Ostatnio Sahib stwierdził, że po wpisach na blogu można sądzić, jakbym w ogóle nie czytała książek. Rzeczywiście :) Już się poprawiam - wcale nie w czytaniu, tylko w polecaniu ciekawej lektury. Dziś będzie długo i hurtowo. Jakiś czas temu pisałam o Murakamim i obiecałam do niego wrócić. Od tego czasu przeczytałam jeszcze trzy jego powieści, których wspólnym mianownikiem jest egzotyczna sceneria współczesnej Japonii i barwne postacie kobiet. Murakami ma specyficzny styl drobiazgowego opisu uczuć, sytuacji, nawet miejsc. Z kart książek nieraz emanuje pesymizm samotności. Mimo to opowiedziane historie mają w sobie coś wciągającego. Dodam na koniec, że wizualnie podobają mi się kolorowe, łatwo rozpoznawalne okładki poniższej serii (Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA).
Na południe od granicy, na zachód od słońca
Intrygujący tytuł kryje historię mężczyzny wspominającego swoją przyjaciółkę z dzieciństwa, z którą rozstał się w wieku 12 lat. Kiedy los zetknie ich 25 lat później są już innymi ludźmi, z bagażem doświadczeń, a jednak pozostało coś niezmiennego, stałego. To prosta, niedługa historia, którą odbiera się przez pryzmat własnych doświadczeń. Utrata bratniej duszy, trudne wybory, poszukiwanie zrozumienia, prawdziwe głębokie uczucia, pustka codzienności. Te wszystkie wątki spina postać spełnionego zawodowo i rodzinnie mężczyzny oraz tajemniczej kobiety, która pojawia się i znika według własnych upodobań. Zakończenie nieco naiwne, ale nie wiadomo do końca, co jest prawdą, a co wytworem wyobraźni bohatera i to zaliczam do plusów tej powieści.
Kronika ptaka nakręcacza
To książka, która zauroczyła mnie od pierwszej strony. Przyznam nawet, że pierwsze 100 stron po prostu mnie bawiło. Opis absurdalnych zdarzeń, które mają miejsce w najbliższym otoczeniu bohatera, niesamowite postacie kobiet - współczesne odmiany czarownic, a do tego wątek jakby... detektywistyczny? Mężczyzna rezygnuje z pracy, ginie mu kot, po jakimś czasie znika żona. Jednocześnie przez jego dom zaczyna przewijać się cała galeria coraz dziwniejszych postaci. Śmiałam się co chwilę. Po jakimś narracja wkracza w mroczne tereny różnych stanów świadomości, porównywalnych chyba najbardziej z medytacją lub snami. Wielowątkowość, oniryczność, rozbudowane dygresje, zaskakujące pomysły, barwne postacie drugiego planu - emerytowany wojskowy albo milczący chłopak pomagający matce w prowadzeniu interesu - i nareszcie happy end - tworzą piorunującą mieszankę. Powieść długa, ale nie nużąca. Spośród tych trzech podobała mi się najbardziej.
Norwegian Wood
Przyznaję, że kilka razy próbowałam zabrać się za tę książkę. Po przeczytaniu kilku pierwszych stron - jakiś oderwanych od siebie wątków - odkładałam. W końcu udało mi się przełamać. Może nie wciąga tak jak "Kronika ptaka nakręcacza", ale akcja toczy się dość wartko. Dorastający chłopak i dwie dziewczyny. Znów mamy tu motyw przyjaciółki z dzieciństwa, nieco sennej, zamkniętej w sobie i wrażliwej Naoko. Jej przeciwieństwem jest wyzwolona i wygadana Midori, dziewczyna z krwi i kości, pozornie śmiała, lecz w głębi duszy poszukująca tego, co większość z nas - prawdziwej, ciepłej miłości. Zagubiony w kontaktach pomiędzy nimi dwiema bohater dojrzewa, zmienia się, przepoczwarza się w mężczyznę przy dźwiękach piosenek Beatlesów, w akademiku, w nocnych barach Tokio, w podróży. "I once had a girl, or should I say she once had me...". Sama historia - może nic odkrywczego, ale opowiedziana w charakterystyczny dla Murakamiego, głęboki i subtelny sposób.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.