Mam nadzieję, że mój sposób przedstawienia minimalizmu - jako serii drobnych patentów - jest dla Was ciekawy i przydatny. Choć osobiście uważam teksty bardziej filozoficzne za niezwykle wartościowe i czytam bardzo chętnie, to sama wolę skupić się na przełożeniu ich na codzienne sprawy.
Dziś będzie o tym, jak poradzić sobie z upałem bez technologii typu klimatyzacja.
Miałam napisać już wczoraj, ale było u nas +35° i mózg odmawiał mi współpracy. Podobno człowiek ewoluował w gorącym klimacie. Muszę być w takim razie jakimś bocznym odgałęzieniem ewolucji, bo temperatura +25°C jest dla mnie absolutną granicą termicznego komfortu (i tylko wtedy, gdy się nie ruszam i nie uprawiam żadnego sportu). Kiedy przychodzą upały (nazywane mądrze ciepłymi masami powietrza zwrotnikowego), najchętniej schowałabym się do jaskini albo siedziała cały dzień w wodzie.
W oczekiwaniu na jesień i zimę staram się jakoś przetrwać niesprzyjający czas. Mam kilka patentów, a każdego lata wymyślam kolejne. W czasie upału stawiam na podłodze dużą miskę z zimną wodą. Gdy myję jakieś warzywa w zlewie, to taką wodę również zostawiam po myciu do chłodzenia. Często moczę ręce w zimnej wodzie i robię przeciąg, otwierając wszystkie okna. Staram się nie uruchamiać urządzeń, które się nagrzewają - piekarnika, kuchenki, czajnika, a nawet odkurzacza (mam dość stary odkurzacz, który mocno się nagrzewa). Jeśli potrzebuję coś ugotować, robię to raczej późnym wieczorem. Jeśli wychodzę na rower, to preferuję w taką pogodę jazdę szosą - przy 30 km/h upał przestaje doskwierać!
Piję bardzo dużo. Co pić? Na to pytanie częściowo odpowiedziałam w komentarzu na blogu Racjonalne Oszczędzanie. Tutaj rozwinę kilka pomysłów. Są to raczej niedrogie patenty, dla osób przekładających naturalne smaki nad wytwory przemysłu chemiczno-spożywczego. Taki trochę minimalizm, trochę oszczędzanie, trochę przyjemne życie i slow-food.
1. Zielona herbata z miętą, pita na zimno lub na ciepło. Tak chłodzą się Arabowie, a kto może się lepiej na tym znać. Można kupić gotową mieszankę w torebkach albo do zwykłej zielonej dodać suszoną lub świeżą miętę. Mięta ma właściwości chłodzące, więc jest świetnym zielem na upał.
2. Terere czyli mate na zimno. Pierwsze zalanie robi się wodą o temp. 70°C, a każde kolejne - lodowatą wodą (schłodzoną w zamrażalniku). Jest naprawdę pyszne i mocno orzeźwiające!
3. Woda z cytryną i miodem, można dodać też rozgniecioną miętę. Kostki lodu - obowiązkowo.
4. Domowe kompoty z sezonowych owoców. Truskawki już powoli przemijają, ale ciągle jest rabarbar, pojawiają się porzeczki i wiśnie. Wszystkie owoce można dowolnie mieszać ze sobą, słodzić cukrem lub miodem, dodawać aromat w postaci trawy cytrynowej lub cytryny. Ja najbardziej lubię kwaskowy i mocno schłodzony kompot.
5. Ayran (ajran) to z kolei szybki skok do Turcji. Jogurt mieszany z wodą i solą, oczywiście mocno schłodzony. W różnych przepisach znaleźć można dodatki takie jak sok z cytryny, czosnek, mięta, pieprz.
6. Grzyb Kombucha czyli grzyb herbaciany - kiedyś go hodowałam i latem był jak znalazł. Niestety domowe hodowle i uprawy wychodzą mi słabo... Jeśli jesteście bardziej systematyczni, to polecam spróbować. O grzybie tym chyba wszystko napisał mój kolega Paweł.
7. Na koniec moje największe dziwactwo. Bardzo lubię pić wodę, która zostaje po gotowaniu warzyw na parze (szparagów, włoszczyzny, brokuła itd.). Po schłodzeniu i dodaniu kostek lodu jest naprawdę niezła!
