Strony

piątek, 27 stycznia 2012

Boso po śniegu - druga zima

Mniej więcej rok temu pierwszy raz zakosztowałam fantastycznych przechadzek boso po śniegu. Pisałam wtedy o korzyściach, które z nich płyną, a które można mieć całkiem za darmo!


Zima nareszcie przyszła. U nas na Mazowszu ciągle za mało śniegu, żeby pobiegać na nartach (próbowałam wczoraj, ale po kilku kilometrach dałam za wygraną), natomiast do spacerowania boso wystarczy nawet cienka biała warstewka na balkonie. Najlepsze są temperatury poniżej zera, w okolicach -5°C, ale nawet przy -12°C można, tylko krócej. Przed chwilą byłam, wrażenia mega pozytywne! Polecam na hartowanie się i poprawę krążenia. Nie zapomnijcie o ciepłych skarpetkach - oczywiście po.

Jeśli macie ochotę spróbować, zacznijcie od krótkich, około 30-sekundowych sesyjek.

Łapmy zimę - póki jest!

fot. Marcin Klisz

12 komentarzy:

  1. Dostałam jeszcze ciekawego linka do strony "bosochodzących":
    http://www.boso.waw.pl/blog/artykuly/2011/01/boso-po-sniegu/

    OdpowiedzUsuń
  2. Skreca mnie z zazdrosci, bo pod moja szerokoscia geo - wiosna! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby u nas zawitała wiosna, też bym się nie nudziła i znalazła coś ciekawego do roboty. Na przykład poszła na rower. Ile można łazić po śniegu, biegać i szorować nartami po kamieniach? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I kto by się spodziewał, że nasze 5 m balkonu będzie boiskiem treningowym dla bosochodzącej Tofalarii? Zima poskapiła nam śniegu, więc korzystamy z niego ostrożnie, delikatnie stapając po cienkiej warstwie zalegającej na balkonie. W końcu nie wiadomo czy jeszcze coś spadnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. W liceum nocami chodziłam boso po zaśnieżonym balkonie licząc, że się przeziębię i nie pójdę na drugi dzień do szkoły. Niestety, nie działało. Teraz wiem dlaczego :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Śnieg faktycznie musimy oszczędzać, ale jeszcze na kilka spacerów wystarczy! Esko, jakże ubawiła mnie ta historia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Uważajcie, to wciąga :) Po dzisiejszym spacerze cały śnieg na balkonie mamy zadeptany! Śniegu, padaj!

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie niestety śnieg na balkon nie zawitał (coś tam spadło, ale sobie gdzieś poszło). A takie miałam plany! Na bose chodzenie nastawiałam się już dawno, pod wpływem Twojego wcześniejszego wpisu. Cóż, być może trzeba będzie zaczekać do następnej zimy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Może gdzieś poza miastem Ci się uda? To trochę trudniejsze i wymaga dobrego zorganizowania (jakaś kwatera, samochód albo inne ciepłe miejsce), ale przy okazji różnych działań można o tym pomyśleć. Np. wizyta u kogoś, kto ma ogródek (najwyżej popatrzy jak na wariata, a może dołączy?). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze tej zimy nie chorowałam, więc na wszelki wypadek nie będę kusić licha- na razie wystarcza mi ruch na świeżym powietrzu. ;) Chociaż, może kiedy przyjdzie śnieg...

    Mam nietypową prośbę, a może trochę bardziej propozycję konkretnego posta. Pisałaś kiedyś o pakowaniu się i wspomniałaś o jedzeniu jakie bierzesz ze sobą. Mogła byś nieco więcej napisać o tym jakie jedzenie bierzesz ze sobą na wyprawy "typowo turystyczne"? Chodzi mi głównie o to, że jakoś zawsze w górach jadłam głównie jedzenie typu instant, bo cóż... Wszyscy tak jedli. A później wracałam do domu i rzucałam się na warzywa i owoce. Niedawno zainspirowana Twoim wpisem próbowałam zmienić mój "górski jadłospis" na coś niekoniecznie składającego się głównie ze skrobii (czyt. kisiele, budynie i zupki z paczki), ale dość szybko skapitulowałam.
    Nie znalazłam żadnego posta na ten temat (w artykule o fastpackingu sama zasugerowałaś, że jest to na tyle rozległe zagadnienie, że wymagało by osobnego opisu), więc gdybyś znalazła czas na jego napisanie była bym niezmiernie wdzięczna.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj, MMSL. Mam spisane proporcje wyjazdowego jedzenia, więc mogę zrobić taki wpis, dzięki za pomysł. Ostatnio w kolejce czeka tyle nienapisanych wpisów (w głowie), że nie wiem, od czego zacząć!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.