Strony

poniedziałek, 30 lipca 2012

Remont - pozytywy

Remont - czy to słowo komuś kojarzy się dobrze?

Aby napisać tego posta musiałam odkleić folie z monitora :) - życie blogera nie zawsze usiane jest różami! Niby nic wielkiego nie robimy - głównie uwagi wymagały okna dachowe, które trzeba było w końcu oskrobać, zaimpregnować grzybobójczym siuwaksem i polakierować. Cztery okna zajęły nam aż trzy dni!

czwartek, 26 lipca 2012

W okowach materialnej kultury

Kultura materialna, w której wyrośliśmy, ma na nas duży wpływ, ale nie musi być idealna dla naszego późniejszego, własnego stylu życia. Ostatnio rozmyślałam o tym, jakie rzeczy były w moim rodzinnym domu oraz o tym, że niektóre wydawały mi się absolutnie niezbędne u nas, po czym okazywały się bezużyteczne.

wtorek, 24 lipca 2012

Bez piwnicy, bez strychu

Wielokrotnie żałowałam, że do naszego mieszkania nie jest przypisana choćby najmniejsza komórka albo piwnica. 28 metrów użytkowych okazuje się niekiedy ciasne dla dwójki dorosłych osób o licznych outdoorowych zainteresowaniach. Mieszka z nami kilka rowerów, narty biegowe, a nawet wiosła kajakowe...

piątek, 13 lipca 2012

Joshua Redman na urodziny


Niedawno obchodziłam urodziny (23. - zażartował kolega) i z tej okazji, chyba pierwszy raz w życiu, zamiast prezentu w materialnej postaci dostałam bilet na koncert. W ten sposób uszczęśliwiła mnie Monika, moja rowerowa partnerka i wspólniczka. Muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę!

Koncert odbył się wczoraj w przestronnej hali Soho Factory w ramach Warsaw Summer Jazz Days 2012. Gwiazdą wieczoru był Joshua Redman, amerykański saksofonista, z zespołem. Oprócz niego mieliśmy okazję posłuchać Wojtek Mazolewski Quintet oraz Joe Lovano/Dave Douglas Quintet.

wtorek, 10 lipca 2012

Gazpacho - potęga pomidorów

Pierwszy raz zetknęłam się z gazpacho (bardziej na miejscu byłoby napisać - z przepisem na gazpacho) pod koniec lat 80. za sprawą jakiejś książeczki kucharskiej z biblioteki Rodziców.* Autor podkreślał, że o smaku potrawy decyduje dobra oliwa z oliwek... o której w tych czasach nikt u nas nie słyszał, więc zrobienie tego ultraprostego hiszpańskiego chłodnika pozostawało tylko w sferze marzeń, snutych latem w porze upałów. A szkoda - mieliśmy wtedy własne działkowe pomidory!

Pierwszy raz prawdziwe gazpacho jadłam kilka lat później w Andaluzji, do której dotarłam autostopem. Straciło nieco tajemniczości, okazało się, że w wielu miejscach Hiszpanii mają własne pomysły na tę zupę i nie ma jednego, jedynie słusznego przepisu - i bardzo dobrze!

poniedziałek, 2 lipca 2012

Kompot, przeciąg, a może terere?

Mam nadzieję, że mój sposób przedstawienia minimalizmu - jako serii drobnych patentów - jest dla Was ciekawy i przydatny. Choć osobiście uważam teksty bardziej filozoficzne za niezwykle wartościowe i czytam bardzo chętnie, to sama wolę skupić się na przełożeniu ich na codzienne sprawy.

Dziś będzie o tym, jak poradzić sobie z upałem bez technologii typu klimatyzacja.