Jakiś czas temu z koleżanką, która ma TV, oglądałyśmy angielską wersję programu Perfekcyjna Pani Domu. Takie programy są dość kuriozalne, a dla kogoś, kto na co dzień nie ma TV - traktują o kosmitach z innej galaktyki. ;)
Większość osób sprzątania nie lubi, ten temat prowokuje lawinę narzekań. Jako dziecko konsekwentnie odmawiałam pomocy w sprzątaniu, bo uważałam, że właściwie to jest czysto, a Mama przesadza (częsty przykład różnych standardów wyznawanych przez współmieszkańców).
Nie zrozumcie mnie źle. Nie jestem fleją ani brudasem. W moim zlewie rzadko znajdziecie więcej niż kilka brudnych talerzy. Raz na rok wymiatam nawet kurze zza kanapy. :) Ale zawsze, ZAWSZE - gdy mam do wyboru coś ciekawszego, to sprzątanie schodzi na dalszy plan. Nie jest priorytetem, bo nie ma w nim nic odkrywczego ani przygodowego. Wychodzę na rower, bez żalu i wyrzutów sumienia zostawiając za sobą zachlapane lustro albo kurzokoty w kącie. Z drugiej strony jednak akceptuję syzyfowe zajęcia, takie jak zmywanie (dawniej znienawidzone), odkurzanie (jak wyżej) albo wieszanie prania. Przy takich głupawych czynnościach można sobie spokojnie pomyśleć albo posłuchać radia. Na koniec pojawia się satysfakcja, typowa dla fizycznych robót i nieznana tym, co pracują tylko za biurkiem (tak!).
Sprzątanie i przygoda... chyba trudniej wymyślić odleglejsze pojęcia. No chyba, że ktoś znajdzie coś ciekawego za kanapą (o, to bywa przygodą ekstremalną). Programy jak ten wymieniony na wstępie, powodują poczucie winy u osób, które nie potrafią sprostać wymaganiom wiecznie czystej wanny i poskładanych ubrań. Nie łudźmy się - powodują też lawinę wypraw do supermarketów po najnowszy środek na to czy na tamto, a koncerny zacierają łapy!
Mam znajomą, która zmywa raz na trzy dni, dopiero kiedy skończą się czyste naczynia. Nalewa sobie wino i puszcza muzykę, co pomaga jej przetrwać smutny obowiązek. Inna koleżanka nawet nie wie, jaki ma odkurzacz, bo dawno go nie widziała na oczy - odkurzacz ogarnia przychodząca pani. Samotnie mieszkający kolega ma co prawda w kuchni trzy różne szmatki do czyszczenia poszczególnych miejsc (i bana z kuchni dostaje każdy, kto nie zapamięta ich funkcji!), ale za to po kątach ma poupychane notatki i listy jeszcze z liceum... Moja Babcia nie zniosłaby nawet paproszka na dywanie - na szczęście na starość już nie wszystkie paproszki dostrzega - dzięki temu jest szczęśliwsza i widzi piękniejszy świat.
I tak można wymieniać, opowiadać... Coś z tym sprzątaniem jest nie tak. Czy nie ma jakiegoś złotego środka?
Ja go ciągle szukam. [EDYCJA: nie "ciągle" tylko "jeszcze".] Absolutnie nie dążę do perfekcji, ale widzę, że wraz ze zmniejszaniem stanu posiadania sprzątać jest mi łatwiej, sprzątanie zajmuje jeszcze mniej czasu - którego i tak nigdy nie zajmowało wiele. Minimalizm górą!
Własny - na własną miarę przykrojony - standard czystości, nieskażony reklamami. Tylko na blacie w kuchni ten standard jest wyższy.
Podłoga w większości terakotowa (ze sprytnym wzorem maskującym brud), z meblami dającymi się lekko przesuwać.
