Jestem nałogowcem. Potrafię się zakręcić jak chomik w kołowrotku. Cały styczeń i pół lutego intensywnie dziergałam na drutach. Obiecuję poprawę i coś ciekawszego na blogu. Różne tematy czekają w kolejce, np. tekst o minimalistach-bałaganiarzach, o żywieniu w górach, przepis na tortille, które za trzecim razem wyszły mi idealnie, ale póki co - cierpliwości! - będą dwa obrazki dziewiarskie.
Tej zimy powstało, tadam: 8 par skarpetek, 2 swetry do kolan, z których każdy należałoby policzyć jako półtora swetra - co daje łącznie 3 swetry, 1 para rękawic męskich olbrzymich, 1 spódnica damska...
Najbardziej kolorowe wyszły 2 buffy. Niektórzy nazywają coś takiego kominem, dla mnie to buff i tyle. Kiedyś już pisałam o buffach, jestem ich absolutną fanką i byłam ciekawa, jak sprawdzą się buffy z wełny. Podczas niedawnych mrozów to był strzał w dziesiątkę!
Podczas roboty często słucham audiobooków, z którymi potem bardzo miło kojarzą mi się gotowe wytwory. I tak, w mojego buffa w kolorach papugi ary niezwykle trafnie wplątały się wątki z jednej z książek Beaty Pawlikowskiej, której akcja rozgrywała się w Amazonii. Natomiast malinowo-fioletowo-rudo-szary buff Sahiba powstał przy podkładzie czytanej ofiarnie przez niego samego książki Stanisława Siedleckiego „Wśród polarnych pustyń Svalbardu”. Na kolejnym zdjęciu Sahib prawie jak polarnik na stacji badawczej - w czapce w pomieszczeniu.
Poza zastosowaniem buffa jako czapki Sahib prezentuje również rękawice z resztek wełny - intensywnie gryzące, z jednym palcem. Wymyśliłam nową metodę wrabiania kciuka, która w 100% odpowiada trójwymiarowej anatomii wielkiej Sahibowej łapy.
Informacje techniczne:
Dla ciekawych info na temat buffów, bo już ktoś mnie o to zapytywał.
Włóczka: Magic Fine Yarn Art, skład: 50% wełna, 50% akryl, 100 g odpowiada około 300 m.
Druty: 2,5 (zalecane przez producenta 3,5, ale ja zawsze biorę cieńsze).
Na obwód nabrałam 136 oczek (policzyłam!), a rzędów - ile wyszło (1 buff = 1 motek 100 g). Ja, Tofalaria, oświadczam, że nie biorę odpowiedzialności za to, co komu wyjdzie, bo każdemu inaczej druty chodzą. Róbcie próbki obliczeniowe!
Kolory są cudne i jak oglądałam tę włóczkę w internetowych pasmanteriach, to miałam ochotę na wszystkie możliwe kombinacje kolorystyczne. I jak tu być minimalistką? A, ważna rzecz - podobno włóczka farbuje w praniu, więc trzeba prać ręcznie. To mi nie przeszkadza, bo oryginalny buff merino firmy Buff w kolorze czerwonym również farbuje jak zarzynany... pomidor?
Zdjęcia: Michał Jastrzębski, Tofalaria
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
http://www.naturalink.pl/
OdpowiedzUsuńJa z innej beczki...
Właśnie przejrzałam zdjęcia z wyprawy P M.Jastrzębskiego.
Piękne ujęcia!
http://torellexpedition.pl/fotografia/ tu też byłam.
OdpowiedzUsuńOdbyłam fantastyczna podróż oglądając zamieszczone tam zdjęcia.
Hej, przekażę Fotografowi, na pewno się ucieszy :)
OdpowiedzUsuńUla! Buffy absolutnie fantastyczne! Podziwiam za cierpliwość.
OdpowiedzUsuńWypatruję tekstu z przepisem na tortillę w roli głównej, chciałbym go skonfrontować z moim skromnym dorobkiem kucharskim w tej dziedzinie :) , a i o żywieniu w górach z chęcią przeczytam, tak więc sprężaj się tam, sprężaj :) .
Pozdrawiam z wiosennego Głogowa!
Bormi
Dziękuję za tchnienie motywacji :)
OdpowiedzUsuńTak lubie Twoje wyroby dziewiarskie, wlasnie swetry poprzednio pokazane, czy moglabys pochwalic sie tymi ostatnimi oraz spodniczka?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Maria
Dzięki, jak tylko uda się zrobić fotki!
OdpowiedzUsuń