Strony

niedziela, 1 kwietnia 2012

Eksperyment żywieniowy - inspiracja

Michael Pollan pisze na temat uproszczenia jadłospisu współczesnego człowieka w rozdziale „Od złożoności do prostoty”. Przyznaję, że to właśnie ten cytat był dla mnie inspiracją do podjęcia eksperymentu żywieniowego, o którym pisałam w poprzednim wpisie. Osiemdziesiąt tysięcy gatunków? Imponujące!

Co Wy na to?

„Obecnie te cztery rodzaje ziarna [kukurydza, soja, pszenica, ryż] pod różnymi postaciami dostarczają dwóch trzecich ogółu kalorii, jakie spożywają Amerykanie. Jeżeli wziąć pod uwagę fakt, że ludzkość, na przestrzeni swojej historii spożywała jakieś 80 tys. różnych jadalnych organizmów, z czego 3 tys. były w powszechnym użytku, oznacza to, że obecnie stosowany jadłospis jest radykalnym uproszczeniem w stosunku do tego z przeszłości. Czy nas, konsumentów, powinno to obchodzić? Powinno, dlatego że człowiek jest stworzeniem wszystkożernym, którego organizm potrzebuje około 150 różnych związków chemicznych i pierwiastków. Trudno uwierzyć, że ludzie dostarczają swojemu organizmowi wszystkiego, czego potrzebuje, stosując jadłospis składający się w większości z przetworzonej kukurydzy, soi, ryżu i pszenicy.”

Michael Pollan „W obronie jedzenia. Manifest wszystkożerców”, wyd. MiND Dariusz Syska, Pruszków 2008, cytat ze s. 144-145

czwartek, 29 marca 2012

Przednówek - eksperyment żywieniowy

Nie, nie, nie bójcie się - nie będzie o żadnych dietach. Pojęcie „diety” jest mi zupełnie obce! Postanowiłam jednak zrobić pewien eksperyment związany z żywnością - może właściwszym słowem byłoby „badanie”. Otóż w wielu źródłach na temat żywności pojawia się krytyczne stwierdzenie, że współczesny człowiek spożywa mniej gatunków roślin niż jadano dawniej. Pisze o tym między innymi Michael Pollan w książce „W obronie jedzenia. Manifest wszystkożerców”, z którą mogłam się zapoznać dzięki Ajce. Ponieważ takie stwierdzenia bywają manipulacją (w dodatku pisaną z punktu widzenia amerykańskiego rynku), postanowiłam sprawę zbadać sama i przekonać się, ile gatunków roślin jest faktycznie obecnych na moim stole. 20? 50? A może 100?

piątek, 23 marca 2012

Lepsza kasza niż ten groch czyli...

... subiektywny przewodnik po kaszach

Czy Wam też słowo „KASZA” kojarzy się z czymś pierwotnym, słowiańskim, średniowiecznym? Bohaterowie książek fantasy zawsze jadają kaszę, kapustę albo kozi ser. Jak to się stało, że poza kaszą gryczaną i krupnikiem prawie nie ma już kaszy w przydrożnych barach? Bezpłciowy ryż i makaron wyparły kasze, którymi zajadali się nasi pra-pra-pra-pra-dziadkowie.

Ostatnio zaopatruję się w kasze na wagę, w najbliższym warzywniaku. Kobiecina chyba podejrzewa, że karmię kury lub inny drób, bo co kilka dni wpadam z pudełkiem „proszę mi nasypać do pełna”. Większość kasz darzę wielką sympatią i spożywam w dużej ilości. Jak odróżnić głód od łakomstwa? Mówi się, że człowiek głodny zje kaszę, a łakomy kaszy nie tknie. W moim przypadku to nie działa. Potrafię z czystego łakomstwa nałożyć sobie dodatkową miskę kaszy!

czwartek, 22 marca 2012

Jednominutowa pasta z fasoli na 100 sposobów

Dziś zamieszczam przepis-nieprzepis. Z małą dedykacją dla Marty i Olka, którzy są zafascynowani blenderem (właściwie to Olek jest zafascynowany i podobno miksuje wszystko, co znajdzie w lodówce).

