Strony

czwartek, 29 listopada 2012

Wyjście z prezentowego impasu

Wczoraj bardzo ucieszył mnie telefon od mojej Mamy. Jak co roku Mama organizuje Wigilię. Wyobraźcie sobie, że nareszcie wymyśliła sposób na wyjście z prezentowego impasu!

Przez wiele lat z podarkami pod choinkę bywało u nas różnie. Bywały tanie, bywały drogie. Użytkowe (przeważnie), rzadziej coś służącego tylko ku ozdobie. Ręcznie robione albo kupne (kiedyś umówiliśmy się, że mogą być tylko rzeczy w paski). Czasem galopowała u nas pod drzewkiem straszna konsumpcja. Rzadko spotykamy się na co dzień, nie znamy swoich realnych potrzeb, więc bywały rozczarowania i prezenty, z którymi nie wiadomo, co począć.
Rok temu zbojkotowaliśmy z Sahibem w ogóle zwyczaj zakupowego szaleństwa.

W tym roku Mama poszła po rozum do głowy i zaproponowała, żebyśmy dali sobie coś jadalnego. Cieszę się, bo to powrót do korzeni ludzkości. Dawniej żywność bywała podstawowym darem, zwłaszcza wśród ludzi z gminu. Lubię ten zwyczaj, bo produkty żywnościowe nigdy się nie zmarnują i nie zagracają miejsca.

Czy pobiegnę do sklepu z egzotycznymi herbatami lub przyprawami? Niekoniecznie. Myślę o tym, żeby zrobić coś własnoręcznie, w domu. Przetwory? Wypieki? Domowe cukierki? Nalewka? Nie jestem mistrzem kulinarnym, więc nie chciałabym porywać się na coś bardzo trudnego.

A może coś mi doradzicie? Warunek - wyrób wegetariański (jajka i nabiał mogą być w składzie), z przynajmniej kilkudniową trwałością (w święta i tak jest dużo jedzenia). Mogą być jakieś przetwory. Dobrze, by efektownie się prezentował, a jego przygotowanie zajęło co najwyżej kilka dni.

Czekam na Wasze pomysły!

45 komentarzy:

  1. Witaj!
    Fajny pomysł miała Twoja Mama:-) naprawdę ciekawy.
    Bo taki jest wachlarz możliwości i co najważniejsze taki prezencik nie musi być drogi.
    W tej chwili przychodzą Mi takie pomysły:
    1/Dla smakosza owoców i warzyw: np. pomelo, kaki poprzetykane goździkami(jako ozdoba) mandarynki/pomarańcze.można dorzucić jeszcze korzeń imbiru czy laskę wanilii-to wszystko zapakować w folię przeźroczystą z kwiaciarni.Zawiązać kokardką i doczepić np pierniczki.
    2/Pierniczki.Jak nie ma się dużo czasu można po prostu powykrawać duże serca,zrobić dziurkę i zawieszkę zrobić z pięknej kokardy.3/Jak się lubi kutię(robioną na miodzie nie ze śmietaną oczywiście) można ją zrobić i zapakować w piękny słoik- teraz są takie cudne szerokie słoje stylizowane.4/ze sklepu dobrym pomysłem będzie kawa/herbata/przyprawy- jeśli zna się gusta smakowe osoby , która dostanie prezent.5/ Przeźroczysty duży słój z suszonymi owocami: można pięknie owoce poukładać piętrami i wygląda to ślicznie(kiedyś tak zrobiłam)To tyle na ten moment:-)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny buraczek Ci wyszedł:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł!
    Mi przyszły do głowy bakalie i orzechy (to pomysł trochę podobny do suszonych owoców z komentarza wyżej). Co prawda przygotowywanie tej "potrawy" nie wymaga żadnego wysiłku (poza pójściem do sklepu), ale za to pełne pole do popisu w kategorii pakowania! może ustrzelisz jakieś ciekawe pudełeczko z przegórdkami, sama pomalujesz? A rzadko spotykane orzechy czy suszone owoce w małych ilościach to taka przyjemnostka, która każdemu powinna przypaść do gustu - można się rozkoszować przez długi czas!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie znam Twoich, ani Twojej mamy preferencji smakowych... Niemniej jednak zapodam banalnie prosty przepis na nalewkę kukułówka. 20dag kukułek zalewamy wódką, korkujemy. Codziennie mieszamy. Do czasu Wigilii cukierki na pewno się ładnie rozpuszczą.
    A pomysł rzeczywiście świetny. Z tymi prezentami różnie bywa...