Nieduży metraż sprzyjający odkładaniu rzeczy na ich miejsca. Rzadko coś się zapodziewa, bo nie ma gdzie. ;)
Nawyk małych kroków. Gdzieś kiedyś przeczytałam (może u Leo Babauty, może gdzieś indziej, nie pamiętam) o takim tricku, że mając wolną dosłownie chwilę, warto od ręki posprzątać w miejscu, w którym właśnie jesteśmy (drobiazgi: rozwiesić zwiniętą ścierkę, włożyć suche naczynia do szafki, przetrzeć lustro). Skuteczny patent, polecam.
Ale najlepsza jest chyba akceptacja tego, że świat nie jest idealny, i gdy odkurzamy w jednym kącie, to w drugim już zbiera się nowy kurz. ;)
A Wy - lubicie sprzątać? Sprzątacie na bieżąco czy tylko od wielkiego dzwonu? Czy brud spędza Wam sen z powiek i szorujecie wannę o 2.00 w nocy?
(Fot. Sahib. Pierwotnie zdjęcia miało zostać wysłane na konkurs na prostą jesienną stylizację, który organizuje Ajka. Jednak stwierdziłam, że image sprzątaczki z powodu akcesoriów nie mieści się w kanonach prostoty i zdjęcie nie przeszło sita mojej własnej selekcji.)
środa, 14 listopada 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zdjęcie jest rewelacyjne:)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ten program (już pojawił się w wersji polskiej podobno)- ogladałam kiedyś i współczułam nie tyle ludziom, którzy moim zdaniem taki burdel robili do kamery, ale tej kobiecie.
Jednak w tym odcinku, który ogladałam usłyszałam patent, który o dziwo się sprawdził. Otóż, gdy chce się uniknąc zapachu cebuli na raczkach, należy pocierać nimi o metalową łyżkę (do zumy, wazówkę) pod strumieniem zimnej wody. Naprawdę działa, zapach cebuli znika.
Co do sprzątania to lubię, gdy jest czysto, ale nie lubię sprzatąć. Zatem mobilizuje całą rodzinę, w miarę możliwości, sprzątanko szybkie, każdy coś i wtedy ulga, ze to już. Dwa razy w roku porządki generalne. Staram się też odkładać rzeczy na miejsce od razu, ale wytłumaczenie tego nastoletniej córce to jak rozmowa po chińsku. Prasowanie robię sukcesywnie, bo potem stanie godzinami przy wielkiej stercie z kilku prań przerasta moje możliwości. Prasuję tylko te rzeczy, które tego bezwzględnie wymagają. Poza tym już dawno dojrzałam do tego, by ozdobniki i gadżety nie przeszkadzały w utrzymaniu czystości. Tak więc wiele rzeczy zlikwidowałam, bo przestawianie ich przy wycieraniu kurzu doprowadzało do szewskiej pasji.
Posiadanie psa przy ciemnych podłogach i meblach oraz jasnych ścianach sprawiło, że pewien stan rzeczy nalezy zaakceptować, aby się nie pogrążyć i nie zwariować:)
Ten program pokazuje trochę wynaturzone domy. Ile % ludzi może mieć aż taki burdel? Jeden? (Przynajmniej w tym akurat odcinku, który oglądałam). Nie znam nikogo, kto by aż tak mieszkał. Mimo to u mniej odpornych na sugestię może wywołać wyrzuty sumienia. "Kurz na framudze? Ależ z ciebie fleja, no wiesz". Trzeba chyba wiedzieć, kiedy się zdrowo zaśmiać. :) Pozdrawiam.
