Remont - czy to słowo komuś kojarzy się dobrze?
Aby napisać tego posta musiałam odkleić folie z monitora :) - życie blogera nie zawsze usiane jest różami! Niby nic wielkiego nie robimy - głównie uwagi wymagały okna dachowe, które trzeba było w końcu oskrobać, zaimpregnować grzybobójczym siuwaksem i polakierować. Cztery okna zajęły nam aż trzy dni!
Najcięższy odcinek robót czyli skrobanie wziął na siebie na szczęście Sahib, ja zajęłam się resztą. No i ten bałagan, przestawianie wszystkiego z kąta w kąt w małym lokalu (tu ukłony dla Moniki i Piotrka, którzy przechowują nam 3 krzesła, fotel, 2 grzejniki i dywanik). Codzienne wizyty w budowlanym markecie, bo ciągle czegoś brakuje... Przed nami malowanie, przesunięcie jednego gniazdka, szpachlowanie rys w ścianach - ta reszta w porównaniu z oknami wydaje się igraszką. Według zasady Pareto planujemy te 20% prac, które odpowiadają za 80% efektu. ;)
Czy w ogóle warto remontować? Ostatnio Ajka pisała, a ja się z nią zgadzam, że bycie minimalistą nie oznacza, że trzeba mieszkać w miejscu nieprzyjemnym lub otaczać się przykrymi widokami. To już zależy od osobistych zapatrywań, prawda? Poza tym, pomijając samą estetykę, niektóre elementy wymagają serwisowania (tak jak te %$#*&^%$$@ okna - już wiem, że jeśli kiedyś postawimy dom, to na pewno bez poddaszowych okien! nie odmawiam im uroku, dopóki są... nowe). Po prostu co jakiś czas, jak to określił znajomy, „obowiązki właściciela nieruchomości wzywają”. Do swoich małych sukcesów zaliczam jeszcze pomalowanie barierek na balkonie oraz zrobienie naleśników dla naszej małej dwuosobowej ekipy technicznej. ;)
Staram się znaleźć pozytywy, pomimo że remont kradnie nam trochę czasu z puli przeznaczonej na wakacyjny wyjazd. Oto kilka pozytywów, które wymyśliłam lakierując okna:
1. Znalazłam trochę rzeczy, które już nie wrócą do swoich kątów - jesienią lądują na Allegro. Tak samo nie wszystkie elementy, które wisiały na ścianach wrócą w te miejsca. Oraz satysfakcja z dwuletniego odgruzowywania - opróżnienie kątów do remontu było naprawdę szybkie!
2. Mieszkając w domu oklejonym foliami można docenić urok zwykłego życia we własnym domu, małych spontanicznych imprezek, zajmowania się twórczymi hobby, chodzenia w ładnych i czystych ubraniach, a nawet gotowania fajnych potraw (czyli można zatęsknić za tymi wszystkimi rzeczami, na które w trakcie remontu nie zawsze jest czas i miejsce).
3. Remont uczy cierpliwości (te schnące przez 24 h specyfiki!) i przywołuje wiele filozoficznych przemyśleń. Nigdy nie trwa tak krótko, jak się planowało.
List była dłuższa, ale w międzyczasie reszta wyleciała mi z głowy. A może Wy coś dodacie?
poniedziałek, 30 lipca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
mi jak na razie remonty zbrzydły
OdpowiedzUsuńaha, może twoich czytelnikow też zaproszę do konkursu oszczędzania?
OdpowiedzUsuńKonkurs na blogu!!! Napisz i wygraj!
Dzięki za zaproszenie! Szkoda, że nie zdążyłam, ale poczytałam prace - ciekawe!
