Jesień zbliża się wielkimi krokami. Czas przełamać blogowe lenistwo :) Tym bardziej, że nieoczekiwanie spotkała mnie motywacja w postaci kolegi Maćka, który stwierdził, że mój blog to nudy na pudy. Zatem specjalnie dla niego publikuję przepis. Są to ultraszybkie pieczone jabłka, które najlepiej przyrządzić ze znalezionych, zdziczałych i kwaskowych jabłek. Tę potrawę wykonałam w sobotę w gościnnej kuchni Maćka w Krakowie.
Znalezienie potrawy, którą oboje zjemy, wcale nie było takie proste. Stali Czytelnicy wiedzą, że od lat jestem wegetarianką. Tymczasem Maciek stosuje dietę "optymalną" czyli tłuszczową (smalec, boczek i te sprawy, najlepiej zero węglowodanów). Zbiór wspólny produktów, które jedzą zarówno wegetarianie, jak i optymalni, jest dość mizerny...
W sobotę zrobiliśmy sobie biegową wycieczkę (Maciek jest zapalonym biegaczem i jednym z najlepszych w Polsce biegaczy ultra - dla niego był to raczej biegowy spacerek). Obok fortu Swoszowice znaleźliśmy kilka jabłek. Nie ma chyba nic fajniejszego, niż biec sobie grzbietem, z jabłkiem w ręku, kiedy w powietrzu unoszą się wymieszane jesienne zapachy, słońce świeci, wiatr świszcze w głowie, a w perspektywie majaczy posiłek regeneracyjny z tychże jabłek.
Składniki:
kilka kwaśnych jabłek, może byś też kilka śliwek, garść rodzynek, garść płatków owsianych górskich, łyżka oliwy, łyżka miodu, cynamon do woli, orzechy laskowe (!!! absolutny hit!)
Jabłka pokroić, wymieszać z resztą i zapiec w 180° przez około 20 min., najlepiej pod przykryciem. Jeśli są zbyt suche, podlać odrobiną wody. Jabłka powinny być miękkie, ale nie aż tak jak w powidłach.
Spożywać niezwłocznie, uważając, by nie oderwały się uszy :) Smacznego!
A Wy - jakie macie proste jesienne przepisy i przyjemności?
poniedziałek, 19 września 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A na przykład placki ziemniaczane inaczej :-)
OdpowiedzUsuńStarty ziemniak, starta surowa marchew, starty kabaczek/cukinia,czosnek, cebulka jajo, mąka.
A do tego może być sos czosnkowy tzatziki jeśli kto lubi.
Bardzo ciekawy ten przepis regeneracyjny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fajne! Mozna byloby pokroic drobniej, uformowac z tej masy walki, potem podpiec i organiczny ziarnisty baton gtowy :P
OdpowiedzUsuńBeatrix
muszę spróbować :-) ja swoje przepisy zamieszczam na własnym blogu kulinarnym :-)
OdpowiedzUsuńmy mamy takie:) www.rownozalegli.pl
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy
kry&lu
Dzięki za wszystkie komentarze!
OdpowiedzUsuńZa horyzontem - ja do placków dodaję startą dynię - rewelacja! Chociaż preferuję gotowane potrawy niż smażone i placki ostatnio rzadko robię.
Beatrix - te batony musiałyby chyba mieć jakieś lepiszcze. Inaczej chyba by się rozlazły :)
Lenko, Krycho - podziwiam Was za zapał do gotowania, bo u mnie to kwestia czysto praktyczna, by nie umrzeć z głodu :)
Tofalario, ja gotuję bardzo proste i szybkie rzeczy :-)
OdpowiedzUsuń