Kiedy opowiadam komuś, że kilka lat temu zrobiłam duże porządki w domu (i w głowie), pozbywając się wielu rzeczy, to pytanie pada prawie zawsze. Nic dziwnego. Biorąc pod uwagę silne lęki, które ogarniają większość ludzi, gdy mają się pozbyć rzeczy, wpajane mojemu pokoleniu maksymy, że wszystko może się przydać, wreszcie przywiązanie i sentymenty - takie pytanie musi w końcu się pojawić, bo minimalizm i prostota wzbudzają podejrzenia. Tym bardziej, gdy stają się postawą odruchową, a decyzje podejmowane są szybko i pewnie.
Co ciekawe, zwykle nie mam gotowej odpowiedzi na tytułowe pytanie. Ja po prostu wyrzuciłam z pamięci to wszystko, co zniknęło z domu (co z oczu, to z serca). Po dłuższym namyśle przychodzi mi do głowy tylko jedna rzecz, którą być może wolałabym zatrzymać.