Jeśli uprawiacie intensywnie sport w czasie upałów, to warto pamiętać o soli - najlepiej dodawać odrobinę soli potasowej do swoich napojów. To zresztą stary kolarski patent - ponoć w czasach, gdy nie było jeszcze markowych izotoników, za peletonem jechał trener i sypał zawodnikom sól do bidonów. ;)
poniedziałek, 2 lipca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mate na zimno o smaku pomarańczy:
OdpowiedzUsuńPo zaparzeniu gorącą wodą, trzeba zalać kilka razy zimnym sokiem pomarańczowym (lub innym).
Dopiero kolejnym etapem jest właście zalanie zimną wodą.
Kompozycja smakowa cierpkiej mate i zimnej wody z nutą pomarańczową godna polecenia na letni skwar.
Kawa Anatol na zimno:
Zaparzyć "Anatolka" i zapomnieć o nim na długo. Zimny smakuje rewelacyjnie, nawet bez lodu.
schłodzona mate kopie nieźle, terere także
OdpowiedzUsuńKwiat hibiskusa i liście mięty /najlepiej świeże/ zalać małą ilością gorącej wody .Jak naciągną, uzupełnić ulubioną mineralną ew. posłodzić.
OdpowiedzUsuńMate w ogóle fajnie pobudza, ja dzisiaj, mimo upału, wypiłam ciepłą, ale spróbuję z mrożoną. Dobra jest ponoć malwa sudańska, bo wychładza, ale ja nie przepadam. Miętą nas wszędzie częstowano w Maroku, wrzucali do szklanki liście mięty i zalewali wrzątkiem, a do tego dodawali dużo cukru - dla mnie raczej niestrawne, ale sama mięta owszem. W sumie to chyba najbardziej w upały lubię pić zimną wodę (ew. z cytryną). Czyli minimalistycznie:)
OdpowiedzUsuńCo to ta malwa? Muszę poczytać, nigdy o tym nie słyszałam.
UsuńNo tak, już znalazłam - po prostu hibiskus. :)
UsuńA właśnie, czy terere zalewa się od razu zimną wodą czy pierwszy raz normalnie przegotowaną, ciepłą, a dopiero następne zimną? Bo znalazłam sprzeczne informacje na ten temat w necie.
OdpowiedzUsuńPróbowałam i tak, i tak (kiedyś przez pomyłkę zalałam od razu lodowatą). Mocniejsza i wyraźniejsza w smaku jest, gdy pierwsze zalanie robi się ciepłą, a dopiero potem zimną. Myślę, że dodatkowo uwalnia się trochę drzewnego aromatu naczynia. Gdy zalewa się od razu lodowatą, mate też naciąga (co jest w sumie dość zaskakujące), ale trochę słabiej.
UsuńNie dla mnie takie temperatury. Ciszę się, że będzie odrobinę chłodniej.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy w życiu o grzybie Kombucha.
Brzmi dość groźnie;)
Polecam, jeśli będziesz miała okazję. A ze spadku temperatury i ja się cieszę! Już jest lepiej.
UsuńFajnie można też pokombinować z samym lodem - na przykład zamrozić nie wodę, a zaparzoną i wystudzoną miętę. Wtedy zarówno i chłodzi i "mięci" ;D Można też spróbować z syropami - wtedy wychodzą kolorowe, owocowe kostki; choć zakładam, że za sztucznymi słodkościami średnio przepadasz ;) Generalnie rzecz biorąc na imprezach ludziom mózg staje, gdy im pływają kostki z kawałkiem cytryny w środku ;D
OdpowiedzUsuńpatent karaibski (w każdym razie z hiszpańskiego obszaru językowego) 3 banany + 1 szkłanka mleka + 1/4 szklanki soku z cytryny + ew. olejek waniliowy/ cytrynowy (pół łyżeczki)+ 1/4 szklanki cukru + 8 kostek lodu. Zmiksowac blenderem, dodać lód i gotowe. Kiedyś zbił mi gorączkę. chłoszi , orzewźwia.
OdpowiedzUsuńM