Strony

niedziela, 6 grudnia 2009

Zaczarowany Wilk


(Podobno Zimowy Konkurs okazał się trudny. Wychodząc więc naprzeciw tym, którzy mimo to spróbują odgadnąć cóż to za tajemniczy przedmiot, zamieszczam pierwszy z TRZECH tekstów-podpowiedzi. Jedno ze słów użytych w tej historii pojawia się także w nazwie konkursowego przedmiotu. Życzę miłej lektury!)

Księżniczka mieszkała samotnie w wysokiej wieży, z której mogła obserwować świat na wiele kilometrów wokół. W starym sadzie rosły jabłonie, a jej jedynym towarzyszem był Pies, duży i dość mądry, jak na psa. Księżniczka była smutna i trochę już zrezygnowana, bo co jakiś rycerz przyjeżdżał na koniu, to okazywał się niestety ni mniej, ni więcej niż po prostu osłem, niezależnie od tego, jak błyszczącą miał zbroję i jak bogaty rząd konia. Pies księżniczki był wystarczająco mądry, by poczuć to od razu (do tego nie potrzeba wielkiej mądrości) i obszczekiwał delikwentów, przez co jeszcze bardziej plątał im się język i wychodzili już nie tylko na osłów, lecz wręcz na kapuścianych głąbów.

Pewnego razu, gdy Księżniczka zabijała nudę oddając się w hamaku lekturze ulubionych książek, zauważyła nagle, że Pies bawi się nieopodal z Wilkiem, który pojawił się nie wiedzieć skąd! Zlękła się i zaczęła się zastanawiać, jak przegonić intruza. Nigdy nie wiadomo, czy taki Wilk nie jest wściekły albo czy nie zrobi krzywdy jej albo jej Psu. Jednak Pies popatrzył na nią tak żałośnie, że dała sobie spokój. Odtąd Wilk został częstym gościem w ogrodzie Księżniczki. Brykał razem z Psem albo siadał i wodził za nią wzrokiem, gdy zbierała jabłka lub podlewała malwy. Czasem Wilk przynosił jej z lasu szyszki albo różne osobliwości, a to grzyba na dwóch nóżkach, a to kwiat paproci, a to kamień w kształcie serca, to znów gniazdo kukułki albo gwiazdojada z leśnych oparzelisk.

Wilk potrafił też zniknąć na całe długie tygodnie, kiedy biegał daleko w las w sobie tylko znanych wilczych sprawach. Księżniczka i Pies siedzieli wtedy smutni albo przesypiali całe dnie. Z nastaniem jesieni Wilk jednak powrócił i znów czas płynął pod znakiem swobodnego przemijania w rytmie żółtych opadających liści.

Aż nadszedł dzień, gdy Księżniczka została zaproszona na potańcówkę do starego zamku położonego za lasem. Niewiele miała rozrywek - bardzo się zatem ucieszyła! Uszyła sobie piękną sukienkę, zabrała też sweterek, bo zamierzała wracać nocą i mogło być trochę chłodnawo. Ale jak tu samej nocą wracać? Księżniczka nie była strachliwa, miała zresztą miecz, ale dla towarzystwa postanowiła zabrać Psa. W lesie odkryła, że w pewnej odległości za nimi podąża Wilk. Pies zaczął się ociągać, a Księżniczka zrozumiała, że i Wilk ma wielką ochotę wybrać się z nimi na zabawę. Poczekała więc na nich, popatrzyła Wilkowi prosto w oczy i powiedziała, że zabierze go ze sobą, jeśli ten obieca nie zrobić nikomu krzywdy. Mógłby udawać drugiego psa. Wilk kiwnął głową, ruszyli dalej i wkrótce przybyli na zamek.

Bal już trwał - taki jak we wszystkich bajkach, więc nie ma potrzeby, by dokładniej go opisywać. Księżniczka tańcowała z wieloma kawalerami, a w tym czasie Pies i Wilk siedzieli pod stołem, ukryci pod długim, zwisającym obrusem. Pies objadł się i zasnął, podczas gdy Wilk nic nie jadł i śledził Księżniczkę jarzącymi się ślepiami. Gdyby ktoś zajrzał pod stół, srodze by się zdziwił lub pomyślał by może, że nadużył mocnych trunków! Wilk oszalał z zazdrości! Nie mógł znieść widoku Księżniczki, której jasna sukienka wirowała jak malwa, gdy coraz to nowy osioł, czy też kapuściany głąb obejmował ją w pasie. Ale co mógł zrobić w wilczej skórze - przecież obiecał, że nikogo nie tknie! W końcu nie wytrzymał udręki, chyłkiem wymknął się spod stołu i pobiegł na samą górę, aż na blanki, gotów rzucić się w rozpaczy do fosy i zakończyć smutny żywot.

Jakież było jego zdziwienie, gdy oparł na murze przednie łapy - nie były to już wilcze łapy, miał ludzkie ręce! Nieco włochate, ale z całą pewnością ręce. Ze zdziwieniem popatrzył po sobie - był człowiekiem. Został odczarowany! Stał nagi na murach, a zimny październikowy wiatr szybko zaczął dawać mu się we znaki, wszak nie miał już futra. Wilcza skóra leżała nieopodal. Wilk zawinął się w nią i ruszył z powrotem do sali, w której w najlepsze trwała zabawa. Po drodze, biegnąc niekończącymi się korytarzami, widział swoją postać odbitą w olbrzymich zwierciadłach. Wyglądał jeszcze jak dzikus, włochaty, rozczochrany i okryty skórą, jednak każdy by przyznał, że był przy tym atrakcyjnym, postawnym młodzieńcem. Poza tym wiedział dokładnie, czego chce - nareszcie mógł zdobyć Księżniczkę!

Kiedy wpadł do sali, muzyka ustała, a po kilku chwilach niesamowitej ciszy tłum w popłochu zaczął uciekać we wszystkie strony. Tylko Pies, obudzony rwetesem, przeciągnął się i wyjrzał spod obrusa. Rozpoznał Wilka i bez wahania podbiegł do niego, radośnie merdając ogonem. Księżniczka nie uciekła - została na środku parkietu, zdziwiona, lecz nie przestraszona. Wilk podszedł do niej, wziął ją za rękę i zdjąwszy ze ściany latający kobierzec (w każdym zamku wisi taki kobierzec, tylko trzeba wiedzieć, który to) zabrał ją i jej Psa do Domu.

5 komentarzy:

  1. No i dalej nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dwie kolejne podpowiedzi wkrótce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja myślę żę wiem co to za przyrząd, ale poczekam na kolejne odcinki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. pownienem milczeć jak grób, ale jednak pozwolę sobie na słówko o bajce, może kogoś naprowadzi na trop;)
    ano w krainie w której widziałem ów tajemniczy przedmiot nie trudno o spotkanie z wilkiem
    Sahib

    OdpowiedzUsuń
  5. Z kobietami tak zawsze: najlepiej wychodzi im opowiadanie bajek
    Hiu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.