Strony

wtorek, 11 września 2012

Od zepsutej lodówki do antyglobalizmu

Rzadko poruszam na blogu tematy zahaczające choćby o politykę, choć w prywatnych dyskusjach takie tematy się zdarzają. Piękna letnia noc, ognisko, odwiedził nas bliski kolega, taki od gór, wspinania i roweru. Niedawno stracił pracę, próbuje rozkręcać własną działalność.

Ale nie o tym wiedliśmy „długie nocne Polaków rozmowy.” Tak się złożyło, że zarówno nam, jak i koledze, popsuły się lodówki.


U nas - nie uwierzycie - wypaczyły się drzwi! Jak to możliwe? Nie wiem. Dokonaliśmy z Sahibem bardzo precyzyjnych pomiarów, próbowaliśmy na różne sposoby układać uszczelkę - i nic. Jeden róg drzwi po prostu odstaje. To irytujące, zwłaszcza, gdy lodówka poza tym jest w pełni sprawna, działa agregat i termostat. Na razie zaklejamy ją taśmą klejącą. Wygląda głupio, ale działa.

Kolega z kolei ma w lodówce +15 stopni. Podejrzewałabym termostat, ale jakiś spec od lodówek zaczął mu czarować i naciągać na większą kasę. No i jak tu żyć?

Dyskutowaliśmy więc przy ognisku, czy jest technologicznie możliwe wyprodukowanie lodówki działającej 30, a może 50 lat? Pewnie, że jest. Moglibyśmy wszyscy, na całym świecie, pracować mniej, produkując jednocześnie trwalsze sprzęty. Nauka, technologia są na to gotowe. Ale polityka, dystrybucja dóbr - nie. Kiedy się o tym wszystkim myśli, wyłania się pesymistyczny obraz przyszłości, ludzi zniewolonych przez pracę w kieracie, korporacji kupujących polityków, mieszających ludziom w głowach.

Czy minimalizm jest pomysłem na wyjście z tej sytuacji? Czy trzeba stracić pracę, by zainteresować się alternatywą? Jak stać się możliwie samowystarczalnym i wolnym? I czy w ogóle można być dziś wolnym? Czy szukać wolności od korporacji czy od państwa?

Te pytania to tylko liźnięcie tematu, czubek góry lodowej. Naiwne? Być może. Za to ognisko za darmo, nieopodatkowane i nieobarczone składką na ZUS. :)


PS. Nie byłabym sobą, gdybym nie podała przepisu na pyszną ogniskową herbatę. Świeżo zebrane liście malin i liście mięty wrzucić do zagotowanego na ognisku wrzątku, przykryć i zawiesić nad ogniem jeszcze na minutkę. Ummmm...!

20 komentarzy:

  1. kiedyś widziałam program o obecnej produkcji sprzętów elektronicznych i AGD. Mądre techniczne głowy wypowiadały się na temat tego właśnie,że sprzęt AGD średnio trwa 7- 8 lat, potem jest albo przestarzały (nie nadąża za nowinkami technicznymi,spójrzmy choćby na ten szał ciał i uprzęży w branży komputerowej czy telefonicznej), albo się ...psuje. Bo na taką trwałość został skonstruowany. Spece mówili,że jak najbardziej w wielu przypadkach dysponujemy możliwościach technicznymi, aby sprzęt AGD był trwalszy, ale producenci tego nie robią. Produkując mniej trwałe rzeczy, napędzają produkcję (czyli interes, zatrudnienie, itp.)...Taka była konkluzja tego programu. Dało mi to do myślenia...
    Podobną herbatkę piłam, ale zamiast malin jeżyny prosto z krzaka - pyyycha :)!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś sprzęty były trwalsze. Lodówka Mińsk albo nieśmiertelny telewizor Rubin, czy choćby komputer Odra (ostatni wyłączono dopiero dwa lata temu).

    Po części na pewno jest temu winien stopień złożoności obecnego sprzętu. Dawniej samochód można było naprawić choćby u kowala albo rozłożyć cały na części w garażu i złożyć ponownie - teraz bez komputera serwisowego nawet żarówki nie wymienisz (choć tu też jest winna chytra polityka producentów samochodów).

    Z drugiej strony wiele się mówi o zaplanowanej nieprzydatności. Celowym użyciu komponentów, które w ciągu kilku lat przestaną sprawnie działać.

