Strony

czwartek, 16 grudnia 2010

Kim chcesz zostać jak dorośniesz?

Popularne pytanie zadawane każdemu dziecku brzmi "kim chciałbyś zostać, jak dorośniesz?" Kto z nas tego nie słyszał?
Jak byłam mała, to marzyłam o tym, żeby zamieszkać w wozie Drzymały (czyli w takim baraku na kółkach) i przemieszczać się z miejsca na miejsce. Zawód: cygan (bez podtekstu rasistowskiego, oczywiście). Moją Babcię bardzo oburzały te deklaracje. Nie znałam jeszcze wtedy wszystkich możliwych profesji. Kojarzyłam strażaka, panią sklepową, kierowcę itp. Jednak te ścieżki kariery nie wydawały się zbyt atrakcyjne.
Wczoraj w gronie dobrych znajomych wymyśliłam nowy, fantastyczny zawód dla siebie. Chciałabym zostać, ni mniej ni więcej, tylko:

"projektantem nazw kolorów farb do malowania ścian"

Wiecie, z kolorami mam nieco do czynienia. Ściany też parę razy malowałam. Ale przede wszystkim wymyśliłam nowe nazwy! Proszę bardzo, oto próbka mojej twórczości: "stary burak" oraz "zgniłe liście kukurydzy". Może być? Czy dział HR dystrybutora farb na literę D mnie czyta? :)

środa, 15 grudnia 2010

Murakami o minimalizmie

"Jak człowiek chce się czegoś pozbyć, to w życiu da się pozbyć prawie wszystkiego. Nie, prawie, dosłownie wszystkiego. A jak się zacznie pozbywać kolejnych rzeczy, nabiera się ochoty, żeby się pozbyć absolutnie wszystkiego. Tak samo jak hazardzista, który stracił połowę pieniędzy, w desperacji wyrzuca resztę. Odechciewa się człowiekowi robić coś połowicznie i czegoś się trzymać.
W końcu udało mi się zmieścić wszystkie potrzebne rzeczy w średniej wielkości walizce firmy Samsonite."

Notka bibliograficzna: Haruki Murakami, opowiadanie "Koty ludojady" ze zbioru "Ślepa wierzba i śpiąca kobieta", Muza SA, 2008

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Palmiery z rukolą

Dziś bardzo prosty przepis, powiedzmy - pięciominutowy. Wczoraj jadłam palmiery na słodko. Gdzieś wyczytałam, że nazwa tych ciasteczek pochodzi z Hiszpanii - przypominają one liście palmy. Sahib nazwał je po polsku roladkami :) Poniżej fotostory z kuchennych działań, wersja na ostro z rukolą. Zdjęcia bez rewelacji, bo światło było słabe, ale mam nadzieję, że widać, o co chodzi.

Potrzebne będą: paczka mrożonego ciasta francuskiego, pudełko rukoli, nieco mąki do oprószenia stołu, sól, pieprz, sezam

Ciasto francuskie wyłożyłam na stół, posypując lekko solą, pieprzem i sezamem. Niestety nie miałam ciasta w jednym kawałku, użyłam takich płatów, ułożonych na styk:



Minęło czasu mało-wiele, gdy zmiękło, pośrodku położyłam pierwszą warstwę rukoli, a brzegi zawinęłam do wewnątrz (na razie bez sklejania):



To nie koniec zieleniny! Kolejną warstwę położyłam na tej węższej już powierzchni, a brzegi zalepiłam, zwilżając je lekko wodą i dociskając do siebie:



Nóż naostrzyłam jak do krojenia sushi. To ważne, bo tępym nożem uszkodzi się rukolę i nic z tego nie wyjdzie:



Centymetrowej grubości plasterki ułożyłam na blaszce do pieczenia wyłożonej papierem, w pewnych odstępach od siebie - ciasto francuskie bardzo rośnie:



Po 20 minutach w 200°C palmiery były gotowe! Smacznego!

czwartek, 2 grudnia 2010

Władca Arktyki

Jest takie zwierzę, które bardzo by się ucieszyło z aury, którą mamy za oknem. Śnieg, lód i mróz to dla niego raj. Mowa o niedźwiedziu polarnym - prawdziwym symbolu zimy.

Niedawno nasz kolega Michał Jastrzębski napisał bardzo ciekawy artykuł o niedźwiedziach. Wiosną tego roku Michał fotografował i filmował przyrodę Spitsbergenu. Celem jego bezkrwawych łowów był między innymi ten futrzany władca Arktyki. W artykule zobaczycie też kilka świetnych jego ujęć, między innymi misia zjeżdżającego przezabawnie po ośnieżonym stoku.

Moją wyobraźnię rozpaliły dane liczbowe dotyczące niesamowitej gospodarki energetycznej niedźwiedzia polarnego. Wiem, wiem, misie mają zupełnie inną budowę niż człowiek, między innymi grubą warstwę tłuszczową, więc porównywanie ich do człowieka ma średni sens, ale daje pewne wyobrażenie o tym, jakich przystosowań nam brakuje do życia w skrajnie zimnych warunkach.

"Nad zatoką Hudsona w Kanadzie odłowiono samicę, która ważyła tylko 97 kg. Po 9 miesiącach ta sama samica została odłowiona ponownie. Była w doskonałej kondycji i ważyła już 450 kg. Niedźwiedzie głodując mogą przeżyć przez prawie 6 miesięcy."

97 kg to szokująco niska waga! Proste obliczenie: załóżmy, że 450 kg samica odpowiada 120-kilogramowej kobiecie, której "się powodzi" (nawiasem mówiąc, o ile 120-kilogramowa kobieta wydaje nam się mało atrakcyjna, to taka odpasiona niedźwiedzica nie narzekałaby na powodzenie u samców). Natomiast ważąca 97 kg niedźwiedzica odpowiadałaby kobiecie ważącej tylko 25,8 kg! Czyli tłusta grubaska musiałaby schudnąć bardziej niż anorektyczki - to waga, której dorosła kobieta nie ma szansy przeżyć.

"Młode rodzą się w grudniu lub w styczniu i często są to bliźniaki. Ważą po około 600-700 gram."

Drugi przykład: samica niedźwiedzia waży przeciętnie około 300 kg i rodzi młode ważące po 700 g. Przy tej analogii kobieta ważąca 60 kg rodziłaby dzieci ważące 140 g czyli tyle, co troszkę większy chomik :)

"Niedźwiedzie maja duży żołądek, który stanowi ok. 20% masy ciała, dlatego jednorazowo mogą zjeść nawet 50-70 kg pożywienia."


No i tutaj chyba nawet bohaterowie Księgi Rekordów Guinnessa nie dotrzymaliby kroku niedźwiedziowi przy stole. Bo skoro ważący około 700 kg samiec potrafi zjeść naraz do 70 kg pokarmu, to rachunek jest prosty - mężczyzna ważący 80 kg musiałby zjeść 8 kg naraz! W dodatku tłustego, surowego mięsa foki :)

Zdjęcie na początku notki: Marcin Klisz