Wrzucam bardzo szybkiego posta, między jednym a drugim wyjściem na rower. Jak tam u Was z szybkim czytaniem? ;)
Tanie jedzenie, zwłaszcza z supermarketów, ma już tak złą prasę, że chyba nikogo nie trzeba przekonywać, żeby te najtańsze produkty (zwłaszcza przetworzone) omijać szerokim łukiem. A co powiecie na jedzenie.... za darmo?
Jestem urodzonym zbieraczem. Grzyby, maliny, zioła - gdy znajdę coś w terenie budzi się we mnie jakaś atawistyczna żyłka. Wiele roślin można mieć całkowicie za darmo, trzeba się tylko rozejrzeć, no i wytężyć paluszki przy zbieraniu. Dla mnie zbieractwo idealnie wpisuje się w minimalistyczny styl życia, slow life itp.
Mamy z Sahibem to szczęście, że do najbliższego lasu jest od nas tylko parę kilometrów (ta szklanka jest też w połowie pusta - aż parę kilometrów, zamiast dajmy na to - 20 metrów). A właśnie zaczął się sezon jagodowy! Nie wszędzie są już w pełni dojrzałe - trzeba próbować, ale nam udało się znaleźć polankę z wyśmienitymi jagodami. Właśnie wróciliśmy z mniej więcej litrowym pudełkiem jagód. Zbieranie na cztery ręce szło szybko i lokalne komary nawet nie zdążyły się zorientować, że ktoś buszuje w piętrze runa leśnego.
Potrawa, którą przedstawię, jest tak prosta, że w zasadzie nie ma o czym pisać. Kasza jaglana ze świeżymi jagodami, oprószona cukrem pudrem, z paroma kleksami śmietany. W wersji „zdrowej” można cukier zastąpić miodem (choć miód to też cukry), a śmietanę - jogurtem. Oczywiście tylko jagody są tutaj darmowe, ale to przecież clou tej potrawy!
Zjadłam aż dwie porcje, ale należą mi się chyba, skoro zaraz znowu ruszam na rower.
I jeszcze słówko o kaszy jaglanej. Paczkowana jest często zleżała, zjełczała i pachnie niezbyt dobrze. Ostatnio kupuję na wagę, w moim warzywniaku. Ma oszałamiający, świeży zapach i to na pewno przekłada się na jakość potraw.
Jak gotować kaszę jaglaną?
Ja robię tak. Prażę kaszę na sucho w stalowym garnku z bardzo grubym dnem (mieszając!). Niezbyt długo, aż zacznie wydzielać zapach. Wtedy zalewam ją wrzątkiem - w objętości około 2-2,5 raza tego, ile było kaszy. Zmniejszam ogień na minimalny i przykrywam. Teraz już koniec z mieszaniem! To zaburzyłoby tworzenie się w kaszy specjalnych kanalików, którymi ulatuje para i kasza mogłaby się przypalić. Po kilkunastu minutach zaglądam - jeśli kasza wchłonęła prawie całą wodę, to wyłączam kuchenkę i zostawiam na jakiś czas na ciepłej płycie. Gotując na kuchni z ogniem można poradzić sobie tak, że pod koniec kaszę zdejmuje się z ognia, a garnek owija kocem.
PS. Jeśli jakieś jagody zostaną do wieczora, to z reszty chyba zrobię domowy kisiel...
wtorek, 19 czerwca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Znów wszyscy o jagodach....:(
OdpowiedzUsuńA ja w tym roku jeszcze ani jednej nie zjadłam...bu.
Dzisiejsza cena jagód na Chomiczówce 18-20 zł/kg.Ja lubię jagody w pierogach ale Wasza jagodowa jaglanka wygląda też smakowicie.
OdpowiedzUsuńPierogi... tylko kto je ulepi???
OdpowiedzUsuńKasza jaglana jest świetna, jak w ogóle wszystkie kasze i często w polskiej kuchni niedoceniana. Ma odczyn zasadowy, a w dzisiejszych czasach, przy spożywaniu dużej ilości przetworzonego jedzenia właściwie wszyscy jesteśmy "zakwaszeni". Co do zbieractwa, to świetny pomysł, o ile oczywiście mieszka się w pobliżu lasu. Planuję wpis na blogu o jedzeniu z łąk, pól oraz lasów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mini
Dzisiaj u nas 1,5 kg jagód. I po kolei: racuchy, ciasto, kasza jaglana. A Twojego bloga dopiero odkryłam i zabawię na nim dłużej, ale już niestety nie dziś, bo po jagodowej akcji padam na nos! :) Pozdrawiam!
Usuń