    Wybór nie jest jednak łatwy. Na pewno nie chciałbym lodówki Mińsk, pralki Frani, ani Rubina.
    Podobnie komputer stacjonarny jest łatwiejszy i tańszy w rozbudowie i naprawie niż laptop, ale ten drugi jest mniejszy, przenośny i potrzebuje mniej prądu. Gdy się laptok po okresie gwarancyjnym zepsuje, to koszt naprawy często przewyższa wartość sprzętu.
    Są dostępne w ofercie modele biznesowe, które mają wyższej jakości komponenty i lepszą konstrukcję, ale przy takiej samej wydajności trzeba za nie więcej zapłacić.

    Oczywistym więc jest, że da się robić trwalszy sprzęt. Tylko czy jesteśmy gotowi za niego zapłacić? Nigdy wcześniej w gospodarstwach domowych nie było tak dużo sprzętu ułatwiającego życie. Co roku sprzęt AGD/RTV jest tańszy i bardziej dostępny. A jakość? No cóż...

    BTW Czasami myślę, że znaczna część tzw. osiągnięć cywilizacji wcale nie przysparza ludziom prawdziwego szczęścia. "Prymitywne" plemiona Indian albo nieco nam bliżsi Amisze są chyba szczęśliwsi niż typowy człowiek cywilizacji zachodu.

    A o planowanej nieprzydatności polecam link do wikipedii i filmu dokumentalnego:
    http://en.wikipedia.org/wiki/Planned_obsolescence

    Film Pyramid of Waste/Lightbulb Conspiracy - http://dotsub.com/view/aed3b8b2-1889-4df5-ae63-ad85f5572f27

    OdpowiedzUsuń
  3. przechodziłem przez te dyskusje, gdy pracowałem w Thomsonie piaseczyńskim, kiedyś stanęliśmy w końcu przed zarzutem od nowych właścicieli z Indii, że w naszych kineskopach za bardzo postawiliśmy na jakość - inżynierowie (również polscy) oświecili mnie, że procesy produkcyjne w większości już fabryk od parunastu lat zostały przestawione na działanie przy zmniejszonym oczekiwanym czasie życia do kilku lat (nasze kineskopy miały wytrzymywać 20-40). Dyskusja mnie zafrapowała z przyczyn ekologiczno-logicznych, więc chętnie w niej uczestniczyłem parę razy.
    Padały następujące argumenty:
    - o krótkiej pamięci konsumentów (jak ci po 4 latach zepsuje się sprzęt, to kupisz inny może nawet innej firmy, ale po kolejnych 4 jest szansa, że znowu wrócisz do pierwszej firmy - podczas gdy przy "wiecznym" sprzęcie nie masz szansy na powtórny zakup tego samego klienta
    - o wysokich kosztach jakości (znowu, patrząc krótkowzrocznie)
    - o starzeniu się technologii

    I dopiero ten ostatni argument do mnie trafił - jakby sprzęty były wieczne, to nadal używalibyśmy sprzętów będących technologicznym plejstocenem (pierwsze nokie czy komputery), żrących energię jak smoki (stare lodówki z lat 80-90.), z dizajnem, od którego potrafią wypaść oczy, tak skomplikowanymi, że większość ludzi nie potrafiłaby używać albo o gabarytach i cenach wykluczającymi posiadanie przez wielu ludzi.
    Przede wszystkim zaś, upowszechnianie nowych technologii napędza rozwój - a dzięki rozwojowi ludzkość staje się lepsza, nawet jeśli całkiem realną i sporą gałęzią nauki/rozwoju staje się recykling i zapobieganie zaśmiecenia planety.

    Pozdrawiam,

    Lysy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę, żeby ludzie wymieniali sprzęt jedynie z przymusu.

      Gracze komputerowi ulepszają dużo wcześniej niż zdąży się zestarzeć technologicznie i fizycznie.

      Jeśli komuś wystarczy nokia 3310, to po co wciskać mu smartfona?

      Nie ma nic złego w tym, że niektórzy nie chcą technologicznych nowości. "Uszczęśliwianie" ich na siłę nie jest ani dobre dla gospodarki, ani dla nich samych.

      Jedni chcą mieć co parę lat lepszy telewizor, a innym wystarczy pudło, które będzie działać aż się luminofor wypali.

      W kwestii wpływu na gospodarkę polecam zapoznać się z metaforą zbitej szyby - http://pl.wikipedia.org/wiki/Metafora_zbitej_szyby

      Jeżeli nowy sprzęt jest obiektywnie lepszy, mniejszy, bardziej energooszczędny, to z własnej woli chętnie wymienię stary złom na takie coś. Ale jeżeli producent przymusza do wymiany, to sugeruje, że ten nowy sprzęt nie oferuje korzyści uzasadniających wymianę.

