Ostatnia część
Wybraliśmy opcję powrotu dla śpiochów - pociągiem z Białej Podlaskiej dopiero o 15. Od stacji dzieliło nas około 40 km, z czego połowę pokonał z nami Paweł, jadąc na kolarce pożyczonej od swojego brata. Podziwiałam go na tych leśnych piachach, bo ja pomimo terenowych opon miałam od czasu do czasu problemy z utrzymaniem równowagi. Na asfalcie zamieniliśmy się na chwilę - jazda na kolarce to jednak fantastyczna sprawa! Po drodze znalazłam starą podkówkę dla małego konia (teraz konie bywają większe).
Z Pawłem rozstaliśmy się w Studziankach. Od tego momentu czuliśmy już, że wyjazd naprawdę się skończył. Dopadł mnie lekki smutek.
W Białej wszystko było zabite dechami. Tylko jedna pizzeria wyłamała się z tego trendu, więc spożyliśmy w niej posiłek, siedząc w ostrym słońcu przy stoliku na dworze. Ja tradycyjnie wybrałam pizzę (była zresztą naprawdę dobra), a Grzesiek świeżonkę, na którą go namówiłam. W pewnym momencie przed barem pojawił się staruszek na drewnianym rowerze. Aż przetarłam oczy ze zdumienia - nawet łańcuch miał drewniany!
Ledwo wyjechaliśmy, a już wracamy. Gdy wsiedliśmy do pociągu, już naprawdę zapanowała atmosfera schyłkowości i towarzyszyła nam aż do Warszawy.
K O N I E C
poniedziałek, 31 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam nadzieję że zrobiłaś zdjęcie temu drewnianemu ,rowerowi?Jeśli tak ,to pokaż na blogu -koniecznie.Pamiętam że w dzieciństwie widziałam rower z drewnianą ramą.Już wtedy było to bardzo dziwne.
OdpowiedzUsuńNiestety tak mnie zamurowało, że nawet nie zdążyłam wziąć aparatu do ręki. Ależ musiałam mieć głupią minę!
OdpowiedzUsuńZdaje się, że widziałam tego Pana:
http://www.wrower.pl/wiadomosci/?news=1161&title=Drewniane_rowery_z_Polski
W Instytucie Badawczym Leśnictwa przez kilka tygodni gościła wystawa prac artystycznych wykonanych z drewna.
OdpowiedzUsuńWśród eksponatów stał taki rower:
http://www.ibles.pl/galeria/Malowane_Puszcza_Kozienicka/garbatka-1.jpg/image_large