń łąk, lasów, a nade wszystko lubię patrzeć na góry i na widoki rozciągające się ze szczytów.Niestety, nie jestem uzdolniona plastycznie, więc wszystko to, co chłonę zostaje w środku;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jako leśnik z wykształcenia i zamiłowania nie mogę odpowiedzieć inaczej niż twierdząco, choć czasem brakuje mi wiedzy na jakiś konkretny przyrodniczy temat. Pewnie nie można wiedzieć wszystkiego (choć właściwie dlaczego nie...?).I wiesz co...Też lubię robić zdjęcia ślimakom:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za wszystkie komentarze i cieszę się z Waszego odzewu! A więc jest nas więcej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zupełnie zapomniałam o raporcie z gniazda. Wczoraj czyli po 3 dniach budowy było już około 1/3 a może połowa gniazda!

    OdpowiedzUsuń
  9. My mamy "swoje" miejsce niedaleko Poznania, gdzie jeździmy o każdej porze roku. Pięknie jest! Można spotkać dziki, łabędzie, ptaki maści różnej. Pośledzić odbite w śniegu raciczki... Mimo, że kocham miasto i w nim w zasadzie się wychowałam, to nie wyobrażam sobie życia bez gapienia się na robaki na łące ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Osoby, które odwiedzają Mój blog, to wiedzą,że uwielbiam spędzać
    czas"na zielonym".
    Nic bardziej nie odpręża jak natura, nie ważne czy to jest jezioro, las, łąka, jedna jedyna stokrotka w trawie, skacząca żaba w stawie.
    Zawsze lubiłam "zieloność" , ale odkąd robię mnóstwo zdjęć zauważam, to , co kiedyś było dla Mnie niezauważalne.Wiele radości sprawia Mi obserwowanie natury, wyłapywanie detali.
    'Zieloność" jest piękna!

    Piękny obrazek! Boski jest ten Taniec Jaskółek!

    Mamy z mężem i psem takie miejsce, gdzie odpoczywamy i regenerujemy się - jest to Tuskulum w Zapuście.
    Jak to stwierdził drogi R-O tam jest P R Z E S T R Z E Ń!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tuskulum znam na razie tylko wirtualnie, wydaje się wspaniałym miejscem. Ale może kiedyś uda się zajrzeć. :)

      Usuń
  11. Polecam Tuskulum.Również fajne miejsce wypadowe w górki, do Niemiec, Czech itp.
    To w takim razie do zobaczenia w Tuskulum :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mieszkam w bloku, ale wśród sosen. Czasem (na trzecie piętro) zaglądają wiewiórki, sójki, sikorki, nie tak dawno do pokoju córek wpadł nietoperz, bardziej wystraszony niż one. A do dużego lasu mam 200 metrów. Nestety jagód jakoś nie ma (są krzaczki bez owoców), za to ostatnio był koktail z borówek. Dzieci, zwłaszcza mniejsze, uwielbiają prowadzić wycieczkę po leśnych gąszczach, odwiedzają swoje ulubione ścieżki. Istne lato leśnych ludzi! A ja? Wystarczy mi zapatrzeć się na lekko rozkołysane i rozedrgane wiatrem brzozy (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale mieć tak blisko do lasu. Pozdrawiam Leśnych Ludzi. :)

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.