      Usuń
  4. podobno można żyć bez lodówki - ja nie próbowałam, bo nie mieszkam na swoim, ale gdybym miała własną, to wystarczyłaby mi taka pojemności dwóch mikrofalówek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Parę miesięcy mieszkałem bez lodówki. Korzystałem z szafki na balkonie. Nic tak nie orzeźwia w zimie jak konieczność wyjścia na mróz po składniki do śniadania. Potem zaczęło się robić ciepło i trzeba już było lodówkę kupić. Brak rozdziału między chłodziarką i zamrażarką też bywa trochę kłopotliwy.
      Mam taką wysoką, bo kosztowała tyle samo i miała takie samo zużycie energii jak mała.

      Usuń
  5. No właśnie w końcu powietrze i składniki wewnątrz utrzymują temperaturę więc duża lodówka może mieć takie samo zapotrzebowanie na prąd.
    Mnie się marzy taka piwniczka ziemna na warzywa... ;)Wędliny mogłabym w niej trzymać wędzone... tylko zamrażarka by się przydała:) Nie powiem, pierożki od mamy zawsze pod ręką świetna rzecz:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam w użyciu od 40-tu lat działającą lodówkę Mińsk ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja celowo i z rozmysłem używam starych komputerów przywracając im żywotność i prędkość małym nakładem sił... instalując szybkie systemy np. coś na bazie Linuksa

    komputer który dusi się z Windows7 preinstalowanym fabrycznie - przestarzały technologicznie w momencie sprzedaży pierwszemu właścicielowi - odkupiony po kilku miesiącach za 40% ceny, z gwarancją i fakturą na firmę - śmiga jak oszalały pod wybranymi starannie systemami

    piszę o tym na blogu komputerowym

    OdpowiedzUsuń
  8. Producentom nie opłaca się, by sprzęt działał dłużej niż trwa okres gwarancji.
    Smutne to wszystko. Dobrze jest mieć po pierwsze świadomość podobnych spraw, po drugie umiejętność takiego lawirowania w naszej rzeczywistości, żeby żyć w zgodzie z własnymi przekonaniami i nie dać się zwariować.
    Ja dopiero niedawno zostałam przekupiona przez rodzinę i zamieniłam swoją genialną, "starą" - kilkuletnią nokię na jakieś dotykowe czary-marstwo. Narzekali na kiepską antenę - zły zasięg mojego telefonu. Nie zauważyłam różnicy mimo zmiany. Po cichutku planuję wrócić do starego - mniej nakombinowanego, po prostu telefonu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Petr Drucker( specjalista od zarządzania ) stwierdził, że historycy opisując nasze czasy nie będą twierdzili, że najważniejszy w nich był skok technologiczny, ale to, że po raz pierwszy w historii ludzkości tak wielu ludzi mogło dokonywać wyborów i musiało kierować swoim życiem. Nasi rodzice może mieli niepsujące się lodówki i telewizory, ale raczej nie mieli możliwości podejmowania decyzji o swoim życiu w takim zakresie, w jakim my mamy. Rozglądając się jednak dookoła widzę, że większość ludzi ani tej wolności nie zauważa, a jeśli zauważą to nie docenia i nie umie z niej korzystać.To tyle na temat demokracji i konsumpcjonizmu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niepsujące się Miński i Rubiny? Proszę Was, ileż to Rubinów wywołało pożar całego mieszkania... O zaniku panów naprawiających sprzęt AGD też się jakoś w latach 80-tych nie słyszało.
    A sprzęty wiecznotrwałe niestety się nie opłacają - klient kupi i już nie wróci. A fabrykę utrzymywać trzeba, no nie?
    Mercedes mało co nie zbankrutował jak udało im się wyprodukować supertrwały model - klienci nie chcieli kupować nowych samochodów.
    Jeśli ktoś chce supertrwały sprzęt AGD, to jest taka marka. Miele. Ale jakość kosztuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałem do czynienia z pralką Miele i to modelem najwyższym. Bynajmniej nie jest to sprzęt niepsujący się. A do tego faktycznie kosztuje tyle, że w tej cenie spokojnie można regularnie kupować "zwykłe" pralki i niech się psują zaraz po gwarancji.

