Strony

czwartek, 12 stycznia 2012

Turecka tęcza

Tak ponurej zimy jak mamy w tym roku, to dawno nie było (śnieg widziałam przez jeden dzień na Polesiu, nawet udało się po nim pobiegać zanim się stopił). Ale nie będę narzekać, bo u mnie przynajmniej - będzie kolorowiej!



Szare skarpetki jeszcze będą, ale będzie też coś kompletnie odjechanego - zwróćcie uwagę na ten kłębek pośrodku. Brakuje w nim tylko żółtego koloru - jest zielony, fioletowy, turkusowy i czerwony, a wszystko to żywe, oj bardzo żywe! Jak papuga albo rajski ptak. Ta tęcza tureckiej produkcji nazywa się Magic Fine Yarn Art i ma 50% wełny w składzie. Wypatrzyłam ją na allegro w bardzo fajnym sklepiku Anpoli. Polecam - mają sporo ładnych włóczek, w tym nawet dość grube wełny 100%, a o takie włóczki wbrew pozorom niełatwo na rynku. Właśnie te mniej spektakularne, fioletowe w koszyku to stuprocentowe wełny Efsun Himalaya, w 100 g jest 170 m. Są miłe w dotyku. A w nie wbite nowe druty na żyłce, które nie haczą nitki ;) Pani Ania z rzeczonego sklepu bardzo pomocna, szybka wymiana maili i porady - czego chcieć więcej.

I zima jest moja!

7 komentarzy:

  1. Świat włóczek, szydełek, drutów na pewno jest bardzo fascynujący... Jednak zdecydowanie wolę wpisy o tematyce kulinarnej :) . Ula, Twoje eksperymenty w kuchni są inspirujące, czekam z niecierpliwością na kolejny :) . A drutami to ja sobie bym chyba krzywdę zrobił. Wbił w coś, albo zaplątał włóczką... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dałbyś radę! Jakiś czas temu nasz kolega zapragnął zrobić szalik, a że był za Oceanem, nie pozostało mi nic innego jak uczyć go przez skypa... Szalik powstał!
    Jak zauważyłeś, ostatnio na blogu monotematycznie :) Ja już tak mam, że jak w coś się wkręcę, to na maksa. Ale oczywiście jeść też muszę, więc siłą rzeczy eksperymenty kulinarne odbywają się równolegle. Mam zdecydowanie więcej pomysłów na wpisy niż tu trafiają. Będzie jeszcze o minimalizmie, o dzierganiu, o potrawach, śmiesznych sytuacjach itd. nie martw się ;) Na drugim blogu planuję jeszcze krótkie wspominki z PPM 2011, a potem coś multidyscyplinarnego... Tylko kiedy ja wydziergam czwartą skarpetkę do pary?

    OdpowiedzUsuń
  3. A czy można na takich drutach wykonać gobelin? Tak się składa, że mam ścianę, która aż się prosi, aby coś na niej powiesić. Nie chciałbym na niej wieszać jakiejś kiczowatej reprodukcji, a gobelin idealnie by pasował do wystroju :) . Może inaczej :) ... Z gobelinem trochę przesadziłem, ale myślę o takiej formie zakręconej tkaniny (dzianiny?) oprawionej w kosmiczną ramę z wyszlifowanych gałęzi. Tkanina w kolorze czerwieni - soczystej, o grubych, nie wiem jak to nazwać: splotach, oczkach? :)

    Eksperymenty kulinarne. A majstrujesz coś z kuchnią meksykańską (aktualnie u mnie na topie) albo wypiekach z mąki kukurydzianej?

    Drugi blog. Jej, Ula GRATKI Wielkie za Puchar :) ! Nigdy nie obserwowałem wyników MTBO, teraz zacznę je śledzić :) .