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedys ogladalam program gdzie Jamie Oliver robił jadalne prezenty dla swoich bliskich. Z tego co pamietam to robił kiszone cytryny, brzmi dość dziwnie i chyba dlatego przepis nie zatrzymal się w mojej glowie. a drugą rzeczą jaką robił i to pamietam bardziej to ser feta z przyprawami zalany oliwą z oliwek. W słoiku poukładał ciasto kostki fety, powrzucał przyprawy i zalał dobrą gatunkowo oliwą.
    Do głowy przychodzą mi jeszcze suszone owoce i bakalie, ja takie sprezentowałam rodzicom na rocznice ślubu (kupuje zwykle w sklepie internetowym "skworcu").
    Dla kogoś młodszego może zestaw do domowego fondue lub gorącej czekolady - kilka czekolad, pianki jojo
    Domowe czekoladki przypadną do gustu każdemu - rozpuszczasz czekolade, smarujesz foremki silikonowe na lód, wkładasz dowolne wypełnienie np galaretke, żurawine i zalewasz reszte czekoladą
    Dla wielbicieli śwliwek suszonych - dwie opcje - albo domowe śliwki w czekoladzie, albo śliwki do ktorych wkładamy kulke z masy marcepanowej i dopiero w czekoladzie obtaczamy
    Domowe pralinki kokosowe- w internecie jest mnóstwo przepisów na domowe baounty albo kuleczki rafaello - to dla milosników kokosu

    Moze mi jeszcze przyjdzie cos do glowy! :)
    aska.

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja nieżyjąca już babcia na prezent dawała torciki lub placki. Pozostał mi po niej przepis na tort orzechowy, w którym orzechów mielonych używa się jak mąki. W tym torcie po prostu mąki nie ma.
    Mama kiedyś dała mi koszyczek owoców takich, których nigdy w życiu nie jadłam. Nawet nie wiem jak się nazywają. Od tej pory polubiłam kaki.
    Domowe przetwory na prezent to jest fajna sprawa. Nietety o takich prezentach trzeba myśleć w lecie, bo wtedy można znaleźć składniki. Zapakowane w malutkie słoiczki z własnoręcznie zrobionymi naklejkami pewno nie jednego by ucieszyły. Mnie na pewno.
    Gdy znalazłam na internecie prosty przepis na powidła sliwkowe, przyszło i do głowy, że powidła świetne są na prezent. Zrobiłam ze śliwek, które spadły, bez wybierania robaków :) i bez cukru. Smaku tych powideł nie da się zapomnieć.
    A teraz idę na imieniny siostry z flachą włanoręcznie zrobionego ajerkoniaku.

    I jeszcze można upiec chleb z nasionami na zakwasie i podarować razem z przepisem :).
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio czytałam w gazecie jakiś esej, oczywiście szczegółów nie pamiętam, ale tez było o jadalnych prezentach. Zapadły mi w pamięć chutneye - jadłam tylko kupne, nigdy nie robiłam, ale mnie kuszą, np. z karmelizowanej cebuli. Można robić o każdej porze roku, przepisów w sieci mnóstwo. Zawekować i może stać długo.
    A poza tym tematycznie - pierniczki, najlepiej ładnie przyozdobione :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny pomysł! Przychodzą mi do głowy oliwy ziołowe i papryka pieczona i zapakowana do oliwy z czosnkiem i ziołami. Jeśli chodzi o powodzenie tego ostatniego przepisu, niemalże Ci mogę dać gwarancję, bo sama jestem zaskoczona szybkością rozprzestrzeniania się tego przepisu wśród rodziny i znajomych. Albo coś takiego: http://stuffedmice.net/all-posts/goats-cheese-courgette/
    Osobiście bym się bardzo, bardzo ucieszyła, gdyby ktoś mi zrobił domową granolę/muesli. Sama nigdy nie próbowałam.
    Jako, że uwielbiam kawy i herbaty - nigdy bym nie pogardziła takim prezentem!
    Przede wszystkim wydaje mi się, że taki jedzeniowy prezent z okazji świąt powinien mieć trochę dłuższą datę przydatności - wziąwszy pod uwagę ilość jedzenia pojawiającą się na polskich stołach w tym czasie. Ciasteczka byłyby tylko następnym słodyczem do "opchnięcia" i niekoniecznie by wzbudziły taki sam zachwyt jak podarowane w innym terminie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Grzibki marynowane! tylko że jeśli ich nie zrobiłeś do tej pory to już po ptokach...