UsuńHa!!! A my właśnie staliśmy się właścicielami Małego Białego Domku i jesteśmy w trakcie Wielkiego Brudnego Remontu. Większość prac wykonuje pan Złota Rączka a my nadal mieszkamy w starym mieszkaniu ,więc większość pozytywów o których piszesz mnie omija:) Dla mnie dobrą stroną naszego remontu jest poznanie "od podszewki" nowego domu, pozbycie się stereotypów na temat ekip remontowych ( na razie Opatrzność nam zsyła dobrych ,uczciwych i pracowitych majstrów). Ponadto rozwijam się jako projektantka wnętrz( szybkie decyzje bo czas goni) i muszę zastanowić się nad naszymi potrzebami, żeby dopasować to wnętrze do naszego życia. W sumie można powiedzieć- pokaż mi wnętrze Twojego domu a powiem Ci jakie jest Twoje wnętrze. No to wyszło mi, ze największą zaletą remontu jest rozwój wewnętrzny i mozliwość zastanowienia się nad swoimi prawdziwymi potrzebami iwartościami :))
OdpowiedzUsuńPamiętam, że kiedy kupowaliśmy mieszkanie, to było dla mnie wielka frajdą projektować, co gdzie będzie. Ten plan później, już w trakcie życia, uległ małym zmianom - w małym mieszkaniu zwykle jest jedno optymalne rozwiązanie trójwymiarowej łamigłówki. Im mniejsze, tym bardziej chyba odzwierciedla styl życia i potrzeby, które nie są ukryte w jakiś specjalnych pomieszczeniach. ;)
UsuńWiem, że to niepopularne w czasach, kiedy producenci nazywają kolory farb "nocną śliwką" albo "jastrzębim śpiewem", ale ja preferuję wszystko na BIAŁO. Po pierwsze: biała farba jest duuużo tańsza, a po drugie: pasuje do wszystkiego. W ten sposób niskich kosztem (bo zmieniając wyłącznie tekstylia!) można całkowicie zmienić wystrój mieszkania nie czekając na remont! Polecam takie rozwiązanie wszystkim minimalistom. Sprawdzone, działa. Współczuję ludziom, którzy mają wszystko (ściany, kafle, meble, tekstylia) np. we wrzosach i im się znudzi... A ja miałem już mieszkanie w odcieniach czerwonego, potem popielatego, potem niebieskiego, a potem brązu - bez żadnego remontu!
UsuńU nas prawie wszystko jest na biało, poza jedną ścianą - kominem, który mamy na środku mieszkania i jest on czerwony. Na biało maluje się najłatwiej, najłatwiej poprawia, no i masz rację - farba jest dużo tańsza.
UsuńNo, tak banalnie - największa zaleta remontu, to że po nim żyje się dużo przyjemniej. Jak po dużych porządkach. Człowiekowi lepiej się oddycha, czuje że wykonał kawał dobrej roboty. A robota fizyczna może być odstresowująca. Chociaż mnie nawet głupie pomalowanie ścian doprowadza do białej gorączki.
OdpowiedzUsuńO tak, satysfakcja to jest to. No i oczywiście największa oczywistość - po co ten remont się robi. Dzięki za przypomnienie. :)
UsuńRemont to zawsze jakieś nowe wyzwanie :) Dom to nasze schronienie więc warto mu poświęcić trochę uwagi :)
OdpowiedzUsuńCo do okien dachowych - fakt, mają sporo wad... m. in. są odpowiedzialne za przegrzewanie poddasza. ale są urocze :)
Urocze :) no i funkcjonalne - jednak dają mnóstwo światła, a i sufit w tym miejscu jest wyżej, więc mają parę zalet. Gdyby były aluminiowe, to naprawdę bym się nie czepiała.
UsuńTja...u mnie łazienka niby skończona, ale jakoś wciąż nie mogą dojechać drzwi...mam na dzień dziejszy dom na wskroś otwarty ;-)
OdpowiedzUsuńDom bez drzwi - Aube, możesz zostać prekursorką nowych rozwiązań ;) Mam nadzieję, że już dojechały?
UsuńOch, przypomniało mi się, jak byliśmy mali i rodzice robili remont w mieszkaniu. W pewnym momencie było tak, że cała 4 osobowa rodzina mieszkała w jednym pokoju, razem z dwoma rzędami mebli.Cóż, rodziców pewnie to nie cieszyło, ale myśmy z bratem mieli radochę :)
OdpowiedzUsuńJak dziecko też uwielbiałam wszelkie zawirowania domowe, braki prądu, awarie itp. Widocznie za mojego dzieciństwa brakło innych równie mocnych atrakcji. ;)
UsuńWyczekuję kolejnych postów :)
OdpowiedzUsuńremont się przedłuża? mój już na szczęście skończony :)
pozdrawiam
Admin R-O
Mówisz - masz. Dzięki za zmotywowanie do napisania, wpis siedział w głowie przez dwa tygodnie. ;)
Usuń