Strony

poniedziałek, 24 maja 2010

Podlasie - odcinek 4

Ani się obejrzeliśmy, a za nami zostały puszczańskie ostępy. Rano wyjechaliśmy z lasu, przed nami była Wojnówka i kilka innych urokliwych wiosek, mozaika pół, łąk i niedużych, gospodarczych sośniaków. Na ławeczkach przed domami grzali się w słońcu starcy i babinki, w zasadzie młodych ludzi widać było jak na lekarstwo. W niedługim czasie dotarliśmy do Czeremchy, gdzie obkupiliśmy się w największym sklepie. Żonglując jabłkami i kefirami udaliśmy się do lasu w celu spożycia.

Naszym pośrednim celem było Adamowo, w którym Marcin pracował tego dnia na powierzchni leśnej. Niestety po opuszczeniu puszcz opuściliśmy też teren objęty przez mapy turystyczne i musieliśmy posługiwać się samochodówką. To spowodowało, że pojechaliśmy zupełnie nie tam gdzie trzeba i nadłożyliśmy z 15 km. Ale Marcina w końcu przydybaliśmy w lesie. Był trochę zajęty, więc umówiliśmy się w Mielniku, gdzie każdy dotarł swoim transportem. Chwilę pogawędziliśmy pod sklepem, a potem ruszyliśmy dalej - w stronę najbliższego mostu na Bugu, czyli mostu kolejowego koło Siemiatycz.

Nieopodal mostu nabraliśmy wodę u jednego kolarza szosowego, jak się okazało. Zaprezentował nam swoje dwie kolarki, bardzo ładne, wraz ze zdobycznymi bidonami. Most kolejowy przekroczyliśmy bez problemu po specjalnych deskach dla pieszych. Za mostem nastąpiła nasza jedyna awaria roweru w trakcie całego wyjazdu. Grześkowi spadł łańcuch i zakleszczył się pomiędzy kasetą i szprychami. Dobrą chwilę mocowaliśmy się z żelastwem.

Zanim znaleźliśmy miejsce na nocleg nad Bugiem, nasze liczniki pokazały 100 km. Był to nasz rekordowy dystans i do tego momentu tendencja była wzrostowa.

Na noc zatrzymaliśmy się koło starych ośrodków wypoczynkowych, takich z dykty. Plusem były metalowe schodki, po których bez przeszkód mogliśmy zbiegać ze skarpy nad wodę. Wystrugałam dwie łódki z kory - zawsze problem, żeby znaleźć dobry kawałek. Przyznaję, że nieminimalistyczny scyzoryk Grzesia jest lepszy do tego celu niż mój - minimalistyczny.

Nocą w Bugu harcowały jakieś wielkie potwory, a my słodko spaliśmy po dobrym jedzeniu i tych wszystkich kilometrach.

c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.