Popularne pytanie zadawane każdemu dziecku brzmi "kim chciałbyś zostać, jak dorośniesz?" Kto z nas tego nie słyszał?
Jak byłam mała, to marzyłam o tym, żeby zamieszkać w wozie Drzymały (czyli w takim baraku na kółkach) i przemieszczać się z miejsca na miejsce. Zawód: cygan (bez podtekstu rasistowskiego, oczywiście). Moją Babcię bardzo oburzały te deklaracje. Nie znałam jeszcze wtedy wszystkich możliwych profesji. Kojarzyłam strażaka, panią sklepową, kierowcę itp. Jednak te ścieżki kariery nie wydawały się zbyt atrakcyjne.
Wczoraj w gronie dobrych znajomych wymyśliłam nowy, fantastyczny zawód dla siebie. Chciałabym zostać, ni mniej ni więcej, tylko:
"projektantem nazw kolorów farb do malowania ścian"
Wiecie, z kolorami mam nieco do czynienia. Ściany też parę razy malowałam. Ale przede wszystkim wymyśliłam nowe nazwy! Proszę bardzo, oto próbka mojej twórczości: "stary burak" oraz "zgniłe liście kukurydzy". Może być? Czy dział HR dystrybutora farb na literę D mnie czyta? :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A gdyby wybełtać "zgniłe liście kukurydzy" z "anorektyczną bielą podartej pierzyny", nakropić na ten melanż "starego buraka", maznąć pędzlem umoczonym w "rdzawym kocie sąsiada". Następnie na ten podkład napuścić dzieciaki z podwórka, zaopatrując je w komplet farb plakatowych... Wyszedłby z tego niezły Basquiat.
OdpowiedzUsuńW ten oto sposób dorobiłabyś się fantastycznego portfolio. I każdy liczący się headhunter, dałby sobie obciąć obydwie stopy, aby podpisać z taką sława angaż :) .
Witam na blogu! Czy Tobie też gotowe nazwy farb wydają się mało fantazyjne? Chyba mnie przebiłeś, zwłaszcza z tą "anorektyczną pierzyną" :)
OdpowiedzUsuńAha! Za mało różnorodności w nazewnictwie. Ot taka szara glajda. Poniedziałek - szary, wtorek - szary, środa - szara, czwartek - szarobury, piątek - błech, szkoda mówić... A tutaj, proszę, nowa, supersłuszna nomenklatura z technicoloru :) .... a tak poza tym, lubię "kręcić filmy" :)
OdpowiedzUsuńJa chciałem być Robin Hoodem albo pracować w zoo:)
OdpowiedzUsuńPaweł, wcale się nie dziwię, przecież koło Wisznic macie niezły Sherwood :) i zwierzyny co niemiara!
OdpowiedzUsuńPo prostu zawsze lubiłem przyrodę i zwierzęta choć je... pożeram. Wiem że to niekonsekwencja, jestem jak większość ludzi. Od jakiegoś czasu (od kiedy biegam) się z tym ograniczam. Choć tyle.
OdpowiedzUsuńMi sie marzyl zawod archeologa, a potem detektywa.
OdpowiedzUsuńA odnosnie Twojego zawodu - mysle ze w mojej poprzedniej pracy swietnie bys sie odnalazla. Nazw kolorów, których tam uzywali, uczylam sie przez kilka lat a i tak ciezko mi bylo spamietac 8 okreslen na kolor niebieski :-)