"Podziwiałam go za to, że - jak mówił - miał zawsze akurat tyle rzeczy, żeby w każdej chwili móc je spakować do dwóch walizek w ciągu godziny. Postanowiłam się tego od niego nauczyć. Obiecywałam sobie, że jak tylko wyjdę, będę ćwiczyć. Plecak i laptop, to powinno wystarczyć każdemu Człowiekowi. W ten sposób Ali, gdziekolwiek się znalazł, był u siebie.
Przypomniał mi ten lekarz włóczykij, że nie powinniśmy się zbytnio rozgaszczać w żadnym miejscu, wobec tego ja ze swoim domem posunęłam się chyba za daleko."
Cytat pochodzi z książki Olgi Tokarczuk "Prowadź swój pług przez kości umarłych". Swoją drogą, polecam - świetnie się czyta, połknęłam dosłownie w jedno popołudnie. Nie jest to oczywiście książka o minimalizmie :) Nieco nawiedzona bohaterka, emerytowana nauczycielka i pasjonatka astrologii mieszka na końcu świata, w małym przysiółku na obrzeżach Kotliny Kłodzkiej. W okolicy zaczynają się zdarzać tajemnicze wypadki, a pani Janina prowadzi własne badania na ten temat, choć z panną Marple niewiele ma wspólnego... Tokarczuk wraca w tej książce do klimatu, który wyczarowała w jednej w poprzednich powieści - "Prawiek i inne czasy" - samotny dom, relacje w małej społeczności i magiczny świat przyrody. Bohaterami książki są nie tylko ludzie, ale i zwierzęta, do których bohaterka ma dość osobliwy stosunek.
Notka bibliograficzna: Olga Tokarczuk "Prowadź swój pług przez kości umarłych", Wydawnictwo Literackie 2009
niedziela, 16 stycznia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.