Strony

czwartek, 20 września 2012

„Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" - polecam

W miniony weekend słuchaliśmy z Sahibem poruszającego reportażu, autorstwa Swietłany Aleksijewicz - „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". Chciałabym zarekomendować Wam tę książkę (przede wszystkim książkę, choć mieliśmy tylko dostęp do audiobooka). Pomimo że jest momentami drastyczna i naprawdę trudna, to wciąga w absolutnie hipnotyzujący sposób. Pierwszego wieczoru słuchaliśmy do drugiej w nocy i nie mogliśmy się oderwać, choć czasem słuchanie wydawało się już ponad siły.


Jest to zapis kilkuset opowieści radzieckich kobiet, które podczas drugiej wojny światowej miały bezpośrednią styczność z frontem. Służyły nie tylko jako sanitariuszki czy łącznościowcy, ale też strzelcy wyborowi, lotniczki, mechanicy. W skrajnie trudnych warunkach rosyjskiej zimy, na bagnach, w lasach, niedożywione, niedoposażone w odzież, buty i narzędzia. Wobec powszechnego braku mężczyzn już w pierwszych latach wojny, do komisji uzupełnień zgłaszały się dziewczyny 16-, 17-letnie, czasem młodsze, nie zawsze z aprobatą rodziców. To historia opowiedziana w inny sposób niż głosiła oficjalna „propaganda zwycięstwa". Nic dziwnego, że cenzura przez wiele lat nie dopuszczała pełnej wersji do rozpowszechniania. Jest to też spojrzenie na drugą wojnę światową z nieco innej perspektywy, niż ta, do której przywykliśmy w Polsce.

Aleksijewicz wypowiada się we wstępie, że jej celem było obrzydzenie wojny każdemu - od prostych ludzi do wysokich rangą wojskowych. Obrzydza, aż za bardzo... Ale też skłania do refleksji, między innymi o tym, o czym już kiedyś pisałam przy okazji odkrycia dawnych rodzinnych dokumentów. Nasze życie jest usłane różami. Naprawdę! Dla mnie to jedna z najmocniejszych lektur w życiu i na pewno sięgnę po papierową wersję. Polecam.


PS. W przyszłym tygodniu będzie nieco weselej - przed nami 8 edycja Warszawskiego Festiwalu Skrzyżowanie Kultur. W tym roku wybieram się chyba na wszystkie koncerty. A może ktoś z Was będzie?

13 komentarzy:

  1. Sporo książek przeczytałem z tego wydawnictwa. Bardzo lubię ich reportaże. Powyższej nie czytałem, ale polecam inną książkę tej autorki: "Czarnobylska modlitwa". Nie wiem z którego jesteś rocznika - ale ta opisuje czasy z mojego dzieciństwa. Człowiek czyta i łapie się za głowę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za rekomendację. Spróbuję od kogoś pożyczyć. Czarnobyl to czasy mojego dzieciństwa...

      Usuń
  2. Ładnie napisane :) Podoba mi się wniosek, że nasze życie jest usłane różami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak,obydwie ksiązki należy przeczytać -koniecznie.Jesteśmy szczęśliwcami jak narazie,chociaż konsekfencje Czarnobyla do tej pory dotykają ludzi wokół nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jeśli możecie pożyczyć u Was z biblioteki, to chętnie się podłączymy. Czytamy szybko. :)

      Usuń
  4. Dla mnie ta książka porusza jeden, jakże aktualny w czasach misji wojskowych, wątek - powrotów z wojny. Powrotu do "normalnego" świata, gdzie zamiast zabijać, rodzi się i wychowuje dzieci. Po lekturze tej książki jeszcze trudniej zrozumieć mi sferę uczuć u kobiet. Książka wstrząsa do tego stopnia, że łzy zaczynają same cisnąć się do oczu...

    OdpowiedzUsuń
  5. stara skrzynia z rodzinnymi dokumentami... też mam taką.... ehhh....

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na Skrzyżowaniu Kultur będę, chociaż nie na wszystkich koncertach. Chciałam posłuchać muzyki arabskiej. A w dzisiejszych Wysokich Obcasach jest świetny wywiad z Marią Pomianowską, dyrektorką tego festiwalu. Mówi o własnych doświadczeniach z muzyką Indii, i nie tylko. Bardzo warto przeczytać.
    Pozdrowienia!

    Rubia

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasami jak jest mi źle i mam pretensję do "życia", to przypominam sobie książkę Zofii Nałkowskiej Z otchłani, myślę też o mojej babci, która przeżyła ciężkie czasy na zsyłce w Kazachstanie. Moje problemy, w świetle tamtych historycznych przeżyć, wydają się błahe i śmieszne. Tak... Nasze życie jest usłane różami. Dziękuję za interesującą rekomendację książki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Warszawski festiwal skrzyżowania kultur... szkoda, że nie białostocki :( Nic to, byle pogoda była! (choć pogoda to jest zawsze, kwestia tylko jej jakości ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za komentarze.

    Skrzyżowanie Kultur - niedzielny, poniedziałkowy (dzisiejszy) oraz czwartkowy koncert będą transmitowane na żywo w radiowej Dwójce, od godziny 19.00. Polecam.

    Aniu, nie będę się tutaj licytować, ileż to razy ciekawe imprezy muzyczne odbywały się właśnie w Białymstoku lub w okolicach, a my nie mieliśmy szansy na nich być! Ot chociażby świetny festiwal MFF Podlaskie Spotkania albo coroczny Festiwal Muzyki Cerkiewnej w Hajnówce... Pod względem zwłaszcza muzyki folkowej bijecie Warszawę na głowę. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książki nie znam, ale polecę ( pasuje ze względu na temat ) radziecki film " Tak tu cicho o zmierzchu". Chociaż radziecki i wojenny, to jednak bez patosu i nachalnej propagandy
    Hiu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.