Strony

wtorek, 19 maja 2015

Pozorne oszczędności - o domowym niezbędniku narzędziowym

Kilka dni temu zabraliśmy się za wymianę baterię kuchennej. Bynajmniej nie z powodu niezadowalającego designu czy „zmiany wystroju kuchni” - jesteśmy dość praktycznie nastawieni do takich urządzeń. Niestety głowica baterii zaczęła przeciekać. Cóż, służyła dzielnie 15 lat i zdaje się, że to niezły wynik, biorąc pod uwagę niesamowitą twardość naszej wody, z której spokojnie można pozyskać różne ciekawe minerały dla Muzeum Geologicznego.

Wymiana baterii to czynność dość prosta, nawet bez wielkiej wprawy można uporać się w dwadzieścia minut. Do wężyków nie potrzeba nawet taśmy teflonowej. Tyle teoria.


Zakręcamy główny zawór wody, grzebiemy w skrzynce w kluczami, a tu takie kwiatki: zamiast pełnego zestawu, powiedzmy 6-22 mm, mamy potrójną „dziesiątkę”, również potrójną „czternastkę”, brak 6, 8, 9, 22 i paru innych... Sahib przypomina sobie, że przecież te klucze kupiliśmy kiedyś na „przecenie”. Ależ zaoszczędziliśmy!

Nawet Czytelnikom będącym na bakier z majsterkowaniem nie muszę chyba tłumaczyć, jak bardzo brak odpowiedniego klucza utrudnia odkręcenie tych kilku zaworów. Kończy się na tym, że żonglując tym, co mamy, plus stara zacinająca się żabka, plus siła woli, plus jeszcze jeden zardzewiały przedwojenny sprzęt, spędzamy w szafce pod zlewem grubo ponad godzinę. Bardzo ciekawa jest to pozycja, stąd może szeroka jej popularność, w różnych odmianach, wśród fakirów.

Zamiast dwudziestu minut - godzina bycia fakirem. Bezcenne.

Dlatego mam dla Was, jak rzadko, dobrą radę. Proszę, nie kupujcie zdekompletowanych kluczy z przeceny. Ani płaskich, ani imbusowych. Nie kupujcie zestawu wierteł za 3 zł, które można wyginać w palcach jak plastelinę. Ani brzeszczotów do piły, które tępią się od samego leżenia (za 1,50 zł). Ani poziomicy, w której kółeczko z libelką radośnie się obraca. Ani wiertarki, której obudowa stopi się jeszcze zanim wiertło wejdzie w beton.

Nie każdy z nas jest zawodowym monterem, elektrykiem, hydraulikiem, mechanikiem - przeważnie nie potrzebujemy najlepszych, wyjątkowo trwałych narzędzi za kilkaset złotych, no chyba, że kogoś stać i ma taką fantazję albo robi remont na bardzo dużą skalę. Jednak jestem zdania, że nawet aspirant minimalista powinien mieć w domu jakieś niezbędne minimum przyzwoitych narzędzi - parę śrubokrętów, komplet kluczy płaskich, młotek, pilnik, mała uniwersalna piłka, kombinerki, kawałek drutu, taśmy klejącej, papier ścierny. Dają poczucie jakiej takiej niezależności od różnych fachowców, pozwalają sporo zaoszczędzić na prostych usługach (wymiana baterii, gniazdka). Nie mówiąc już o oszczędności, jaką jest naprawa różnych sprzętów domowych albo mebli.

Po historii z wymianą baterii, zrobiliśmy gruntowny przegląd naszej narzędziowej szafki. Wyrzuciliśmy cały worek złomu, zrobiliśmy listę braków. Dokupiliśmy komplet kluczy płaskich, imbusowych, maleńką tubkę kleju uniwersalnego (przydaje się), końcówki do „grzechotki”, małą żabkę. Skrzynka odkurzona, narzędzia posegregowane. I wiecie co? Dziś kolejny raz miałam okazję (i co tu dużo mówić - chęć!), by ich użyć.

A jak to u Was wygląda? Majsterkujecie czy omijacie temat szerokim łukiem?
Zapraszam do wypowiedzi także Czytelniczki - wierzę, że są wśród Was bratnie dusze, które wbrew stereotypom nie boją się śrubokrętów!

4 komentarze:

  1. Zamiast śrubokręta używam noża :) jakoś lepiej mi leży w ręku:) co do kluczy to mam dobry nastawny. Zawsze też jest w skrzyneczce wd-40. Większość napraw robię sama, poza elektryką, tym zajmuje się mąż. Pozdrawiam
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie jestem sama. :)
      Smar! Jak mogłam zapomnieć? Oczywiście mamy. WD-40 i osobny teflonowy do rowerów.

      Usuń
  2. A ja bym zaproponował wymianę samej uszkodzonej głowiczki. Można ją od biedy wykręcić nawet kombinerkami choć tego sposobu nie polecam. Tym niemniej nie ma konieczności kosztownej i pracochłonnej wymiany całej baterii. Głowiczki są niedrogie i dostępne w każdym sklepie hydraulicznym. A ponadto po wymianie nie zostaje nam niepotrzebna "stara" bateria. Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy nie ma się potrzebnych kluczy to najprostsza czynność zmienia się w utrapienie. Doświadczyłem tego wielokrotnie z różnych powodów, dlatego mam wszystkie klucze rowerowe jakie są mi potrzebne, a mieszkanie? Czasem się coś pożyczy od znajomych / sąsiada.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.