W przewidywaniu rychłej odwilży dobry Aniołek z Wilanowa umieścił pod choinką wymarzone przeze mnie wodoodporne skarpetki SealSkinz w stosownym rozmiarze M (odpowiednik 39). Dziękuję! Już po wyjęciu ich z eleganckiej opakówki zaczęłam dokładnie je oglądać, nie dowierzając, by coś mogło być jednocześnie elastyczne, wodoodporne, oddychające, ciepłe itd. Czego to ludzie nie wymyślą? Pod światło nie dało się ich prawie przejrzeć, prześwity minimalne. Materiał z zewnątrz wydawał się szorstki, w neoprenowym klimacie. Pierwsze wrażenie to ich spora grubość - w końcu mają trzy warstwy. Wewnętrzna - zaskakująco przyjemne merino. Kształt skarpet wydał mi się słabo wyprofilowany, przypominając trochę szyte kiedyś skarpety z polaru (worek z ledwo zaznaczoną piętą). Jednak po założeniu butów bardzo dobrze dopasowały się do stopy i to wrażenie znikło.
Na test wybraliśmy się dzisiaj do Kabat. Lwia część 17-kilometrowej pobiegawki wiodła po leśnych drogach pokrytych lodem i warstwą wody oraz po nasiąkniętym wodą gruncie. Mimo wczesnej pory - około 18.00, cały las mieliśmy do wyłącznej dyspozycji, nie spotykając nikogo. Założyłam "focze skórki", a na to zwykłe letnie siateczkowe Salomony, Sahib zaś wskoczył w Salomony z goretexem. Jego wodoodporność sięgała zatem kostki, moja - do pół łydki, prawie jak w kaloszach. Dzisiejsza temperatura +10°C okazała się być może graniczną, w której da się w SealSkinzach wytrzymać. Od samego początku było mi ciepło w stopy, które przy bieganiu praktycznie nie marzną (co innego na rowerze). Mimo to stopy nie pociły się bardziej niż w zwykłych skarpetkach.
Na szczęście w lesie czekały już pierwsze kałuże, do których zaczęłam ochoczo wskakiwać. Lodowata woda natychmiast przemoczyła buty, a ja tylko czekałam aż przedrze się przez skarpety. Ale nie doczekałam się! Jedyne wrażenie to lekki chłód, jednak woda bardzo szybko podgrzewała się w butach i biegło się jak w najsuchszy letni dzień. Na koniec przebiegliśmy jeszcze polami, gdzie również stały głębokie kałuże. Sahib postanowił jednak przemoczyć swoje goretexy, stojąc w jednej kałuży zbyt długo, więc z tej pierwszej potyczki "focze skórki" wyszły górą, a ja po przyjściu do domu miałam zupełnie suche nogi.
Oczywiście to skarpety na specjalne okazje, nie mam zamiaru zajeździć ich na treningach (kosztują tyle co dwie, a nawet trzy pary zaawansowanych skarpet z wełny). Myślę, że w niższej temperaturze albo na rowerze będą się sprawowały idealnie. Jedyne co mnie martwi, to ich trwałość - w końcu każde mechaniczne uszkodzenie membrany powoduje w tym przypadku utratę właściwości. Na koniec dodam, że są ładne, czarne i wykończone niebieskim szlaczkiem.
Tylko jak to będzie - kończyć rajd z suchymi nogami?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A mnie nurtuje pytanie, czy po kilku kąpielach (błotnych) "focze skórki" nabiorą równie charakterystycznego zapaszku co moje salomonowe goresie;)?
OdpowiedzUsuńsahib
Ula, bierzesz je na rakiety? Jeśli się sprawdzą w takich warunkach to może zaopatrze się w takowe przed ZPCH :) . Przydałaby się jednak jeszcze ta wełna.. ale koszt pary takich skarpetek to grubo powyżej 200zł.. Płacić za 2 pary skarpetek 200zł? To jakieś szaleństwo, nie uważacie? :)
OdpowiedzUsuńNo tak, SealSkinzy kosztują u Napierajów w regularnej sprzedaży 155 zeta.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony wersja gore butów to zwykle +100 zeta więcej (tak chyba kształtują się ceny Salomonów z tego, co pamiętam). Skarpetki owe jednak mają też przyjemną właściwość grzania.
Na rakiety oczywiście biorę. To będzie test nr 2. Byle tylko nie zaskoczyły nas takie upały jak w święta!