Usuńsprzatania jako tako nie lubie. lubie za to mieć czysto. lubie odpoczywac wiedzac, że w zlewie nie zalegają naczynia po obiedzie, ze zakupy są już w lodówce, że kosz na pranie nie jest zapelniony. Ogolnie to wiekszosc naszych gosci zawsze wspomni ze "jak tu czysto". W sumie to wszystko zasługa podzialu obowiązkow i systemu jaki sobie narzucimy. Czyste mieszkanie nie musi oznaczac styranych domowników;) Ale jest we mnie coś dziwnego... na zakupy lubie się wybrać jak już jest posprzatane, podobnie na spacer. Nie znosze wracania do domu w którym jest bałagan :) nie lubie robic sniadania jesli w zlewie zalega chocby jeden kubek z poprzedniego dnia. No i nie lubie jeść w łózku. ale pedantką nie jestem ;)
OdpowiedzUsuńWażne tylko, by nie dać się zwariować. Niestety w domu rodzinnym miałam cały czas przykłady tego, jak sprzątanie męczy i ogranicza. Na przykład: "nie pójdę do kina, bo muszę zrobić pranie", "nie wyjdę na spacer, bo trzeba odkurzać", "nie pójdę na rower, bo trzeba umyć paprotki"... Dlatego jestem na to wyczulona. Oczywiście miło wrócić do domu, który jest ogarnięty, ale czasem trzeba warto sobie odpuścić. Pozdrawiam.
UsuńA my lubimy sprzątać! Od jakiegoś czasu zbieram się do napisania o sprzątaniu u siebie - ubiegłaś mnie, ale na szczęście mam nieco inne odczucia i podejście do tematu, więc nie będzie plagiatu ;-) U nas sprząta się samo. Bez żadnego podziału obowiązków. Ale napiszę o tym, napiszę...
OdpowiedzUsuńJa też lubię. Polubiłam to. U nas samo się nie sprząta, więc chętnie przeczytam, jak to robicie. Pozdrawiam.
UsuńNie lubie sprzatania i to moze ten fakt pcha mnie ku minimalizmowi od kilku lat. Im mniej rzeczy tym mniej czasu sie traci na ich odkurzanie, mycie itp. Nie mam dywanow, minimum firanek tam gdzie to niezbedne, zadnych serweteczek czy bibelotow.
OdpowiedzUsuńNienawidzilam mycia prysznica(wanny, zlewu tez). Poltora roku temu byla u mnie kolezanka Slazaczka (ponoc to sa swietne gospodynie) i sprzedala mi patent na prysznic. Po prostu trzeba po kazdym uzyciu oplukac, przeciagnac szyby zbieraczka w ksztalcie litery T i potem wytrzec do sucha sciereczka z mikrofibry. Podeszlam do tego sceptycznie, poczatkowo bylo to meczace (2-3 minuty dodatkowo po kazdym prysznicu), ale z czasem stalo sie to rutyna. A teraz robie nie zauwazajac i nigdy ale to nigdy nie myje prysznica. Odpadla mi mordega domywania i szorowania. Nie mowiac o tym ze nie kupuje juz zadnej chemii do mycia owegoz prysznica. Raz na miesiac polewam tylko szyby woda z octem (po moim prysznicu i przed wycieraniem). Ostatnio inna znajoma zapytala mnie jak ja to robie ze mam taki czysty prysznic. Mialam ochote odpowiedziec, ze go nie uzywam, ale w koncu zdradzilam jej moja "Wielka Tajemnice".
Kto ma ochote niech sprobuje :)
Pozdrawiam
Nika
PS A u innej mojej kolezanki (ktora tez przyjela te metode) jest zasada, ze ostatni z rodziny wyciera, wiec dzieciaki same sie pchaja wieczorem do mycia, bo nie maja ochoty na wycieranie do sucha :)
Ha, świetna Tajemnica, ale chyba nie dla mnie... Zresztą kiedyś rozmawiałam z gościem, który trudnił się sprzedażą luksusowych wanien i kabin prysznicowych. Mówił to samo, a gdy powiedziałam coś o kwasie, uznał mnie za prysznicowego heretyka i nie kontynuował tematu. ;)
UsuńTak to jest z Tajemnicami :)
UsuńMoj prysznic jest daleki od luksusu i bardzo niepraktyczny do czyszczenia. Wybralam po prostu mniejsze zło. Moze kiedys mi sie znudzi. Na razie daje rade :)
A ja zauważyłam taką prawidłowość: nie lubię sprzątać jak mi ktoś każe ( lub nawet prosi), za to lubię, jeśli sama wyjdę z taką inicjatywą :)
OdpowiedzUsuńAno tak, we własnym domu to już nikt nie każe. Pozostaje znaleźć motywację w sobie. ;)
UsuńWszystko co sądzę o programie i o...sprzątaniu napisałam....30 października :)
OdpowiedzUsuńhttp://ostojatupai.blogspot.com/2012/10/perfekcyjna-hausfau.html
O, dzięki za linka. Z ciekawością przeczytałam. Co do programu - masz rację, biedne kobitki.