    OdpowiedzUsuń
  10. Witajcie, bardzo Wam dziękuję za tak liczne i ciekawe wypowiedzi! Spróbuję zbiorczo podsumować, wszystkie pomysły mi się bardzo podobają. Egzotyczne owoce, orzechy, herbaty, przyprawy, zestawy do sushi itd. - to jest bardzo dobry pomysł, z tym że myślałam o włożeniu w prezent pewnej pracy. Ale oczywiście zawsze zostają "w razie czego". Pierniczki to domena mojej siostry, więc nie będę jej wchodzić w paradę. Różnego rodzaju nalewki wydają mi się dobrym pomysłem, zwłaszcza, że są na nie amatorzy (może oprócz Babci). Kukułówka mnie zaintrygowała! Domowe pralinki i czekoladki - również, muszę poszukać przepisów. Domowe rafaello robiłam nieraz, więc chciałabym coś nowego.
    Tu przepis: http://tofalaria.blogspot.com/2009/12/kulki-kokosowe-to-potrawa-ostatniej.html
    Domowe muesli - fajna sprawa, robiłam kiedyś granolę. I na to chyba znalazłby się jeden chętny... Grzybki - niestety już na to za późno! Wielka szkoda, sama bym zjadła.
    Mam jeszcze 2 inne pomysły, ale nie mogę na razie zdradzić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Likier kukułkowy polecam.Przepyszny:-)

      Usuń
    2. Muszę tylko znaleźć sklep z kukułkami.

      Usuń
  11. Trochę poza tematem jedzienia, choć w temacie podarunków choinkowych. Raz w życiu miałem okazję spędzić ten czas bardzo daleko od domu. W gronie kilkudziesięciu osób, bardzo daleko od wszelkich "źródeł" prezentów. Każdy z nas chciał coś dać komuś, ale do dyspozycji mieliśmy tylko to, co z nami przypłynęło, to co przyniósł lodowiec i wyrzuciło morze. Właśnie wtedy dostałem piernikowego pingwina...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam go. ;) Chyba zjedliśmy go po kilku latach. Czas zamówić następnego?

      Usuń
  12. Wszystkie składniki właściwie pod ręką... ;) Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny pomysł z jedzeniowymi prezentami,mam kilka pomysłów. .Znajdziecie pod choinką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wątpię, że będą to specjały! Zatem czekamy z niecierpliwością... :)

      Usuń
  14. Pomysł świetny. Dla mnie prezenty - dostawanie, jak i dawanie, bywają kłopotliwe właśni z tego względu, że mogą okazać się nieprzydatne. Przydatna zawsze okazać się może herbata, wino, nalewka, jakieś fajne słodycze czy oryginale przetwory: powidła, itp. Moja rodzina już wie, że z racji częstych wyjazdów w góry, zawsze potrzebuję suszonych owoców, bakalii, orzechów - i takie rzeczy pod choinką znajdują, co zawsze niezmiernie mnie cieszy: "o, jest prowiant na następny wyjazd!" Nie marnują się też u nie dobre herbaty, wino oraz alkohole inne, czekolada, miód. Sama natomiast robię nalewki - pigwowcówkę, dereniówkę, imbirówkę. Gdy brak mi prezentowej inwencji twórczej, taka nalewka o pięknym kolorze w ozdobnej butelce ucieszy raczej każdego :)

    Pozdrawiam!
    Abiesgrandis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wszelkie wyjazdowe różności to i u nas strzał w dziesiątkę! Zdecydowanie!

