Strony

czwartek, 24 stycznia 2013

Prosta zupa cebulowa Sahiba

Moje relacje z cebulą były bardzo burzliwe. W dzieciństwie cebulę darzyłam nienawiścią tak głęboką, że od samego jej widoku robiło mi się źle. Rodzice rzadko dawali się ubłagać i rezygnowali z tego warzywa. Potrafiłam spędzić trzy godziny nad leczo albo zapiekanką, wydziobując z nich widelcem każdy najmniejszy kawałeczek cebuli. W ten sposób właśnie stałam się człowiekiem cierpliwym. ;)

Cebulę nauczyłam się jeść mniej więcej u progu dorosłości - zachęcił mnie kolega, z którym pojechałam w góry. Naprawdę dobrze gotował - i to na ognisku! Powoli przeszłam nawet od etapu „cebuli prawie spalonej” do „cebuli zeszklonej” (do surowej nie doszłam do dziś). Obecnie nie wyobrażam sobie gotowania bez cebuli. Większość zup, duszonych warzyw, zapiekanek zaczynam właśnie od niej.

Kiedy jakiś czas temu zobaczyłam zdjęcie zupy cebulowej, wydała mi się zupą bardzo zimową. Jednak skomplikowane przepisy, wymagające użycia wina, koniaku i zapiekania zupy z grzankami trochę mnie przerosły. Z pomocą pospieszył niezawodny Sahib, dyrektor kreatywny w naszej kuchni. „Zrobię własną wersję!” - zadecydował po męsku.

I zrobił. Ach, ta zupa - istne cudo! Zakochałam się w niej i odtąd jemy ją bez przerwy. Z przyjemnością zamieszczam kolejny przepis opatrzony etykietą „Sahib gotuje”.

Składniki:
3 olbrzymie cebule lub 7 normalnych,
kilka ziemniaków,
olej lub oliwa,
sól, pieprz, majeranek, 2 duże liście laurowe.

Można użyć warzywnego bulionu albo dodać łyżeczkę sproszkowanej, suszonej włoszczyzny. Ale nie jest to niezbędne.

Do podania:
twardy, starty ser (pasuje np. litewski Dziugas o mlecznym smaku),
tosty, małe grzanki lub świeżo upieczony chleb.

Rozgrzać tłuszcz, stopniowo wrzucać cebule pokrojone w pióra. W pióra czyli - mówiąc po ludzku - cebulę na pół, nakroić połówkę na dwie ćwiartki, położyć na desce i dalej normalnie w poprzek. Teraz najtrudniejszy etap - cebulę trzeba smażyć/dusić naprawdę długo. Najlepszy jest do tego stalowy garnek z grubym dnem. Cukry zawarte w cebuli stopniowo zaczną się karmelizować. Cierpliwie trzeba drewnianą łopatką odskrobywać z dna to, co przywarło i dusić dalej, aż całość będzie mniej więcej brązowa. Jasnobrązowa, ale nie czarna. ;) 

Pokroić drobno ziemniaki, dodać. Zalać całość wrzątkiem lub bulionem, dodać sól i przyprawy. Gotować, aż zmiękną ziemniaki.

Podawać ze świeżym chlebem, posypaną drobnymi wiórkami sera. Jeśli ktoś woli zupy bardziej kwaskowe, można skropić octem balsamicznym.

Macie ochotę spróbować?


PS. Troszkę muszę sobie poprzeżywać nową-starą fascynację fotografią kulinarną. W każdym razie postaram się przykładać do zdjęć trochę bardziej niż do tej pory, za sprawą namów pewnej miłej osoby. :) Konstruktywne uwagi do zdjęć są mile widziane!

16 komentarzy:

  1. Ale masz dobrze z tym Sahibem! :)
    A co do cebulowej, to jadam od czasu do czasu z jednego fajnego przepisu, ale Waszą wersję też na pewno wypróbuję :) I czuję, że już niebawem :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zupę cebulową po prostu kocham, bo można ja zrobić dosłownie z niczego. Żadnego wina, koniaku.
    Jeśli mam ser i grzanki to zapiekam, a jak nie, to jem zupę samą. Wasza wygląda podobnie nieskomplikowanie, choć ja daję oliwę pół na pól z masłem, a na końcu mąkę do zrumienienia. Za to nie daję ziemniaków. :-)
    Któregoś dnia wypróbuję wersję Sahiba dla porównania smaku, bo lubię odkrywać nowe przepisy.

    Mój przepis na zupę cebulową prezentowałam parę tygodni temu tu: http://notatkiniki.blogspot.be/2013/01/zupa-cebulowa-stanisaw-leszczynski.html
    Pozdrawiam! Nika
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. jadam w wersji bez ziemniaków za to z zasmażką na białym winie :)
    dobra raz na jakiś czas, szczególnie z ostrym serem i grzankami.
    a hitem jesieni i zimy jest u mnie zupa z pieczonej papryki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyprobuje, bo nigdy jeszcze cebulowej nie jadlam, a moze okazac sie fajna. Zdjecie ok, na upartego moznaby uzyc blendy do rozjasnienia prawej strony, ale ja "wlasciwej" fotografii kulinarnej bardzo malo popelniam, wiec sie nie sugeruj tylko rób swoje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację. Przy mniejszych scenach na stole używałam blendy, tutaj to była trochę gimnastyka, bo miałam tylko obiektyw makro. Żeby objąć ten kadr taca stała na podłodze, a ja weszłam na stół. Rozważałam nawet drabinę. Oczywiście robić musiałam z ręki, do czego nie jestem przyzwyczajona. :) Backstage bywa ciekawszy niż samo zdjęcie.
      Teraz mam już blendę, która sama stoi - zrobiłam z kawałka większej tektury, obklejonej z jednej strony bristolem, z drugiej folią aluminiową...