Usuń1) jak na mnie (rzadko) wypadnie, że muszę odkurzyć, to włączam mp3 i tańczę wygibasy z odkurzaczem jak w teledysku Queen "I want to break free" i jest git :)
OdpowiedzUsuń2) przy wieszaniu prania puszczam na kompie odłożone krótkie filmiki albo ciekawe teledyski, których nie miałem do tej pory czasu obejrzeć
3) o perfekcyjnej pani domu chodził taki dowcip, że wylizała kota, bo niedokładnie się umył
Widziałam ten obrazek. Oddaje ducha programu. :) ps. Zdjęcie w szelestach skojarzyło mi się z jakimiś starymi filmikami Waszej spółki.
UsuńMnie też! :))) fotka jest super
UsuńJestem chyba dziwolągiem, bo bardzo lubię sprzątać:-)Nie jestem zadną tam pedantką, która gania za każdym paprochem. Najlepiej Mi się sprząta jak mam na to ochotę, wenę,nie jak wtedy kiedy trzeba, bo coś tam , coś tam...Wtedy czuję jakiś przymus i szybko Mnie to męczy.Przy sprzątaniu obowiązkowo muzyka: mocne, ostr granie: Iron Maiden, Metallica te klimaty! Podczas sprzątania o różnych rzeczach rozmyślam, planuję itp.
OdpowiedzUsuńNie lubię sprzątać w rękawiczkach-no chyba , ze jest to remont, brudna , bardzo brudna robota.Uwielbiam zmywać naczynia, myć podłogi, okna.Uwielbiam myć łazienkę.Nie lubię wieszać firan/zasłon(dlatego mam rolety i jedną małą zazdrostkę).Nie lubię"ubierać pościeli w poszewki" Ścieranie kurzu mnie denerwuje: syzyfowa praca.Pościerasz, wszystko się błyszczy a za parę godzin znowu to samo.Zgadzam się w 100%, że minimalizm pomaga w utrzymaniu czystości, zmorą w sprzątaniu są bibeloty-unikam takich przedmiotów.Myślę ,ze w utrzymaniu czystości pomagają materiały z jakich wykonane mamy: podłogi,ściany, stolarka okienna /drzwiowa.Po co np. dywan, wykładzina dywanowa?- nie dość, że siedlisko dla roztoczy, to jeszcze wymaga więcej czasu na sprzątanie-lepiej zastosować panele, terakotę w maskujacych kolorach jak jest taka możliwość.Reklamowane srodki czystości-ściema wielka porównywalna do tych wszystkich preparatów na gardło, gorączkę itp- dla tych koncernów liczy się tylko kasa, zyski-tysiąc nazw a skład taki sam.
Codziennie odkurzam podłogi mimo iż nie mam wykładzin dywanowych i codziennie myję na mokro- ze względu na posiadanie sierścia w domu.
Ale co tam, nie zajmuje to wiele czasu.
Fajne te miotły:-))))
Ps
Jak byłam duzo młodsza nie cierpiałam sprzątać.
Pozdrawiam
Masz rację - kiedy trzeba, to masakra, jak się samemu chce - a w końcu to praca fizyczna, a więc także odreagowanie stresów - to aż fajnie czasem.... ;)
UsuńSprzątało się samo, póki było nas dwoje. W stopniu wystarczającym. Teraz trzeba to robić zdecydowanie za często. A i tak ryzykuje się wdepnięciem w ciastolinę/potknięciem o stos klocków. Stąd moje użalasie. I daleeka jestem od standardów mojej mamy.
