Strony

wtorek, 25 września 2012

Dynia piżmowa i Hokkaido - nowe dyniowe smaki

O festiwalu Skrzyżowanie Kultur napiszę zbiorczo na koniec. Tymczasem temat kulinarny - nowe odkrycia dyniowe. Nasza gmina - podwarszawska Lesznowola - słynie z uprawy dyń. W ostatnich latach pojawiły się nowe, ciekawe odmiany. Niestety jednocześnie wzrosły ceny. Mimo to jesienią nie mogę powstrzymać się przed degustowaniem nowości, które kuszą kształtem, kolorem i zapachem. Kieruje mną ciekawość przyrodniczego badacza połączona z atawistyczną chęcią zatopienia zębów w ich pomarańczowym miąższu. (Tak, tak, dynia jest pyszna nawet na surowo!)

Bohaterami dzisiejszego wpisu są dwie dynie, zdecydowana arystokracja pośród dyniowej społeczności:



Dynia piżmowa, inaczej butternut to ta maczuga po lewej stronie. Z ekonomicznego punktu widzenia jest to korzystny zakup - gniazdo nasienne jest małe i znajduje się w kulistej końcówce. Calutka reszta to pyszny miąższ! Dynia jest mało wodnista, świetnie nadaje się do pieczenia. Najlepiej zrobić to tak: pokroić w plastry około 2 cm grubości, obrać, posmarować je z obu stron olejem/oliwą, ułożyć na blaszce, posypać lekko solą i ulubionymi ziołami (genialny będzie tymianek) i zapiec w 200°C, najlepiej z termoobiegiem, około 30 minut lub do miękkości, sprawdzając widelcem. Mmmmmm......

Pomarańczowa kula czyli dynia Hokkaido to najbardziej zaskakujący smak tej jesieni! Okazało się, że po uduszeniu lub upieczeniu zyskuje posmak pieczonych ziemniaków. Najczęściej robię duszoną, ale można ją też upiec. Bardzo sycąca potrawa to: na oliwie zeszklić cebulkę, dodać pokrojoną dynię, lekko osolić, na koniec dodać paprykę. Zapomniałam o przyprawach? No tak, ona jest dobra absolutnie bez niczego. Ale dodać można na przykład oregano albo sproszkowaną paprykę, co tam komu pasuje.

Na koniec wyraz patriotyzmu lokalnego czyli zdjęcia z kulinarnego przewodnika po gminie Lesznowola (nie ma takiego przewodnika? to nic, od czegoś trzeba zacząć...).
Miejscowe stragany w węgierskim klimacie:


A tutaj blogerka kulinarna Tofalaria ;) próbuje zaprzyjaźnić się z potwornym patisonem:


Autorką 2 ostatnich zdjęć jest Karolina K. Dziękuję!

12 komentarzy:

  1. Świetne dyniowe targowisko,szkoda że tak daleko od nas.Właśnie poluję na dynię piżmową i czekam aż pan kupiec przywiezie małą ,bo ostatnio miał 13 kg.i występowała w roli sklepowej dekoracji.Ula, czy hokkaido trzeba obierać do pieczenia?Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja co roku jesienią gotuje różnorakie zupy dyniowe. Takie zupy-krem. Np na bulion wrzucam kawałki dyni, ziemniaka, marchewkę. Dodaje ciut mielonej gałki muszkatołowej, sol, pieprz i oliwę z oliwek.
    Jak się wszystko ugotuje, to zmiksować i na talerz. Mowie wam, nawet najgorsze dzieci-niejadki proszą o dokładkę, jak im posypiecie odrobina tartego żółtego sera.. :)
    Musze tez spróbować takiej pieczonej...
    Pozdrawiam Nika

    OdpowiedzUsuń
  3. Nika, zupa-krem z dyni jest pierwsza klasa (mniam).

    Ula, dyniowe stragany z fotek wyglądają superos! U nas niczego takiego nie udało mi się namierzyć, pewnie w dużej mierze dlatego, że nie próbowałam zbyt mocno namierzać. Rodzice hodują coś u siebie na działce, ale w tym roku raczej są to tradycyjne, znaczy się zwyczajne dynie. Choć swego czasu bywały także patisony i kabaczki. No... teraz można też u nich cukinię namierzyć (co to u nas ostatnimi czasy była na obiad, razem ze spinaczem i kuciakiem zapiekana, przykryta serem żółtym, który się pysznie roztopił na górze... mmmm... Tak, wiem, nie jadasz kuciaków, także Ciebie to pewnie nie rusza :P )

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Ula:)
    Ja hokkaido bardzo lubię, właśnie dlatego, że nie trzeba obierać. Łatwa w obsłudze w porównaniu ze zdrewniałymi patiosonami co się ich nie da pociąć nożem elektrycznym;)
    Nie wiem, od czego to zależy - może od pogody w danym roku - ale w DE kupowałam te dynie dużo słodsze i bardziej aromatyczne niż w UK, jadłam nawet na surowo.
    Z hokkaido robię zapiekankę "na winie", z serem kozim/fetą, fasolką, pomidorami itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, kupiłam piżmowe na Węgrzech - lepsze niż u nas, słodsze, bardziej aromatyczne, choć nieco mniejsze. Nie wspominając już o cenie, za worek z 6 sztukami, który ważył chyba z 10 kg zapłaciłam w przeliczeniu 16 zł. To pewnie jak z winogronami - klimat ma wpływ na smak. ;)

      Usuń
  5. Mniejsze mają więcej smaku, to czyatłam kiedyś na stronach hodowcy hokkaido w Niemczech. A moje "angielskie" dynie na 90% nie były stąd, tu tak trudno o miejscowe warzywa i owoce- bardzo mnie to denerwuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cuda!! Można wiedziec gdzie dokładnie ten targ funkcjonuje??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lesznowola, powiat Piaseczno. Mniej więcej do Wszystkich Świętych.

      Usuń
  7. Zainspirowana Twoim wpisem upolowałam dynię Hokkaido (upolowałam, bo uparcie przestała sie pojawiać na straganach gdy tylko postanowiłam ją kupić). Właśnie przyrządzam w wersji duszonej z Twojego przepisu. Co za wspaniały smak! Jeszcze nie jest gotowa, ale już podjadam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zeszłoroczny przepis się komuś przydał! Smacznego!

      Usuń
  8. a jak ze smakami? która lepsza? smaczniejsza? juz nie moge doczekać się sezonu na dynie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ze względu na intensywne ataki spamerskie komentarze tylko z kont Google. Przepraszam za utrudnienia.