Dobre skarpetki wełniane robią Falke i Smartwool, chociaż całą młodość przekicałam w takich z Zakopiańskiego bazaru :)
Świetna rzecz może być, np na błotnistego RDS-a. Pytanie tylko, jak szwy? czy coś nie zacznie obcierać np. po 50 km?
OdpowiedzUsuńNie ma w nich szwów, to normalna, dziana skarpetka, jak każda inna, może nieco sztywniejsza. Na razie po tych kilkunastu km nie miałam żadnych problemów typu obtarcia, a przy kiepskich skarpetkach potrafią mi się zrobić bąble już po kilku km.
OdpowiedzUsuńW sumie nie spodziewałem się że skarpetka za 150 zł będzie miała jakieś wady ale różnie to bywa. W każdym razie oczekuję sprawozdania po rajdzie na rakietach, jak takie skarpetki spisują się po dłuższym dystansie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie wróciłem z biegania po Lesie Kabackim, śniegu sporo, świeżutkiego, nocą jasno jak za dnia. Miałem zwykłe trailowe buty, i dwie pary skarpet. Przemokły. Może więc zamiast kupować typowo zimowe buty do biegania z Gore kupiłbym takie nieprzemakalne skarpetki? Jest to chyba jakiś pomysł, znacznie tańszy.
Testu ciąg dalszy ;) Dokładny jego przebieg na http://sherpas.pl/rt/articles/53/cztery-kolka-do-mety-ast-winter-trophy
OdpowiedzUsuńI co się okazało? Dzień pierwszy - przynajmniej przez 4 pierwsze godziny miałam sucho, buty oczywiście przemokły po pierwszych kilku metrach, po skoku w jakąś kałużę. Potem trudno mi określić, co się stało, pojawiła się jakaś wilgoć, ale czy dostała się przez skarpetkę czy górą, czy utworzyła się sama, to nie wiem. Wszystkie opcje są możliwe, mogło się wlać coś od góry. Drugiego dnia założyłam lekko wilgotne skarpetki, ale szybko się ogrzały. Było ok i żadnych bąbli, a to najważniejsze. Lekko zimno po jakimś czasie, ale nie traciłam czucia w palcach.
Nie wiem czy ktoś miał w ogóle buty, które wytrzymały te warunki, bo do krótkich butów z gore od razu wlałaby się woda górą.
Spotkaliśmy lokalsów w gumofilcach pod grzbietem Hrube, myślę, że oni jako jedyni mogli mieć sucho ;)
Rozumiem, czyli sprawdziły się. To ważne. Trochę drogie ale na pewno chciałbym kiedyś takie mieć.
OdpowiedzUsuńPaweł napisz kilka słów jak sprawdzaja się focze skórki w wersji light - Seal Skinz Lightweight Mid Calf.
OdpowiedzUsuńJa wczoraj wskoczyłem w wersję średnio ciepłą taką jak ma Krolisek + kompletnie nieterenowe, przemakające Nike Vomero. Biegałem głównie po śniegu i kałużach w temperaturze ok 0,5 C. Całe szczęście żadna kałuża nie była głębsza niż górna krawędź skarpetki
Było: za ciepło, wilgotno od potu i dość wygodnie (po 17 km)
sahib
Skarpetki Seal Skinz w wersji light sprawdziły się bardzo dobrze. Miałem je na nogach tylko raz, podczas Skorpiona. Temperatura wynosiła plus kilka stopni, śniegu było dużo. Założyłem jedną parę tych skarpetek, na nie terenowe Asics Gel Trabuco. Zrobiłem w nich ponad 50 km. Buty szybko przemokły jednak nie czułem zimna w stopy. Nie było też za gorąco. Miałem w skarpetach jakąś wilgoć - nie wiem czy noga mi się spociła czy się dostała woda z zewnątrz. W każdym razie było tego niewiele (żadnego chlupania)i wcale mi to nie przeszkadzało. Nie miałem od tych skarpet żadnych obtarć. Generalnie jestem z nich bardzo zadowolony i na następnym "mokrym" rajdzie zamierzam znowu je ubrać.
OdpowiedzUsuńDzięki Sahib!
To ja dodam od siebie, że byłam dziś na rowerze w letnich butach (+3°, bardzo silny wiatr), bez ochraniaczy, za to w Seal Skinzach - sprawdziły się świetnie, zwłaszcza cieszyłam się, gdy zaczął padać mokry śnieg (buty przemokły). Na rowerze dobrze chronią od wiatru.
OdpowiedzUsuń