    OdpowiedzUsuń
  4. Włóczki w sklepiku są super, kilka wpadło mi w oko (z tych melanżowych) jeszcze poz pomysłu co by z nich tu zrobić. Na sweter się nie porywam, ale właśnie zakupiłam druty z żyłką i przymierzam się do kolejnych (takich, które zmontować i rozmontować można, do tego kilka żyłek różnej długości, coby się nie pałętały przy mniejszych robótkach). Na razie zabrałam się za czapkę, którą już milion chyba razy prułam, zanim doliczyłam się ile oczek nabrać. Jeszcze będę musiała pokombinować jak ją zwężać, jak już do czubka głowy będę dochodzić :P
    A co zamierzasz z tej super kolorowej zrobić?

    OdpowiedzUsuń
  5. Bormanie, nie robiłam nigdy gobelinów na drutach ;) Takie ścienne ozdoby robiła moja Babcia, ale tkając albo wiążąc makramy. Dzianina na drutach jest rozciągliwa i dzięki temu idealna na ubranie. Jakbym miała wolną ścianę, to wisiałaby tam jakaś mapa albo marokański kilim ;) Jeśli chodzi o kuchnię meksykańską, to w oryginale jest dla mnie za ostra. Meksyk przegrywa z Włochami. Choć oczywiście dynia, kukurydza, fasola, ziemniaki i tak pochodzą z Ameryki, o czym czasem nie pamiętamy ;) Ostatnio robiłam coś w stylu szpinakowego gnocchi, proporcje totalnie na oko, co było pod ręką - ale wyszło super! A jeśli chodzi o kaszę kukurydzianą to też jemy "po włosku" - jako polentę.

    Aniu, gdzie udało Ci się kupić żyłki o różnej długości? Ja szukałam krótkich, ale nigdzie nie znalazłam... Z konieczności małe rzeczy robię na 5 drutach, tak się przyzwyczaiłam, że mi nie przeszkadzają. Jeśli chodzi o czapki, to zawsze robię próbkę. Taka, którą ma na sobie Sahib w jednym z poprzednich postów jest zrobiona grubym ściągaczem - jest na tyle elastyczny, że drobne niedokładności w pomiarach zostają wybaczone. A zwężenie robię tak: najpierw gros wysokości tym podwójnym ściągaczem, potem tak, by na zewnątrz były po 2 "sosenki" a między nimi 1 "supełek" - (przepraszam za nazewnictwo, ale nie nauczyłam się nigdy, które oczko jest lewe, które prawe). Tak przerabiam kilkanaście rzędów. Potem redukuję wszystkie "supełki" i zostają mi już same "sosenki". Wtedy zaczynam równomiernie je zwężać np. w 4 lub 5 miejscach aż zostaną mi na drutach 4 oczka. Brzmi skomplikowanie, ale jakąś roboczą fotkę mogę Ci wysłać ;)
    Z tej mega kolorowej włóczki już coś powstało! A konkretnie taki włóczkowy buff (na blogach robótkowych zwany "kominem" ale dla mnie buff to buff. 100 g wystarczyło w sam raz, jest trochę krótszy niż prawdziwy buff, ale też grubszy, na szyję idealny i cieplutki. Fajnie przylega. Miękki, ale UWAGA - trochę gryzie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaa, Bormanie - MTBO, dziękuję. Nie śledź wyników, tylko wsiądź na rower i przyjedź na pierwszą imprezę! (chyba będzie to Harpagan)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli gobeliny odpadają ;) , marokański kilim także, bardziej odpowiada mi styl rustykalny i taki też pasowałby do wystroju salonu. Mapa, tutaj warto poeksperymentować. Mam taką przedwojenną mapę okolicy i gdyby zrobić jej kolorową kopię w powiększeniu, dodać kilka ciapek farby, wyszedłby ciekawy efekt, hmmm...

    Jeśli chodzi o kuchnię, to po latach eksperymentów doszedłem do wniosku, że nie mam ulubionej, a raczej gustuję w potrawach indywidualnie, niezależnie od ich rodowodu.

    Rower. Oj korci, korci mnie bardzo start w MTBO. Jednak posiadam pewne braki sprzętowe i jeśli się zdecyduje to dopiero na jesień.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.