Gra sezonowa, liczba uczestników, miejsce, czas - dowolne. Emocje gwarantowane.
Zbieramy odpowiedni zapas kasztanów, a następnie dyskretnie podkładamy je partnerom, domownikom, dzieciom, współpracownikom, klientom - do torby, drugiego śniadania, ważnego raportu, schowka w samochodzie, świeżo włożonych do szafy i zwiniętych w kulki skarpetek (efekt murowany!), kieszeni kurtki, na biurko, do szuflady, pod poduszkę, do butów i tak dalej. Oczywiście, gdy ktoś zapyta „a skąd tu ten kasztan?” przybieramy niewinną minę i cicho pogwizdujemy patrząc w niebo.
Następnie czekamy na rewanż.
Przyjemnej zabawy życzy Tofalaria!
środa, 30 września 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:)
OdpowiedzUsuńOd poniedziałku noszę taki kasztan podczas mojej służbowej podróży. Dawno bym go wyrzucił ale wtedy pozbawię się możliwości podrzucenia go po powrocie do domu.
OdpowiedzUsuńMożesz na mnie liczyć Tofalario...
Chyba muszę spróbować... Może to będzie jakieś małe lekarstwo na aktualną jesienną ospałość...
OdpowiedzUsuńA na razie podrzucam wirtualnego kasztana do Twojego wpisu :D
Muszę przyznać, że nie ma to jak nad ranem odkryć, że spało się z dwoma kasztanami w poduszce. ;)Znajdujemy je już naprawdę wszędzie.
Usuń