Strony

wtorek, 21 lutego 2012

Tortilla jak złoto

Ze specjalną dedykacją dla Czytelnika Bormana :)

Kilka ostatnich audiobooków słuchanych podczas robót ręcznych, a były to głównie książki podróżnicze o Ameryce Łacińskiej, stopniowo zaostrzało mój apetyt na tortille, jednocześnie nie wzbudzając ani trochę entuzjazmu do jedzenia równie zachwalanych przez Autorów mrówek i pędraków. Tortille, które kiedyś kupiłam w supermarkecie (paczkowane, o długim terminie przydatności), były okropne - gumiaste, bez smaku, a właściwie z wyraźnie przebijającym kwaskiem cytrynowym czy innym świństwem. Cóż z tego, że miały idealnie kolisty kształt i równy kolor? Paskudny smak stawia je na liście moich upodobań kulinarnych zdecydowanie niżej niż wspomniane mrówki.


Fotka dzięki uprzejmości Mariusza Lewickiego. Polecam jego stronę!

Postanowiłam podjąć wyzwanie i zrobić tortille samodzielnie, a co!

Jednak okazało się, że przepisów jest tyle, ile blogów. Wcale nie zraziła mnie ta mnogość, wręcz przeciwnie - postanowiłam poeksperymentować i dołożyć własny kamień do tego kulinarnego ogródka. Pomyślałam też, że Indianie robią placki kukurydziane bez żadnego przepisu, nie przejmując się ścisłymi proporcjami, a to bardzo odpowiada mojemu luźnemu podejściu do gotowania - ostatnio nawet ciasta robię na oko.

Pierwsze - z chrupiącej kaszy


Pierwsze tortille z braku mąki kukurydzianej zrobiłam z bardzo drobnej kukurydzianej... kaszy. Mniej więcej pół na pół kasza plus biała mąka pszenna, do tego odkroiłam około 20 g prawdziwego masła, dodałam wodę i sól, zagniotłam ciasto. Rozwałkowałam cienkie placki i piekłam je na suchej patelni. Wyszły dobre, dość chrupkie, ale przeszkadzał mi maślany posmak (nie przepadam za smakiem masła).

Drugie - z przypadkowym jajkiem


Drugie podejście było już bardziej profesjonalne, albowiem użyłam mąki kukurydzianej wymieszanej z pszenną. Mąka kukurydziana jest bardzo drobna i niesamowicie chłonie wodę. Przypadkowo do ciasta trafiło rozbite jajko, oczywiście sól i woda, a w roli tłuszczu pojawiła się tym razem oliwa. Tortille wyszły dobre, elastyczne, jednak nie miały w sobie tej chrupkości, którą za pierwszym razem dała kasza.

Trzecie - ideał!

Trzeci przepis opracowałam już z myślą o podzieleniu się z Wami na blogu i myślę, że powoli zbliżam się do tortillowego ideału. Tym razem, wbrew indiańskiemu podejściu, użyłam wagi, aby precyzyjnie móc podać Wam proporcje niczym czarnoksięski przepis na złoto.


Składniki:
200 g mąki kukurydzianej,
50 g drobnej kaszy kukurydzianej,
200 g mąki pszennej,
20 g oliwy (kilka łyżek),
275 ml wody,
1 płaska łyżeczka soli.


Ciasto zagnieść ręcznie - powinno być takie, jak na pierogi, elastyczne i rozciągliwe. Wodę najlepiej dolewać stopniowo, żeby nie zrobiło się zbyt lepkie (ilość wody zależy od tego, jak drobna będzie mąka kukurydziana). Odstawić na 15 minut pod przykryciem, aby nie wyschło. W tym czasie uaktywni się gluten z mąki pszennej, który ma właściwości klejące. Teraz najtrudniejszy moment. Odrywać kule o średnicy około 5 cm, rozwałkować cienko podsypując podczas wałkowania mąką, a potem dobrze tę mąkę strząsnąć (ważne, bo inaczej mąka przypali się na patelni). Piec z obu stron na rozgrzanej, aczkolwiek suchej patelni teflonowej.

Z podanej ilości ciasta wyszło kilkanaście placków. Najlepiej smakują świeże, jeszcze gorące. Pasują do nich różne dodatki, na przykład pasta z fasoli, koncentrat pomidorowy, dipy z jogurtu z różnymi dodatkami, duszone warzywa itp. Gdy nie ma czasu na pieczenie chleba, to szybki sposób na zjedzenie czegoś „kanapkopodobnego”.