Jeśli ktoś lubi fasolę, to ten przepis przypadnie mu do gustu. Robi się go błyskawicznie, za wyjątkiem pierwszego etapu, kiedy trzeba sprawić, by suche ziarno fasoli stało się mięciutkie, czyli po prostu ugotować. Jak gotować fasolę?

czwartek, 8 marca 2012

„Wszystko za życie” - film vs. książka

Film „Wszystko za życie” (w oryginale „Into the Wild”)* nakręcony przez Seana Penna na podstawie głośnej powieści Jona Krakauera obejrzałam bodajże w 2008 roku. Jako miłośniczka tundry, wolności, Północy, autostopu, a także brodatych facetów w luźnych koszulach lub bez :) nie mogłam przeoczyć filmu, który na tle nijakiego przeważnie repertuaru kin wyróżniał się niczym rodzynek w owsiance.

czwartek, 1 marca 2012

Andrzej Śmiały o wolności

Zaczyna się sezon spania pod namiotem, więc na dobry początek marca podzielę się z Wami inspirującym cytatem o wolności. Słowa te pochodzą z książki Andrzeja Śmiałego „Pętla Spitsbergenu. Ciepła opowieść o mroźnej Arktyce”, którą ostatnio czytamy z Sahibem. Piękna to opowieść - jednocześnie zabawna, wzruszająca, groźna - jak większość książek o podbiegunowych terenach, które miałam przyjemność czytać. W dodatku z prześmiesznymi rysunkami samego Autora!

niedziela, 26 lutego 2012

Pułapka na węża

Korzystając z wietrznej i pochmurnej pogody, oddaliśmy się zajęciom w podgrupach i podczas gdy Sahib pisał opowieści o niebieskich wanienkach, narysowałam dla Was komiks. Po kliknięciu na obrazek można zobaczyć go w pełnej krasie. Słowa zachwytu, zachęty i propozycje angażu jako rysownika - śmiało zamieszczajcie w komentarzach.

wtorek, 21 lutego 2012

Tortilla jak złoto

Ze specjalną dedykacją dla Czytelnika Bormana :)

Kilka ostatnich audiobooków słuchanych podczas robót ręcznych, a były to głównie książki podróżnicze o Ameryce Łacińskiej, stopniowo zaostrzało mój apetyt na tortille, jednocześnie nie wzbudzając ani trochę entuzjazmu do jedzenia równie zachwalanych przez Autorów mrówek i pędraków. Tortille, które kiedyś kupiłam w supermarkecie (paczkowane, o długim terminie przydatności), były okropne - gumiaste, bez smaku, a właściwie z wyraźnie przebijającym kwaskiem cytrynowym czy innym świństwem. Cóż z tego, że miały idealnie kolisty kształt i równy kolor? Paskudny smak stawia je na liście moich upodobań kulinarnych zdecydowanie niżej niż wspomniane mrówki.


Fotka dzięki uprzejmości Mariusza Lewickiego. Polecam jego stronę!

niedziela, 19 lutego 2012

Z frontu robót dziewiarskich

Jestem nałogowcem. Potrafię się zakręcić jak chomik w kołowrotku. Cały styczeń i pół lutego intensywnie dziergałam na drutach. Obiecuję poprawę i coś ciekawszego na blogu. Różne tematy czekają w kolejce, np. tekst o minimalistach-bałaganiarzach, o żywieniu w górach, przepis na tortille, które za trzecim razem wyszły mi idealnie, ale póki co - cierpliwości! - będą dwa obrazki dziewiarskie.


poniedziałek, 6 lutego 2012

Szarlotka inaczej

To ciasto wygląda niepozornie. Po krótkiej chwili nieufności zaczyna wzbudzać głośny entuzjazm degustatorów. Potem następuje gra w dwadzieścia pytań - wszyscy bezskutecznie próbują zgadnąć, z czego składa się tajemnicza masa o podejrzanym wyglądzie i wspaniałym, bogatym, egzotycznym smaku (a składa się po prostu z tego, co Tofalaria miała w kuchni, zgodnie z zasadami kulinarnego pokera). Jeśli zwykła szarlotka nie budzi już w Was większych emocji, to spróbujcie!