      Usuń
  5. Cebula moja miłość. W każdej postaci. Surowej też. Pamiętam z przedszkola, że najlepiej smakowała komka z masłem i plastrem surowej cebuli ( takimi rarytasami nas karmili w przedszkolu 45 lat temu :))
    Dziś cebula stanowi dla mnie bazę dla większości potraw. Robię sos pomidorowy na cebuli, zupę pomidorową na cebuli, tartę ze szpinakiem na cebuli.
    A zupę cebulową robie tak: pokrojoną cebulę w dowolnej (czyt. dużej) ilości trzeba zeszklić na oleju. Zalać rosołem mięsnym lub warzywnym, pogotować chwilę, dodać mleka ile kto lubi i zmiksować na krem. Oczywiście doprawić solą i pieprzem. Podawać z grzankami lub chlebkiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za komentarze odnośnie zupy. Widzę, że ile kucharek, tyle wersji. ;) Prawdę mówiąc, przy tak prostych przepisach, w których możliwa jest duża dowolność, to zawsze mam dylemat, czy w ogóle przepis zamieszczać. W sumie - nic odkrywczego. Ale może ktoś, tak jak ja, skradał się do zupy cebulowej latami, a dzięki inspiracji po prostu ją zrobi? ;) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny przepis! Zupa wyszła rewelacyjnie! Właśnie, tak jak piszesz, od dawna chciałam ugotować zupę cebulową ale przepisy wydawały mi się zbyt skomplikowane. Bardzo dziękuję i pozdrawiam. Ewa

      Usuń
  7. A ja wypróbuję, chociaż już wiem, że na wierzch posypię zieloną pietruszkę:)
    Smacznego:)
    ps. Ziemniaki sprawiają, że zupy są wystarczającym daniem, bardzo sycą. I moim zdaniem w zupach, o których myślimy jako o płynach sprawdzaja się też znakomicie. Od długiego czasu gotuję żurek z ziemniakami i wszystkim wokół smakuje, a jak syci!!! Miodzio:)
    Dzisiaj pichcę żeberka trójkaty - ueiwlbiam mięsko. Ale w poniedziałek pewnie ... CEBULOWA!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja cebulę jem odkąd pamiętam. Chyba mam to po moim ojcu, który również jest cebulofilem i karmił nas tą cebulą w dzieciństwie, w dość mało popularnej wówczas postaci - w plasterkach, z solą i z oliwą. Zostało mi to dziś, chleb z masłem a na to cebula z solą, w oliwie, która kapie po palcach - pycha :).
    Nie przepadam tylko za cebulą przekombinowaną, tzn. zbyt długo duszoną, smażoną itp. Nawet na pizzę kładę grube plastry surowej cebuli, tak, żeby zaledwie zmiękły podczas pieczenia.
    Zupa cebulowa ...? Hmm. Inspiracja na jutrzejszy obiad, nie miałam pomysłu :). Dzięki zatem za podpowiedź :).

    Pozdrawiam!
    Abiesgrandis

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej, Ula, kapie mi z dzioba!
    Normalnie moje kubki smakowe zawyły!
    Nie będę tłukł się po nocy garami, ale z rana, tuż po treningu, rezerwuję kuchnię dla siebie :) .
    A już chciałem się pochwalić, że dojrzałem do ptysiów. No nic, ptysie poczekają. Cebulowa RZĄDZI :) !

    OdpowiedzUsuń
  10. Godny przepis! Bardzo ciekawy Blog! Będę tu szukał kuchennych inspiracji :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. A Ja mimo iż lubię cebulkę, to podchodzę do zupy cebulowej jak do jeża, jakoś nie mogę się przełamać, choć na pewno jest pyszna, ale to pewnie kwestia czasu:-) Tak samo mam z serami typu camebert, brie itp.Nie mogę się przełamać.Jeśli już o cebuli mowa, to zakochałam się w tej prażonej.
    Posypuję nią pierożki, dodaję do jajecznicy, czasmi do zupy pomidorowej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeść zupę cebulową, to jadłam, ale sama nigdy nie gotowałam... hmmm... Darek się z lekka krzywi, najwyżej sama wtrząchnę cały garnek cebulowej ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jem właśnie Wasza zupkę i... jestem pod wrażeniem! Z trzech dużych cebul wyszedł olbrzymi gar zupy który wystarczał na kolację, śniadanie, drugie śniadanie, trzecie śniadanie... I jest pyszna! Jedyne czego by mi w niej brakowało to drobno pokrojony, podsmażony na patelni boczek. Oficjalnie Wasza zupka wkracza na stałe do mojego menu ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.