Strony

piątek, 23 listopada 2012

Ulubiony kolor - o wężach, miodzie, mapach

Pewnego razu, gdy byłam na studiach (ech, kiedy to było!) nasza grupa na specjalizacji została poproszona o wypisanie na karteczkach swoich ulubionych kolorów oraz takich, za którymi nie przepadamy. Przyznaję, że to pytanie zbiło mnie z pantałyku. Jaki kolor lubię - ale kolor CZEGO?

Czy ma być to kolor ubrania, sypialni, kuchni, talerza, ręcznika, a może budynku za oknem? Kwiatu, plecaka, stołu, roweru, a może kolor na mapie (studiowałam kartografię)? Jak można rozpatrywać kolor pozbawiony kontekstu?

Mogę przecież uwielbiać kwitnące na żółto mlecze, ale nigdy nie zakładać żółtych bluzek. Lubię czerwone owoce, buty, torebki, ubrania, samochody i rowery - ale czy przyjemnie by było korzystać z czerwonej umywalki? Nawet niektóre odcienie różowego wydają mi się atrakcyjne w pewnych sytuacjach, ale w przestrzeni publicznej, na przykład jako kolor budynku, różowy wygląda strasznie infantylnie. We wnętrzach nie toleruję koloru „miodowego”, choć sam miód mogę jeść do przesytu. I tak dalej.

No dobrze, wpisałabym, dajmy na to, że lubię kolor niebieski. Nie byłabym osamotniona - ponoć to kolor o najwyższych notowaniach w tego typu ankietach. Niebieski - ale jaki? Błękit paryski, lazur, szafir, marynarski granat, turkus, morski? Pastelowy czy ciemny? Nasycony* czy zszarzały? Jeden może być ulubionym, drugi już nie bardzo, a na trzeci w ogóle nie będę chciała patrzeć.

Czy wiecie, że ludzkie oko rozróżnia najwięcej odcieni zielonego? Ewoluowaliśmy między innymi w lasach, w których trzeba było bezbłędnie odróżnić zielonego węża od liany. To przystosowanie zostało ludzkości do dziś. Przejawia się na przykład tym, że gdy jesteśmy na łonie natury, wśród zieleni, otoczenie wydaje nam się niezwykle bogate, przestrzenne, ciekawe. Robimy zdjęcie i - następuje rozczarowanie. Aparat (nawet dobra cyfrowa lustrzanka) nie potrafi aż tak dobrze rozróżnić subtelnych niuansów w odcieniach poszczególnych liści, mchów, łodyg. Zdjęcie zielonych krzaków, na zielonej łące, z zielonym lasem w tle - nie wydaje się tak interesujące, jak widok „na żywo”.

O kolorach mogłabym tak godzinami. Wracając do map - lubię, gdy ich kolorystyka jest nasycona i raczej kontrastowa. Zwłaszcza, gdy korzystam z mapy nocą, jadąc rowerem... ale to już zupełnie inna historia. :)

* Nasycenie - cecha koloru określająca jego „czystość”, mówiąc potocznie - domieszkę koloru szarego (czerni).

4 komentarze:

  1. okazuje się, że to jedno z trudniejszych pytań;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak łatwo, a tak trudno!
    Tak, zgadzam się z Toba absolutnie, kolor zależy od kontekstu. Niestety większość ankiet jest zła, pytania nieprzemyślane, ale gdyby je uszczegółowić, to ankietowanemu nie chciałoby się ich czytać.
    Bez kontekstu potrafiłabym podać kilka kolorów,3-4 których nie znoszę, chyba w żadnej sytuacji.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czerwona umywalka zabrzmiała ciekawie:) Kiedyś chciałam napisać książkę o kolorach, ich symbolice, znaczeniu, jakie się im przypisuje w różnych kulturach. Ale pewnie Francuz mnie wyprzedził, pewnie zresztą nie tylko on. Prawda, że wszystko zależy od kontekstu.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.