      Usuń
  15. Jeszcze dzisiaj zrobię miodowy trunek:-) Do sklepu po spiryt, reszta w domu jest:-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hehe, szerzymy alkoholizm. :) Podkreślę zatem: "na narty", najlepiej na biegówki i co najmniej po 10 kilometrach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tofalario, ileż tu inspiracji!
    Z racji zanurzenia w naszym doświadczeniu, w tym roku prezentów nie kupujemy. Też kombinuję z domowym przetwórstwem spożywczym - chciałabym skraść (pożyczyć?) z Twego wątku pomysł na granolę:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie! Korzystaj. Bardzo się cieszę, jeśli ten wątek pokaże, że można inaczej - nie tylko tym, którzy zrobili sobie rok baz zakupów.

      Usuń
  18. Świetny pomysł z tymi prezentami na ząb, naprawdę :) Tak się zastanowiłam - co ja bym chciała dostać w takiej sytuacji? Chyba konfiturę z cytryn, gdyż tej się nie kupi... A ponieważ się nie kupi, to sama ją zrobię. Muszę tylko pamiętać, żeby kupić cytryny bio, gdyż ja wykorzystuję je ze skórką. A potem, taka konfitura do herbaty, albo do ciasta - palce lizać. Jedno popołudnie z głowy, ale przyjemności sporo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rubio, wpisałaś tysięczny komentarz na tym blogu. Bardzo dziękuję! Przepis brzmi fantastycznie. Gdzie kupujesz takie eko cytryny?

      Usuń
    2. Cytryny eko bywają w sklepach Organic farm, ja najbliżej mam w Wwie na Chmielnej. Nie moczę tych cytryn przez kilka dni, jak to często radzą w polskich przepisach na konfiturę cytrynową, lecz korzystam z przepisu włoskiego (tam jadłam najpyszniejszą taką konfiturę) i pokrojone drobno kawałki cytryn razem ze skórką 3-krotnie blanszuję, zalewając wrzątkiem i gotując przez minutę. Taka obróbka wystarcza, żeby usunąć goryczkę ze skórki. No i koniecznie trzeba pozbyć się wszystkich pestek. A potem, to już standard - na kilogram cytryn 650 g cukru i wody tyle, ile potrzeba, żeby powstał gęsty syrop. Można oczywiście cytryny obrać ze skórki i albedo, ale wtedy traci się również sporo aromatu. :)

      Usuń
  19. jadalne prezenty to moje ulubione :) tak samo pamiątki z podróży

    http://www.theppk.com/2011/08/punk-rock-cookie-jar-mixes/ gotowa mieszanka na ciastka w słoiku

    http://www.jadlonomia.com/2012/11/domowa-nutella.html domowa nutella

    http://wegannerd.blogspot.com/2012/08/sodkie-kulki-z-daktyli.html kulki z daktyli

    http://vegelicious.net/2009/12/weganskie-bounty-i-pralinki-z-maslem-orzechowym-czyli-swiateczne-upominki-domowej-roboty/ pralinki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urzekła mnie domowa nutella. Ja bym nie obierała tylko orzechów z łupinek, uwielbiam goryczkę w jedzeniu. Pralinki też fajne, ale chyba za trudne dla mnie... ;) Dziękuję!

      Usuń
  20. Jadalne prezenty są fantastyczne! Super, że Twoja Mama wyszła z taką inicjatywą :)

    Może syrop imbirowy?

    http://www.beawkuchni.com/2010/11/korzenny-syrop-imbirowy.html

    OdpowiedzUsuń
  21. Oliwa smakowa (nastawić dobrą oliwę z ulubionym zestawem ziół/papryką itd.)
    suszone pomidory w oliwie (kupić suszone i zrobć zalewę)
    ciasteczka, w tym słone - duża puszka na zapas

    Mam nadzieję, że moją rodzinę da się przekonać, byśmy tylko dzieciom, a sobie nawzajem zupełnie symbolicznie. Natomiast zasponsorować jakąś paczkę szlachetną czy kozę do Afryki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam jeszcze o papryce w oliwie. Koza... świetny plan. Powodzenia w przekonywaniu rodziny. Całusy!