      Rubin użytkowany zgodnie z podstawowymi zasadami bezpieczeństwa był bezpieczny. A jak się zepsuł, to naprawa była tania, a schematy ogólnodostępne. Jak ktoś sam nie umiał, to przychodził pan i naprawiał na miejscu.

      Ale nawet gdyby Rubiny były wieczne, to ludzie wymienialiby je na LCD-ki, bo te drugie mają lepszy obraz, zajmują mniej miejsca i potrzebują mniej energii. I nie potrzeba tu przymusu w postaci słabej trwałości urządzenia, czy zmiany standardu nadawania.

      Usuń
  11. No najczęściej trzeba stracić pracę, żeby mieć czas na zastanowienie się nad swoim biegiem w nieznane :)
    Zauważcie, że branży samochodowej albo narzędziowej doskonale mają się firmy stawiające na jakość (w narzędziowej - trwałość). Tam, gdzie liczy się design albo następują ciągłe zmiany technologiczne nie ma sensu inwestować w trwałość. Może raczej warto przypilnować, aby produkty w jak największym stopniu nadawały się do recyclingu. Pozdrawiam. Sąsiad.
    P.S. przyłączam się do powszechnego apelu o wyłączenie autoryzacji

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję Wam wszystkim za bogatą i wszechstronną dyskusję. Ostatnio jakoś częściej zaglądałam na cudze blogi i częściej tam komentowałam niż na swoim własnym. To prawda, ze stare lodówki zużywały dużo prądu, nie mówiąc o tym, jak głośne były (a czasem śpi się w tym samym pomieszczeniu, więc nie jest to bez znaczenia). Mieliśmy taką na działce. Może Riannon mogłaby podzielić się swoim doświadczeniem ze zużyciem prądu?
    To prawda, że wielkość lodówki bywa przesadzona. My mamy lodówkę 140 cm (bo to maksymalna wysokość mieszcząca się pod skosem dachu) i bieżącej żywności jest raptem jedna półka! Cała reszta to wypełniacze, jak słoiki itp. Lodówka "wielkości dwóch mikrofalówek", jak napisała Zagubiony Omułek, byłaby dla nas idealna. Plus mały zamrażalnik.
    A jeśli chodzi o starsze sprzęty i ich jakość. Jak ze wszystkim - bywa różnie. Używam telefonów tak długo aż zupełnie padną. Są to zwykle proste modele, w tej chwili mam swój trzeci w życiu telefon - odporny na wilgoć i rzucanie, bo na tym mi zależało.
    Eska przytacza ciekawy sąd. Mamy mnóstwo "wolności wyboru". Moim zdaniem ta wolność wyboru bywa czasem wręcz męcząca. Co zjeść, co kupić, gdzie pojechać na wakacje... Czasem powoduje to nawet konflikty.

    Wobec licznych nacisków ze wszystkich stron - wyłączam kody obrazkowe do weryfikacji komentarzy. Zobaczymy, czy filtry antyspamowe działają.

    OdpowiedzUsuń
  13. polecam Spisek żarówkowy
    http://www.youtube.com/watch?v=QPPW8KM7eEU
    homolek

    OdpowiedzUsuń
  14. No wlasnie mialam ostatnio podobna dyskusje z moim znajomym - konsultantem od spawalnictwa. Mial opracowac technologie spawania dla jednej z firm w taki sposob, aby dany przedmiot przezyl okres gwarancji i popsul sie kilka miesiecy pozniej. Wszystko po to, aby klient nie zwlekal za dlugo z nastepna wizyta w sklepie. Przyznam, ze nasza dyskusja troche mi otworzyla wtedy oczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnei zauwazylam prosbe - poprzedni wpis od Magdy W :)

      Usuń
  15. O żarówkach zrobiło się ostatnio głośno. Najciekawsza jest analiza tego, co te żarówki faktycznie zawierają w środku... Naprawdę doszło aż do takich absurdów, że nawet spawa się w sposób odpowiednio nietrwały? Masakra... Mam nadzieję, że nie dotyczy to chociaż mostów i statków!

    OdpowiedzUsuń
  16. W momencie kiedy celem firmy staje się zarabianie pieniędzy to trudno się dziwić że będzie ona używać każdego sposobu by ten cel osiągnąć. Taki sam problem dotyczy nie tylko korporacji ale wszelkiego typu organizacji czy nawet rządów - ich cele się z czasem zmieniają i najważniejsze stają się samo podtrzymywanie istnienia danej organizacji oraz dobrostan jej członków.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.