Wraz z uzyskiwaniem kolejnych stopni wtajemniczenia w wałkowaniu tortilli można próbować zmniejszać procent mąki pszennej, a zwiększać - kukurydzianej, a także ograniczać tłuszcz. Jednak póki co jestem bardzo zadowolona z efektu!

12 komentarzy:

  1. Dzięki za przepis! Widzę że trzeba zakupić mąkę kukurydzianą i do dzieła.Napewno wypróbuję.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako facet protestuję - co znaczy "kilka łyżek"?! :D

    Kurcze, jeśli kiedyś się zabiorę za eksperymenty w kuchni, to to będzie chyba jeden z pierwszych kroków :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Irek, właśnie po to jest napisane - 20 g. A łyżki też bywają różne. Na przykład mój Dziadek jadał taką wielką łychą, która dziś mogłaby zastąpić chochlę. Aaa, no i nie zniechęcaj się wałkowaniem. Dla mnie to najtrudniejszy etap tej potrawy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z pozycji konsumenta większości ostatnich kukurydzianych placków, przygotowanie wyglądało na bardzo proste.
    Dodałem do niego swoją innowację: zmiana pozycji placka energicznym wymachem patelni (analogicznie jak przy smażeniu naleśników).

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że to piszesz - męski głos może zachęcić innych do prób ;) W końcu nikt nie mówi, że wałek jest atrybutem wyłącznie kobiecym.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ula, dziękuję za wspaniały wpis :) !
    O popatrz, w moim przepisie jest inny stosunek mąki kukurydzianej do pszennej. 3:1 . Trudno to potem rozwałkować, ale w smaku jest o niebo lepsze ( testowane na kilku podniebieniach :) ). A o kaszce kukurydzianej nie pomyślałem. Dodałem ją natomiast do ciasta, gdy piekłem pinole http://www.borman.pl/2012/01/03/iskiate-i-pinole-czyli-fuel-rocket-raramuri/ . Upieczenie chrupiącego podpłomyka w domowych warunkach, gdy nie dysponuje się odpowiednim "zapleczem", jest dość trudne. W tym wypadku, po dodaniu kaszki, uzyskałem porządną chrupkość :) .

    Tortillę używam do przyrządzania pysznego tacos. A gdy zostanie kilka nadprogramowych placków to szykuję nachos. Przyznam się, że trochę zbzikowałem na punkcie kuchni meksykańskiej,a upaćkany serową salsą nachos, to najlepsza przekąska (może niezbyt zdrowa, ale jakże smaczna) po męczącym treningu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bormanie, to Ty tu jesteś prawdziwym mistrzem kuchni. Te nasiona chia - ciekawe, nigdy o tym nie słyszałam, ale z opisu wynika, że zachowują się jak nasiona lnu lub rzeżuchy. Mój piekarnik ma tylko 250°, w wyższej temp. chyba bałabym się cokolwiek piec. Zaraz sprawdzę, co to takiego tacos i nachos. Na razie tylko wiem, co to salsa ;) A na trening idę zaraz.
    Na pewno będę jeszcze eksperymentować z proporcjami mąk w tortillach. Choć wałkowanie i tak wystawia na szwank moją cierpliwość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam, od razu mistrz. Ja to zwykły żarłok jestem :) .
      Co do wałkowania, jest taki patent z folią kuchenną (strech). Wkładasz ręcznie uformowany placek pomiędzy dwa kawałki folii, a potem go wałkujesz. Ciasto się nie przykleja do stolnicy, czy tam wałka. Folia ładnie się odkleja no i łatwiej placek przenieść na patelnię :) .

      Przywiozę Ci butelkę Iskiate na RDS, będziesz mogła sprawdzić na własnym żołądku właściwości tego orzeźwiającego napoju :) .

      Usuń
    2. Chętnie spróbuję, ale PO zawodach :)

      Usuń
    3. Ula, no przecież :) .
      Spożywanie niesprawdzonych napojów/jedzonka W TAKCIE może się źle skończyć dla spożywającego :) . BTW, Irek też nie ryzykował i zarzucił iskiate PO Skorpionie :) .

      Usuń
  8. Szybki przepis na nachos: tortille, które zostały na drugi dzień pociąć na trójkąciki i włożyć na 5-10 minut do piekarnika nagrzanego do 220° (pilnować, żeby się przypiekły, a nie spaliły). Podawać z dipami. Rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń