W tym roku chyba tylko raz obejrzałam coś w telewizji. Oczywiście będąc w gościach, bo w domu nie mamy TV. Był to program "Kulinarny poker", który z miejsca mnie zafascynował! Dla tych dziwaków, którzy podobnie jak my z Sahibem żyją w niewyobrażalnym dla wielu "świecie bez TV" krótki opis zasad.Gospodarze programu zapraszają kilku mistrzów kulinarnych z różnych krajów. Losują oni karty z bogatej talii. Karty niezwykłe, bo zawierające, zamiast asów i innych figur, różne mniej lub bardziej fikuśne produkty spożywcze, takie jak: papryka, brokuł, ananas, kapary, jakieś mięso itp. Następnie mają chwilę do namysłu, by zaproponować danie, które zamierzają z tychże składników przygotować na oczach widzów. Najciekawsze propozycje przechodzą do finału. I tu następuje najbardziej emocjonująca część - w zaledwie 20 minut siekając, mieszając jak szaleni, mistrzowie przygotowują wspaniałe dania, które my po drugiej stronie szkła możemy sobie niestety jedynie pooglądać, natomiast jury w studio - degustuje i wydaje werdykt.

