Dziś nowe smaki, nowa kulinarna podróż. Częściowo do słonecznej Italii, częściowo - właściwie nie wiadomo dokąd. Być może do krainy młodości, bowiem będzie o zupach kremach, a tego rodzaju zupę (co prawda tylko w jednym rodzaju) gotowała moja Mama. Zupa ta nazywała się przecieranka marchewkowa i była najlepszą zupą w jej wykonaniu.
Nie podam Wam żadnego przepisu na zupę krem. Dlaczego? Bo nie wiedziałabym, co wybrać! Prawie każde warzywo nadaje się na taką zupę. Seler, marchew, ziemniaki, szparagi, brokuły, pieczarki, dynia, pomidor... Zupa krem może być ogólnowarzywna lub z jednym wybijającym się smakiem. Można ją zabielić śmietaną, oprószyć tartym parmezanem, posypać pieprzem, świeżą kolendrą, pietruszką. Można do niej dorzucić grzanki, podsmażone kawałki warzyw, a nawet kukurydzę z puszki. Możliwości jest nieskończenie wiele!
Na zdjęciu zupa selerowa (seler, pietruszka, por - czyli to, co znalazłam w lodówce), posypana orzechami włoskimi i kolendrą. W dawnych czasach Sahib nie znosił zup-kremów, więc albo miksowałam tylko swoją porcję, albo przyrządzałam, gdy wyjeżdżał w delegacje. Ostatnio przekonał się do nich i stwierdził nawet, że „smak jest lepiej wymieszany w takiej zupie i jest bardziej esencjonalna”.
Polecam Wam własne eksperymenty z zupami. Przed miksowaniem warto tylko wyłowić z zupy listki laurowe. :)
A teraz zabieram Was do Włoch. Paluszki chlebowe zwane grissini podawane są w knajpach jako przystawka. Można je kupić w supermarketach, ostatnio także w Polsce. Pomyślałam sobie jednak, że nie powinny być bardziej skomplikowane niż ciasto na pizzę i spontanicznie wykonałam je w domu - właśnie jako dodatek do kremowej zupy! Wyszły bardziej paluchy niż paluszki, bo nie miałam doświadczenia, jak cienkie powinny być przed wyrastaniem. Robi się je bajecznie prosto, dokładnie tak, jak lepi wałeczki z plasteliny.
Składniki:
2,5-3 szklanek mąki pszennej (dałam mąkę typu 850, ale następnym razem połowę zastąpię razową),
1 szklanka ciepłej wody (dodawać stopniowo i sprawdzać konsystencję),
opakowanie suszonych drożdży (około 5-7 g),
kilka łyżek dobrej oliwy,
łyżeczka soli,
łyżka suchych ziół - bazylia, oregano albo zioła prowansalskie.
Składniki zagnieść jak na pizzę. Ciasto musi być elastyczne, mniej więcej jak plastelina. Ja podzieliłam tę ilość na 12 części, każdą z nich rozwałkowałam dłońmi na długość blaszki i poukładałam na papierze do pieczenia. Wałeczki miały średnicę mniej więcej palca (wbrew pozorom MOJEGO palca!). Przykryłam ściereczką i zostawiłam na pół godziny - urosły dwukrotnie. Piekarnik nagrzałam do 200°C i wstawiłam do niego blaszkę wypełnioną wodą, żeby paluszki nie wysychały podczas pieczenia. Piekłam do zrumienienia, około 20 minut, niestety zapomniałam ich przedtem posmarować oliwą - tak zrobię następnym razem, aby były złociste!
Opinia niezależnego eksperta Sahiba: „Bardzo dobre są, świeżutkie w środku. Nie ma sensu ich trzymać dwa dni, trzeba je zjeść od razu.”
I zjadł. :)
poniedziałek, 11 czerwca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zainteresowała mnie ta "przecieranka marchewkowa" Twojej Mamy.Z młodej marchewki może być super .A przepis na grisini już sobie wydrukowałam ,spróbuję z mąki orkiszowej.Proszę o więcej takich fajnych przepisów.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZupy kremy to ostatnio mój ulubiony rodzaj zup! Zaczęło się od dyniowej wyniesionej z domu. Dzięki za przepis na paluszki - wkrótce wykorzystam :-)
OdpowiedzUsuńHa, właśnie wyjąłem z piekarnika dwie blaszki "grissini" według twojego przepisu. Tyle, że użyłem mąki orkiszowej i dodałem suszonego koperku i majeranku. Może nie wyrosły tak ładnie, jak twoje, ale i tak są pyszne i ... ciepłe, co najważniejsze w dzeszczowy i ciemny wieczór na zachodzie Irlandii! Dzięki za przepis, napewno jeszcze będę sobie nimi urozmaicał drugie śniadania w terenie:)
OdpowiedzUsuńJacek
Dziękuję za komentarze - fajnie, że przepis przypadł Wam do gustu. Jest naprawdę szybki. Dziś mamy grissini razowe - zapomniałam wstawić wody do piekarnika i wyszły bardzo, bardzo kruche. Inne, ale też dobre. :)
OdpowiedzUsuńOpinia niezależnego eksperta jest fantastycznym zakończeniem posta :-)
OdpowiedzUsuńU Mnie tylko ja jem zupy krem,
przepis na"paluchy" faktycznie prosty i szybki, dzięki za inspirację kulinarną.
Pozdrawiam
oooo to może jest nadzieja że Łukasz tez kiedyś polubi zupy krem!
OdpowiedzUsuńDzisiaj zrobiłam paluszki! Przepychotka :-)Już ich nie ma.
OdpowiedzUsuńo, zrobię na pewno!
OdpowiedzUsuń