OdpowiedzUsuńPoza tym, wolę mniej robić niż trzymać się moich wewnętrznych standardow - przeżyję kuchnię sprzątniętą według standardu K., bylebym to nie ja musiała ją sprzątać. To samo się tyczy tego, jak dzieci są ubrane itd (oprócz jedzenia).
Co do wielkości mieszkania, to moim zdaniem liczy się stosunek ilości posiadanych rzeczy do powierzchni. W małym mieszkaniu w pewnym momencie trzeba rzeczy ustawiać rzędami albo piętrami i wtedy bałagan sam się robi. Dzieciom nawet jeśli nie mają dużo gotowych zabawek to przedmioty się mnożą w tempie zabójczym.
Mycie kabiny prysznicowej z kamienia - a po co? Ważne żeby było higieniczne, a nie bez zacieków.
U nas obserwuję, że grzyb chętnie wyrasta na kamieniu. :) Ale co ja tam wiem, przecież to Ty jesteś biologiem. A tak swoją drogą, to nie mogłam coś u Ciebie skomentować - przycinało się. W każdym razie teksty o hydraulice i elektryce rozbawiły mnie do łez. Już się nie dziwię, że "hydraulik" był swego czasu polskim towarem eksportowym numer 1. Pozdrawiam ciepło.
UsuńHe he, uśmiałam się z wylizania kota:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny i potrzebny wpis, bo rzeczywiście jakieś szaleństwo z tym sprzątaniem się zrobiło. Jak większość - lubię porządek bez sprzątania, więc urządzając mieszkanie myślałam o tym, by wyglądało na czyste nawet jak mi się nie chce sprzątać, a jak już mi się zechce, to żeby nie zajęło to dużo czasu. Wybrałam jasne meble i podłogi, okna bez firanek, żadnych szklanych blatów i dywanów, niewiele mebli i ozdobników. Gdybym miała urządzać mieszkanie jeszcze raz, zrezygnowałabym z mebli z odkrytymi półkami. Ostatnio musiałam wymienić mop i wybrałam taki szeroki na 40 cm - znienawidzone mycie podłogi idzie dużo szybciej. Lubię domowe sposoby na walkę z brudem, a z chemii gospodarczej preferuję używanie uniwersalnego środka do wszystkiego zamiast piętnastu specjalistycznych płynów. Bardzo mi się podoba nawyk małych kroków - u mnie to jeszcze nie nawyk, ale pracuję nad tym:)
Najbardziej lubiłam sprzątać podczas sesji egzaminacyjnej :D
OdpowiedzUsuńPrzyznam się Wam, że rzadko myję podłogę... tak rzadko jak się da:)
Meble woskowane by nie było widać kurzu... bo to można by robić w kółko.
Na szczęście razem z Mężem mamy dystans do porządku i bałaganu:) Sprzątamy zrywami, przeważnie wspólnie, szybciutko i po krzyku :)
pozdrawiam:)
A najlepsze jest to, że wylizany dom perfekcyjnej pani domu nie należy do niej wcale;p
Witam
OdpowiedzUsuńTen wpis by się przydał przeczytać mojej teściowej, bo dla niej priorytetem jest lśniący dom.
U mnie nawet nie próbuje komentować co jest ale wystarczy jak powie,że u jej córki ani grama kurzu.
A ja na to wolę czas poświęcić dziecku/ dzieciom niż lataniu ze ścierką.
W myślach myślę,że w sumie biedna kobieta skoro tylko umie latać ze ścierką, choćby nie wiem jakie stanowisko miała wysokie, bo nie umie lub nie potrafi w sobie znaleźć pasji lub zainteresowania.
Nie żebym miała brudno w domu, ale jak jestem zmęczona wole odpocząć,
owszem mam zrywy i potrafię wysprzątać w 4 godziny na błysk całe (36m) mieszkanie i tez mam satysfakcję i od córki słowa : "Mamo tak czysto,że aż oczy bolą..."
Pozdrawiam
Agnieszka z Krakowa.