      Usuń
  22. Jeszcze dla niektórych mieszanki przypraw mogą być - np. samodzielnie zrobiona garam masala czy do wina grzanego. Mieszanka herbaciana dla tych, co lubią zioła. Piernikowa to za późno.
    Papryka - ale znajdziesz teraz dobrą o tej porze roku?

    Koza - najbardziej oporna (albo przywiązana do tradycji) część rodziny sama zaczęłą w tym roku organizować paczkę i w sumie wszyscy się tak zaangażowali, że prezenty będą musiały być symboliczne z konieczności. Więc mam duże nadzieje na kolejne święta. Problemy pierwszego świata, kurde.

    OdpowiedzUsuń
  23. A ja bym zrobila limoncello (natknelo mnie w temacie eko cytryn, polecam cytryny z Sorento - wizualnie brzydkie ale za to jak smakuja! W Warszawie na pewno do dostania w Delikatesach BOMI czy ALMIE).To likier cytrynowy na zrobienie ktorego potrzebujesz okolo 3 tygodni, wiec do Swiat zdazysz na pewno. Potem likier moze lezec i smakowo dojrzewac. Limoncello za zwyczaj pije sie po posilku "na trawienie", spotkalam sie tez z piciem go jako aperitif. Jak sie zdecydujesz to z przyjemnoscia podziele sie przepisem. Pozdrawiam i gratuluje ciekawego bloga. Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Co prawda coś niecoś już mi się klaruje w głowie, ale możesz zamieścić przepis lub linka - może ktoś skorzysta?

      Usuń
  24. Świetny pomysł z tymi jadalnymi prezentami :) Wiadomo, że się przydadzą :) Od siebie proponuję samosy (indyjski odpowiednik pierogów) - są wegańskie, a przygotowanie 30 sztuk nie zajmuje więcej niż 2 godziny. Moja ulubiona wersja znajduje się w książce "Kuchnia Kryszny", nie zdarzyło się, żeby komuś nie smakowały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko nie jestem pewna, ile można je przechowywać. Bo to, że stół i tak będzie się uginał od potraw, to pewne...

      Usuń
  25. O taaak! Jadalne prezenty jak najbardziej! To moje / nasze ulubione :)
    Od przetworow, przez nalewki, syropy, ciasteczka, mieszanki przypraw, itd, itp. Uwielbiam je wymyslac i przygotowywac :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  26. Jadalne prezenty to świetny pomysł, najlepiej zrobione własnoręcznie, a jeśli nie - to warto pomyśleć o takich z certyfikatem fair trade :)
    Zresztą przy robieniu prezentów jadalnych też warto o tym myśleć, dobierając składniki :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Bea, pozdrawiam.
    A co do składników fair trade. Nie chciałabym tu zbyt wiele zdradzać, bo moja rodzina czasem buszuje po blogu. Jednak w przypadku tego, co dla nich przygotowuję, raczej nie będzie problemu z "fair trade" i w ogóle z jakimkolwiek "trade", nawet lokalnym, gdyż większość składników została pozyskana w wyniku własnej pracy. Oczywiście ciężkiej i bez zapłaty. ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Same kobiety się wypowiadają... No to może ja dodam coś od siebie jako samiec. ;-) Moi rodzice regularnie dają nam jakieś "poważne" jedzenie w prezencie (najczęściej coś, co można zamrozić i wykorzystać w dogodnym momencie, np. własny bigos, dużo bigosu), a my im wieziemy jakąś lepszą kawę i ciasta, które moja ukochana piecze wyśmienite, a oni nie za bardzo potrafią. Przedmioty w prezencie to moim zdaniem przeżytek, bo - co by nie mówić - generalnie jest już znacznie lepiej niż w stanie wojennym, więc ludzie jak czegoś potrzebują, to sobie sami kupują. Nie mówię oczywiście o mieszkaniu, czy samochodzie - mam na myśli drobne upominki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Oj, przepraszam! Są panowie...

      Usuń
    2. Są, są panowie ;) niektórzy całkiem nieźle gotują, no a jeść to chyba każdy lubi. ;) Nie obraziłabym się za garnek bigosu, choć chwilowo zostaliśmy bez samochodu, więc to tylko problem natury transportowej...

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.