Strony

czwartek, 10 stycznia 2013

Boso po śniegu - krok po kroku

To już trzecia zima, podczas której namawiam wszystkich do chodzenia boso po śniegu. Po co? Głównie ze względu na zwiększenie odporności, hartowanie organizmu, poprawę krążenia. Jest to też ciekawy eksperyment wyjścia poza swoją strefę komfortu. Pobudza, wydzielają się endorfiny.

Oto kilka najważniejszych zasad chodzenia boso po śniegu:



1. Aby chodzić boso po śniegu, trzeba być absolutnie zdrowym. Jeśli czujecie, że zaczyna Was drapać w gardle, a w nosie coś nieprzyjemnie się kotłuje, to sobie odpuśćcie. To nie jest metoda na szybkie wyleczenie!

2. Zawsze wybieramy czysty kawałek śniegu. Ja preferuję własny balkon, to bardzo wygodna możliwość. Oczywiście śnieg w nieuczęszczanym, niezadeptanym miejscu będzie równie dobry.


3. Najlepsze warunki to temperatura delikatnie minusowa, w okolicach -5°C i świeży, suchy śnieg. Śnieg zmrożony, ubity nie jest tak przyjemny dla stóp, natomiast przy temperaturach powyżej zera śnieg jest mokry i lepki - nic przyjemnego. Oczywiście można chodzić boso także przy temperaturach rzędu -15°C, z tym, że wtedy trzeba bardzo szybko przestępować z nogi na nogę i skrócić przechadzki.

4. Przed wyjściem na śnieg stopy muszą być dobrze rozgrzane. Nie wychodzimy na śnieg, jeśli stopy są lodowate i słabo ukrwione. Przygotowujemy ręcznik, po powrocie od razu wycieramy stopy do sucha, zakładamy ciepłe skarpetki/kapcie/botki puchowe, co kto lubi. Można też wyjść na śnieg przed kąpielą.

5. Zaczynamy zawsze od spacerów krótkich, rzędu nawet 15-20 sekund. Nie stoimy w miejscu, przebieramy nogami! Z czasem można spacery wydłużyć do 2-3 minut albo robić krótkie przebieżki. Dość szybko poczujemy, jak naczynia krwionośne w stopach i łydkach zaczynają się kurczyć, jakby ktoś złapał nas i solidnie ścisnął. To normalne. Jednocześnie poczujemy przypływ energii, endorfin i szybsze bicie serca.

O chodzeniu boso po śniegu pisałam już dwa razy:
styczeń 2012
luty 2011

W tej chwili pada u nas deszcz, trwa odwilż i to oczywiście nie są dobre warunki. Przy tak kapryśnej zimie, jaką mamy ostatnio, chodzenie boso po śniegu wymaga takiego samego refleksu jak jazda na biegówkach. Z drugiej strony - wystarczy, że spadną 3 cm świeżego puchu, a temperatura utrzyma się wieczorem poniżej zera i już można próbować. Prezentowane zdjęcie zostało zrobione w grudniu, przed świętami. Prognozy na najbliższe dni zapowiadają jednak ochłodzenie i opady śniegu, więc kto wie, czy już w weekend aura nie będzie sprzyjająca. Łapmy zimę, nawet jeśli trwa tylko 3 dni!

Życzę Wam udanych bosych spacerów. Zapraszam do dzielenia się wrażeniami w komentarzach!




14 komentarzy:

  1. No bardzo mnie ten sposob zaintrygowal. Moze nawet i porwalabym sie na cos takiego juz teraz, ale sniegu niestety w tym roku nie widzialam. W tym miesiacu wybieram sie jeszcze do Polski, moze tam mi sie trafi taki swiezutki puszysty snieg. Jesli sie uda, to dam znac jak bylo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W gardle mnie nie drapie, ale z nosa trochę leci. Mogę chodzić po śniegu? Podobne działanie, chociaż może nie tak mocne, mają chyba spacery po rosie latem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skad wiedzialas? W zeszlym roku moja zima trwala ni mniej ni wiecej tylko 3 dni, kiedy to za oknem widzialam cos bialego :-)
    Z milosci i tesknoty do bialego puchu bylabym w stanie boso pospacerowac, ale chyba zostanie mi tylko dopingowanie tych co maja snieg w zasiegu... stóp :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za komentarze.
    Agniecho - chyba powinnam opatrzyć swój wpis magiczną amerykańską formułą, że nie odpowiadam za konsekwencje wykorzystania zawartych w nim informacji. I jeszcze, że śnieg jest zimny (to już bardzo po amerykańsku). ;)
    Niko, Kejt - właśnie za to kocham polską zimę, że od czasu do czasu jednak zawala nas śniegiem po uszy. Liczę na to, że w tym roku jeszcze się uda. Nie mogłabym mieszkać w ciepłych krajach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze zeby to byl "cieply kraj" :-)))

      Usuń
    2. No ciepły, ciepły. Cieplejszy. Wilgotniejszy, o klimacie zdecydowanie nie kontynentalnym. A te nasze skrajności mają sporo uroku! ;)

      Usuń
  5. Tu nie Ameryka! Nie ma szans, że jak już pochodzę po śniegu, dostanę zapalenia płuc i umrę to moi spadkobiercy wyprocesują od Ciebie olbrzymie odszkodowanie.:-)Nie.... Na własną odpowiedzialność pochodzę po śniegu(jeżeli się zdecyduję).

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo inspirujący pomysł! Sprawia mi wiele przyjemności chodzenie na boso w różnych warunkach (także w deszczu) i aż mnie kusi, by spróbować ze śniegiem - tylko dopiero jak skończy się infekcja gardła. Mam nadzieję, że śnieg się utrzyma :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas pod Wawą idealna pogoda. Szkoda nie skorzystać!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wczoraj wybiegłam pierwszy raz. Stopy okropnie bolały, ale po powrocie minęło kilka sekund, ból minął, a stopy były niesamowicie poruszone. Kapitalne doświadczenie i chyba wciąga:) Po jakim czasie pobiegłam znowu, no i dziś dwa razy:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziś świeży śnieg, więc może... Spacer na pewno poprawia krążenie. Podobny efekt daje mycie nóg w lodowatym, górskim strumyku. Zawsze są rozgrzane!

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja nie miałam aż tyle odwagi, żeby wyskoczyć na bosaka na trawnik na środku osiedla ,więc sobie przyniosłam śnieg do domu:D Na początek ja się zahartowałam, a później kociaki miały zabawę:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatni raz biegałam po śniegu trzy zimy temu, na Suwalszczyźnie, po wyjściu z bani. Był epokowy mróz, ale po wcześniejszym rozgrzaniu się daliśmy radę.
    W weekend ma być minus dwadzieścia, wprawdzie nie będę miała bani w okolicy (tatrzańskiej), ale może się odważę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam suwalskie banie, zwłaszcza te nad Hańczą! Myślę, że przy -20 długo po śniegu się nie pochodzi. Ja najbardziej lubię przy około -5. Ostatnio chodzę codziennie, choć na balkonie mam zaspy już do kolan...

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.